Ekonomiści: budżet do poprawy

Ekonomiści oczekują, że Senat zmieni w budżecie państwa na 2006 r. niektóre elementy fiskalne, w tym koszty obsługi zadłużenia zagranicznego.

Ekonomiści nie spodziewają się jednak, by złoty wzmocnił się po decyzjach Sejmu, który zmniejszył środki na obsługę długu zagranicznego o 80 mln zł. Mniejsze środki na obsługę długu zagranicznego oznaczają oczekiwanie na umocnienie się złotego wobec zagranicznych walut.

Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska mówiła po uchwaleniu budżetu, że Sejm zmusił pośrednio rząd do utrzymania mocnego złotego. Zwróciła uwagę, że jednocześnie posłowie chcą osłabienia polskiej waluty. Planowane koszty obsługi długu zagranicznego wynosić miały ok. 4,9 mld zł. Rząd konstruował budżet przy założeniu, że kurs złotego do euro będzie wynosił 4,08 zł, a kurs złotego do dolara - 3,26. W środę rano, po głosowaniu nad budżetem, za euro płacono 3,8060 zł wobec 3,823 zł na zamknięciu we wtorek. Dolar kosztował 3,10 zł wobec 3,112 zł.

Reklama

Doradca ekonomiczny premiera Marek Zuber powiedział że źle się stało, iż posłowie zmienili plany dotyczące kosztów obsługi długu, które od nich nie zależą. Uznał te zmiany za jedną z istotniejszych modyfikacji budżetu. Dodał, że resort finansów może w tej sytuacji np. emitować więcej obligacji denominowanych w walutach obcych, co jednak będzie dodatkową presją na umocnienie złotego; to z kolei w krótkim okresie ma negatywny wpływ na eksport. "Jeśli posłowie zabraliby pieniądze jakiejś instytucji, to być może działałaby ona gorzej. Natomiast jeżeli się zmniejsza obsługę zadłużenia, to tak jakby posłowie decydowali, ile dni w roku ma świecić słońce" - powiedział Zuber.

Zdaniem wiceprezesa Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową Bohdana Wyżnikiewicza, decyzja posłów wynika z braku wiedzy ekonomicznej. Podkreślił, że z planowaniem redukcji kosztów obsługi długu wiąże się ryzyko wynikające z niepewności co do kursu złotego. "Gdy złoty się osłabi, co jest możliwe, jeśli się zaczną dziać jakieś nieprzewidziane rzeczy w gospodarce, pojawi się kłopot. Oczywiście resort finansów zawsze może wystąpić o nowelizację ustawy budżetowej" - powiedział Wyżnikiewicz. Jednak - jego zdaniem - Sejm niepotrzebnie wiąże ręce rządowi i wykonuje "populistyczne gesty". Dodał, że ze względu na większość w Senacie, jaką posiada PiS, rząd może jeszcze poprawić budżet.

Zdaniem głównej ekonomistki Citibanku Handlowego Katarzyny Zajdel- Kurowskiej, ograniczenie o 80 mln zł wydatków na obsługę zadłużenia zagranicznego nie musi spowodować wzrostu kursu złotego. "To kropla w całościowych wydatkach na obsługę zadłużenia, a w wydatkach ogółem to niezauważalna kwota" - powiedziała. "Prognozowanie, jak będzie wyglądała ścieżka kursu walutowego jest tak samo karkołomnym zadaniem, jak prognozowanie pogody na rok do przodu" - dodała Zajdel-Kurowska. Zwróciła uwagę, że zawsze były pewne "zakładki" na obsługę długu zagranicznego. Jej zdaniem, złoty może się umacniać, jeśli resort finansów będzie kontynuował sprzedaż na rynku walut pozyskanych z emisji obligacji denominowanych w obcych walutach.

Zdaniem głównego ekonomisty Societe Generale Marcina Mroza, właśnie poprawka dotycząca kosztów obsługi długu może zostać zmieniona w Senacie. "Jeśli popatrzeć, co się dzieje na złotym dzisiaj, to nikt się specjalnie o tych 80 mln nie martwi" - dodał. Podkreślił jednak, że dotychczas była rozbieżność między wypowiedziami premiera, że złoty powinien być słabszy, a działaniami resortu finansów. "To, że mamy teraz złotego na poziomie 3,80 pomimo całego zawirowania, w znacznej mierze wynika z niepewności, czy MF do polityki umacniania złotego nie będzie chciało wrócić" - powiedział Mróz. Dodał, że dalsze umacnianie się złotego odbiłoby się na poziomie polskiego eksportu. Jego zdaniem, 80 mln zł będzie niewielką kwotą, jeśli sytuacja gospodarcza Polski będzie dobra; "wzrost gospodarczy rzędu 4-4,5 proc. PKB powinien wystarczyć, by politykę fiskalną utrzymać pod kontrolą" - dodał.

Krajowa Izba Gospodarcza (KIG) ocenia, że uchwalony w nocy z wtorku na środę budżet na 2006 r. nie stwarza dobrych podstaw rozwoju gospodarczego - poinformował prezes Izby Andrzej Arendarski.

Według niego, najważniejszą zaletą ustawy budżetowej jest to, że została w końcu przyjęta, stwarzając szanse na stabilizację polityczną i normalne funkcjonowanie sektora publicznego.

"Za szczególnie niekorzystne uważam poprawki zmniejszające o 80 mln zł środki na obsługę zadłużenia zagranicznego oraz o 40 mln na obsługę długu krajowego. Poprawki te skłaniają rząd do utrzymania jak najmocniejszego kursu złotego, co może oznaczać niższy poziom opłacalności eksportu oraz mniejszy wzrost PKB. Trudna już dzisiaj sytuacja eksporterów może ulec dalszemu pogorszeniu, co dla wielu firm produkcyjnych oznacza bankructwo" - wyjaśnił Arendarski.

Prezes KIG skrytykował też uchwalone przez Sejm dodatkowe wydatki socjalne, jak np. tzw. becikowe. "Uważam, że wzrost obciążeń fiskalnych przy stałym wzroście wydatków stałych budżetu nie jest receptą na ograniczenie deficytu budżetowego" - dodał.

Izba pozytywnie ocenia natomiast fakt, że nie poddano pod głosowanie sprzecznych z konstytucją poprawek, które zakładały zwiększenie wpłaty z zysku Narodowego Banku Polskiego. Jednak negatywnie odnosi się do tego, iż Sejm odrzucił poprawki ograniczające deficyt budżetowy.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: środki | ekonomiści | poprawa | resort finansów | złoty | budżet | Sejm RP | posłowie | resort
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »