Ekonomiści Santandera wskazują na ryzyko dla Polski

Rząd założył w projekcie budżetu na przyszły rok deficyt sektora rządowego i samorządowego na poziomie 4,4 proc., przy deficycie budżetu centralnego 65 mld zł. Ekonomiści Santandera wskazują na znaczne ryzyko pogorszenia się sytuacji polskich gospodarstw domowych. Jak oceniają eksperci, wzrost popytu na obligacje oszczędnościowe o 29 proc. względem 2022 r. wydaje się bardzo ambitny.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

Czarne chmury nad naszym deficytem

Widać ryzyko, że deficyt sektora gg ( rządowego i samorządowego ) w 2023 r. wzrośnie do 5,5 proc. PKB wobec -4,4 proc. zapisanych w projekcie budżetu na przyszły rok. - oceniają ekonomiści Banku Santander. Ich zdaniem, założony w projekcie wzrost popytu na obligacje oszczędnościowe o 29 proc. względem 2022 r. wydaje się bardzo ambitnym celem.

"Widzimy ryzyko, że deficyt w 2023 r. okaże się wyższy niż założony przez rząd i może osiągnąć 5,5 proc. PKB (wobec ok. 4,5 proc. PKB w 2022). W efekcie wyższe mogą też być potrzeby pożyczkowe, które i tak rosną. Naszym zdaniem, założenie, że uda się je w większości pokryć emisją obligacji oszczędnościowych jest nadmiernie optymistyczne. Jednak biorąc pod uwagę dużą nadwyżkę płynności zakumulowaną przez MF ryzyko dla finansowania budżetu w 2023 r. wydaje się umiarkowane. Większym wyzwaniem może być finansowanie wydatków wypchniętych do funduszy pozabudżetowych" - napisano.

Reklama

Rząd założył w projekcie budżetu na przyszły rok deficyt sektora gg na poziomie 4,4 proc., przy deficycie budżetu centralnego 65 mld zł.

Rząd liczy na obligacje oszczędnościowe

"Plan finansowania potrzeb pożyczkowych brutto na 2023 r. opiera się więc na założeniu, że rynkowy popyt na obligacje zmiennokuponowe będzie zbliżony do tego, jaki jest prognozowany na rok bieżący (27,8 mld zł w 2023 roku wobec 28 mld zł w 2022 r.), o około 10 proc. wzrośnie popyt na obligacje stałokuponowe (z około 65,6 mld zł do około 73 mld zł) oraz, że całkowity popyt na obligacje oszczędnościowe wzrośnie aż o 29 proc. względem rekordowego pod tym względem roku 2022 r." - napisano.

"Szczególnie to ostatnie wydaje się bardzo ambitnym założeniem w warunkach antycypowanego spowolnienia gospodarczego, uszczuplenia zdolności nabywczych gospodarstw domowych, a także w obliczu faktu, że bankowa oferta depozytowa stała się już obecnie konkurencyjna wobec oprocentowania obligacji detalicznych, co zapewne oznacza, że w kolejnych miesiącach trudno liczyć na tak dobre wyniki ich sprzedaży jak w rekordowym czerwcu i lipcu 2022 r." - dodano.

Popyt gospodarstw domowych pod znakiem zapytania? 

Eksperci Banku Santandera zauważają, że kompozycja struktury emisyjnej obligacji rynkowych w 2023 r. tj. przede wszystkim utrzymanie ujemnych emisji netto obligacji stałokuponowych przy równocześnie znaczącym zwiększeniu emisji netto obligacji zmiennokuponowych wydaje się "niezbyt współgrać" z oczekiwanym scenariuszem spowolnienia wzrostu PKB i inflacji oraz obniżek stóp NBP od IV kwartału 2023 r.

Ekonomiści Santandera tną prognozy dla Polski

W scenariuszu bazowym Santander przewiduje szczyt inflacji na początku 2023 r. na poziomie 18-19 proc. rdr (po stabilizacji w IV kw. 2022) i potem jej stopniowy spadek do ok. 8 proc. pod koniec 2023 r. "Rewidujemy w dół nasze prognozy wzrostu PKB: do 3,5 proc. w tym roku i 0,5 proc. w 2023 (poprzednio: 4,7 proc. i 1,4 proc.).

Kiedy szczyt inflacji?

Jak zaznaczają, niepewność dot. cen energii i działań osłonowych ze strony rządu powoduje, że margines błędu dla tych prognoz jest olbrzymi, a w teoretycznym scenariuszu zablokowania przez rząd jakichkolwiek podwyżek cen energii, inflacja mogłaby spaść poniżej 5 proc.

Według ekspertów Santandera, Rada Polityki Pieniężnej podniesie stopy procentowe we wrześniu o 25 pb i jeszcze raz w podobnej skali w październiku lub listopadzie, po czym zapewne przyjmie pozycję wyczekującą, bez ogłoszenia definitywnego końca cyklu.

Co ze stopami w Polsce?

"O tym, co dalej, przesądzi rozwój wydarzeń w kolejnych miesiącach - jeśli będzie to scenariusz zbliżony do naszych oczekiwań (destrukcja popytu, hamowanie płac, stopniowy spadek inflacji), to stopa referencyjna nie musi wzrosnąć powyżej 7,0 proc.  Nie bez znaczenia będzie też kontekst międzynarodowy - podwyżki stóp może być trudniej zatrzymać w sytuacji agresywnego zacieśniania polityki przez Fed i EBC (m.in. z uwagi na rynek walutowy)" - dodano.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »