Elektryczność wydeptana z chodnika

Pierwsze płyty chodnikowe, po których wystarczy po prostu chodzić, by wytwarzały energię elektryczną, zamontowano w Londynie. Do końca 2010 roku mają się pojawić w wielu innych ruchliwych miejscach na Wyspach Brytyjskich - pisze portal Inhabitat.

Obliczono, że jedna płyta chodnikowa na zatłoczonej ulicy jest w stanie przyjąć do 50 tys. kroków dziennie. Fakt ten postanowiła wykorzystać firma Pavegen Systems i stworzyła płyty zdolne do przetwarzania "marnowanej" na co dzień energii w elektryczność.

Płyta pod naciskiem ludzkiej stopy nieznacznie się ugina, absorbując tym samym energię kinetyczną. Jest w stanie wytworzyć w ciągu godziny 2,1 watów elektryczności. Energia ta jest następnie magazynowana przez baterie polimerowo-litowe i dystrybuowana do pobliskich lamp ulicznych, tablic informacyjnych i innych elementów miejskiej infrastruktury wymagających prądu. Przykładowo, wystarczy pięć rozmieszczonych wzdłuż ruchliwego deptaka płyt, by oświetlić jeden przystanek autobusowy przez całą noc.

Reklama

Nie tylko sama idea płyt jest "zielona". Co ważne, płyty wykonano z wykorzystaniem materiałów pochodzących z recyklingu, jak choćby guma ze starych opon.

Jeśli płyty sprawdzą się w Londynie, do końca 2010 r. w Wielkiej Brytanii pojawi się ich więcej. Planowane jest także rozmieszczenie ich w tak uczęszczanych miejscach, jak Times Square w Nowym Jorku, a także wieża Eiffla czy Disneyland.

Czytaj również:

Dla kogo prąd tańszy o 30 procent?

Prąd zdrożeje najwyżej o kilkanaście procent

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: elektryczność | Po prostu | procent
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »