Elon Musk nie wejdzie do zarządu Twittera. Chce mieć więcej akcji?
Elon Musk postanowił nie dołączać do zarządu Twittera. Informację o decyzji przekazał Parag Agarwal, dyrektor generalny sieci społecznościowej. W zeszłym tygodniu Musk wykupił 9,2 proc. akcji Twittera i stał się jego największym udziałowcem. Eksperci podejrzewają, że przyczyną decyzji może być chęć przejęcia kontrolnego pakietu akcji. Zasiadając w zarządzie mógłby wykupić najwyżej 14,9 proc. Twittera.
Musk miał zostać powołany do zarządu w sobotę i zasiadać w nim przez dwa lata. Jednak w ostatniej chwili zrezygnował z oferowanej mu funkcji. O decyzji nie poinformował jednak sam, tylko zrobił to Parag Agarwal, dyrektor generalny i prezes Twittera.
- Elon powiedział tego samego ranka, że nie będzie już dołączał do zarządu. Mam nadzieję, że to jest najlepsze. Zawsze będziemy cenić ich wkład w naszych partnerów, niezależnie od tego, czy są w naszym zarządzie, czy nie. Elon jest naszym największym partnerem i będziemy otwarci na jego wkład - czytamy w tweecie zamieszczonym przez CEO Twittera.
Wkład Muska w przyszłość Twittera będzie prawdopodobnie coraz większy, bo ma on wiele pomysłów, jak usprawnić jego pracą i zwiększyć zyski.
Miliarder od dawna krytykuje tą sieć społecznościową. Niedawno przeprowadził ankietę, w której pytał, czy Twitter przestrzega zasad wolności słowa. Większość jej uczestników odpowiedziała, że nie.
W sobotę Musk opublikował na Twitterze listę 10 najbardziej popularnych jego użytkowników. Pierwsze miejsca zajmują na niej Barack Obama i Justin Bieber. “Czy Twitter umiera?" - zapytał nad opublikowaną listą Musk i zwrócił uwagę, że najpopularniejsi na niej wcale nie są aktywnymi uczestnikami sieci. “Taylor Swift (szóste miejsce na liście - red.) od trzech miesięcy nie zamieścił ani jednego postu" - zwracał uwagę Musk, który sam zajmuje ósme miejsce z 81,2 milionami obserwujących.
Krytyka Muska dotyczy nie tylko treści Twittera ale też sposobu jego zarządzania. Wczoraj po południu za jego pośrednictwem pytał użytkowników sieci, czy nie należałoby przekształcić głównej siedziby firmy, w San Francisco, w schronisko dla bezdomnych "ponieważ i tak nikt się tam nie pojawia". W ciągu półtorej godziny pomysł poparło 1,8 miliona osób. Kiedy ankietę Muska podchwyciły media, została ona usunięta ze strony Twittera.
Wiadomo więc, że poza zarządem firmy Musk i tak będzie miał wielki wpływ na jej kształt. A każdy zamieszczany komentarz będzie zauważany przez użytkowników na całym świecie. Tak, jak stało się to z pomysłem, aby zmniejszyć opłaty za członkostwo w subskrypcji i pobierać je w lokalnej walucie.
"Może nawet opcja płatności w Doge?" - sugerował nawiązujący do kryptowaluty Dogecoin, którą dopuścił już do płatności w Tesli. Zachęcał też do rezygnacji z reklam, których przychody wyniosły w zeszłym roku 4,5 miliarda dolarów. "Możliwość dyktowania polityki przez korporacje jest znacznie większa, jeśli Twitter, aby przetrwać, zależy od pieniędzy z reklam" - wskazywał.Komentujący wydarzenie podejrzewają, że za rezygnacją z zasiadania w zarządzie stoją plany Muska wobec Twittera. Przypominają, że jego nominacja ograniczyłaby możliwość zwiększania udziałów w firmie. Na czas pełnienia funkcji i 90 dni po jej zakończeniu - czyli do prawie połowy 2024 roku - pakiet akcji dyrektora SpaceX nie mógłby przekroczyć 14,9 proc.
"Musk idzie po pakiet większościowy" - napisał użytkownik Twittera pod informacją o rezygnacji z udziału w zarządzie. “Teraz, kiedy nie ma ograniczeń w liczbie akcji Twittera, Musk może go po prostu kupić" - czytamy w innym komentarzu.
Bez względu na odrzucenie przez Muska udziału w zarządzie, Twitter już zyskał na jego obecności. Odkąd przed tygodniem stał się największym udziałowcem sieci, akcje firmy wzrosły o 18 proc.
Ewa Wysocka