Emerytury - będzie zgoda?

Rząd potrzebuje 14 dni, żeby przedłużyć obecne zasady przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Każde ograniczenie uprawnień pracowniczych wywołuje protesty związków zawodowych. W 2008 roku partnerzy społeczni będą mogli wynegocjować ustawę o emeryturach pomostowych.

Wszystko wskazuje na to, że dzisiaj rząd popisze z NSZZ Solidarność porozumienie dotyczące emerytur pomostowych. Zgodnie z nim obecne zasady przechodzenia na wcześniejsze emerytury będą zachowane do końca 2008 roku. Dodatkowe 12 miesięcy ma umożliwić partnerom społecznym wynegocjowanie zasad przechodzenia na emerytury pomostowe od 1 stycznia 2009 r. Jeśli do końca tego roku Sejm nie zdąży jednak uchwalić stosownej ustawy przedłużającej obecnie zasady, to od 1 stycznia 2008 r. wszystkie osoby zatrudnione w szkodliwych warunkach będą musiały pracować do czasu ukończenia 60 lat (kobiety) i 65 lat (mężczyźni). Związki zawodowe już grożą protestami. Według ich szacunków, prawo do wcześniejszej emerytury może utracić około miliona osób. Sprawa jest bardzo trudna, gdyż negocjacje między pracodawcami, związkowcami i kolejnymi rządami trwają od dziewięciu lat.

Umowa z rządem

- Rząd wyraził zgodę na przedłużenie do końca 2008 roku obecnie obowiązujących zasad przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Dzięki temu zostanie jeszcze 12 miesięcy na przygotowanie ustawy o emeryturach pomostowych. To nie jest ustawa, nad którą można pracować w pośpiechu, bo dotyczy kilkuset tysięcy pracowników - mówi Janusz Śniadek, przewodniczący Komisji Krajowej NSZZ Solidarność.

Według Joanny Kluzik-Rostkowskiej, minister pracy i polityki społecznej w obecnej sytuacji politycznej nie ma innego wyjścia niż przeprowadzenie nowelizacji ustawy o rentach i emeryturach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Chodzi o to, żeby jeszcze w następnym roku osoby pracujące w trudnych warunkach mogły kończyć swoją aktywność zawodową zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami.

- Podczas kampanii wyborczej do Sejmu nie można dyskutować o prawie do emerytur pomostowych. Gdyby się tak stało, uprawnienia do tych świadczeń uzyskałyby nie te grupy zawodowe, którym się one należą, ale ci, którzy mają największą siłę przebicia - dodaje Joanna Kluzik-Rostkowska.

W jej ocenie przeprowadzenie nowelizacji ustawy o emeryturach i rentach z FUS jest możliwe w ciągu 14 dni. Nieco ostrożnej o harmonogramie prac nad ustawą uprawniającą do wcześniejszymi emeryturami wypowiada się Rajmund Moric, przewodniczący sejmowej Komisji Polityki Społecznej.

- Na najbliższym posiedzeniu Sejmu, które rozpoczyna się 5 września, powinna zostać przyjęta ustawa przedłużająca obecne zasady przechodzenia na wcześniejsze emerytury. Obecnie na rozpatrzenie czekają kilka projektów. Ponieważ każdy z nich proponuje inny okres wydłużenia obowiązywania obecnych zasad, dlatego podczas prac sejmowych komisji trzeba będzie wypracować wspólne stanowisko. Zgodnie z regulaminem prac parlamentu, nawet po samorozwiązaniu Sejmu, Senat może przyjąć taką ustawę na posiedzeniu 19 września - dodaje Rajmund Moric.

Jego zdaniem w innym przypadku może się bowiem okazać, że Sejm nie zdąży do końca roku przyjąć odpowiednich rozwiązań. Nowy Sejm może się ukonstytuować dopiero na przełomie listopada i grudnia. Nie wiadomo także, kiedy zostanie wybrany nowy premier. Czasu więc może być bardzo mało.

Rozmowy trwają

Dyskusja o emeryturach pomostowych trwa już dziewięć lat. Według Krzysztofa Patera, byłego ministra polityki społecznej, powodem nieuchwalenia tej ustawy przez tyle lat jest jej charakter.

- To jedna z najbardziej kontrowersyjnych ustaw z pakietu ustaw emerytalnych. Każde o graniczenie uprawnień pracowniczych natychmiast wywołuje protesty związków zawodowych. Dodatkowo za emerytury pomostowe powinni płacić pracodawcy, którzy jednak nie chcą podnosić dodatkowych kosztów związanych z prowadzeniem działalności - mówi Krzysztof Pater.

Według prof. Marka Góry, współtwórcy reformy emerytalnej, kolejne rządy popełniały ten sam błąd, gdyż żaden z nich nie przygotował projektu ustawy o emeryturach pomostowych w czasie dwóch pierwszych lat po wygranych wyborach. Im bliżej było końca kadencji Sejmu, tym trudniej było przyjąć ustawę odbierającą przywieje emerytalne kilkuset tysiącom osób.

- Wydłużenie o rok obecnych zasad to stanowczo za mało, żeby przygotować dobrą ustawę o emeryturach pomostowych - mówi Andrzej Chwiluk, przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce.

Podobnie uważa poseł Rajmund Moric. Według niego przygotowanie do wypłaty emerytur pomostowych zajmie przynajmniej trzy lata.

- Trzeba pamiętać, że przez dziewięć lat związkowcy nie dogadali się z rządem, komu odebrać prawo do wcześniejszej emerytury. Do tego trzeba doliczyć przynajmniej sześć miesięcy na przygotowanie ZUS do wypłaty nowych świadczeń - dodaje Rajmund Moric.

Także Wiesława Taranowska, wiceprzewodnicząca OPZZ uważa, że następny rząd musi rozpocząć pracę nad projektem ustawy od początku. Konieczne jest bowiem przygotowanie definicji pracy w szczególnych warunkach i charakterze oraz przeprowadzenie przeglądu stanowisk uprawniających do otrzymywania tych świadczeń. Przepisy dotyczące wcześniejszego zakończenia aktywności zawodowej muszą być jednak uchwalone, gdyż obowiązek jej przyjęcia został zapisany w ustawie o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.

- Nigdy nie zgodzimy się na przyznanie emerytur pomostowych w wysokości zaproponowanej przez obecny rząd - twierdzi Dominik Kolorz, szef Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego Solidarność.

Wysokie koszty

Eksperci ubezpieczeniowi twierdzą, że przedłużenie obecnych zasad przechodzenia na wcześniejsze emerytury jeszcze o rok spowoduje gigantyczne obciążenie Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Obecnie każdego roku wypłaty wcześniejszych emerytur kosztują około 20 mld zł rocznie.

- Wydłużenie o rok możliwości przechodzenia na wcześniejsze emerytury będzie dodatkowo kosztować budżet państwa od 4 do 5 mld zł - dodaje Rajmund Moric.

Według prof. Marka Góry należy jak najszybciej zlikwidować wcześniejsze emerytury. Utrzymanie ich jeszcze o rok doprowadzi do katastrofy finansów publicznych.

- Zamiast podwyżek dla lekarzy czy nauczycieli będziemy musieli finansować emerytury dla kolejnych wcześniejszych emerytów. W Polsce wzrośnie bezrobocie, bo nie będzie można obniżyć kosztów pracy, a osoby, które chcą mieć dzieci, nie otrzymają pieniędzy na becikowe. W efekcie czeka nas katastrofa demograficzna i tak naprawdę nie będzie miał kto płacić składek na przyszłe emerytury - uważa prof. Marek Góra.

- Jednak mimo wszystko, to mniejsze zło. Żadne państwo nie może doprowadzić do takiej sytuacji, żeby osoby zatrudnione w szkodliwych warunkach musiały pracować do osiągnięcia ustawowego wieku emerytalnego - dodaje Krzysztof Pater.

Bożena Wiktorowska

Reklama
Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »