Euro 2012 - ich problemy są bagatelizowane

Po dwóch latach od przyznania Polsce i Ukrainie prawa do organizacji Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w 2012 roku przyszedł czas na pierwszą diagnozę podejmowanych przygotowań. Tymczasem, w ferworze towarzyszącym budowie stadionów, problemy stojące przed polską branżą hotelarską są bagatelizowane.

Oświadczenie prezydenta Unii Europejskich Związków Piłkarskich UEFA Michela Platiniego o organizacji przez Polskę i Ukrainę Euro 2012 wywołało entuzjastyczne oczekiwania boomu inwestycyjnego na rynku hotelarskim, na którym pod koniec 2007 r. działało ok. 1370 hoteli.

I faktycznie - mimo wyśrubowanych oczekiwań organizatorów co do standardów hotelowych, według koncernu WGN Real Estate, w ciągu pół roku od ogłoszenia decyzji popyt na kupno hoteli w miastach gospodarzach (Warszawa, Poznań, Gdańsk i Wrocław oraz będące na liście rezerwowej Chorzów i Kraków) wzrósł pięciokrotnie. - UEFA przyjmuje, że połowa kibiców uczestniczących w spektaklu sportowym odleci z naszych miast w ciągu 10 godzin od zakończenia meczu. Oznacza to, że w dniu meczu z miejsc noclegowych skorzysta 15-20 tys. osób - mówi Rafał Rosiejak, koordynator krajowy ds. hoteli i zakwaterowania spółki PL.2012, nadzorującej polskie przygotowania do Euro 2012.

Reklama

Wobec planów corocznego przybywania w Polsce około stu hoteli, PL.2012 przyjmuje ze spokojem wytyczne UEFA podkreślając, że rozpoczęte i zaplanowane inwestycje w Warszawie i Krakowie już teraz spełniają wymagane kryteria, a pozostałe miasta zdążą z przygotowaniami. Optymistyczna wizja polskich organizatorów Euro nie przemawia jednak do przedstawicieli polskiego hotelarstwa, którzy skarżą się na brak rzetelnych analiz zapotrzebowania noclegowego i bierność Ministerstwa Sportu i Turystyki wobec rzeczywistych problemów branży. - Mimo początkowego entuzjazmu do działań ze strony polskich organizatorów mistrzostw, ich współpraca z branżą hotelową pozostawia wiele do życzenia - przyznaje Józef Ratajski, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki.

Nie wystarczy chcieć

Nadzieje wszystkich, którzy liczyli na gigantyczny zysk z otwarcia nowego hotelu przed mistrzostwami europy, rozbiją się o kryzys gospodarczy i kłopoty związane z wykorzystaniem obiektu po miesiącu rozgrywek. - Dla korporacji hotelowych liczą się długoterminowe prognozy ruchu turystycznego, a nie pojedyncze wydarzenia, dlatego obiekty budowane z myślą o Euro 2012 muszą być rentowne także poza okresem związanym z mistrzostwami, szacowanym wizerunkowo na maksymalnie 2-3 lata, a mającym największe natężenie w jednym miesiącu roku 2012 - mówi Ireneusz Węgłowski, wiceprezes Orbisu, największej sieci hotelowej w kraju.

Jednak nawet sieć mająca obecnie w Polsce 62 hotele odczuwa skutki ekonomicznego regresu na rynku. - Niestabilna sytuacja gospodarcza utrudnia precyzyjne planowanie dat kolejnych otwarć i zmusza do rozłożenia na dłuższy czas nakładów na realizację strategii. Do roku 2012 Orbis otworzy jednak jeszcze kilkanaście nowych obiektów - zapewnia I. Węgłowski.

Skutki kryzysu najbardziej odczują inwestorzy czekający na ostatnią chwilę z wzięciem kredytu. Choć Rada Warszawy 1 stycznia 2008 r. wprowadziła zwolnienie z podatku od nieruchomości dla nowych inwestycji w infrastrukturze hotelowej i sportowej, banki wstrzymały udzielanie kredytów i spełnienie się prognoz zwiększenia miejskiej bazy hotelowej do 2012 roku o ok. 25-30 procent stoi pod znakiem zapytania. Tymczasem samo otwarcie hotelu to jeszcze nie koniec inwestycji.

- Choć UEFA jeszcze jednoznacznie nie precyzuje swoich wymagań, należy się spodziewać, że po ostatecznym wyborze miast gospodarzy poprosi o pewne modyfikacje lub uzupełnienia infrastruktury hotelowej, np. szybki Internet bezprzewodowy - zapowiada Rafał Rosiejak z PL.2012. Kolejny cień na kuszącą wizję zbicia kokosów na Euro rzuca termin rozgrywek. - Czerwiec jest czasem, w którym i tak tradycyjnie notowane są bardzo dobre wyniki w hotelarstwie, dlatego przestrzegam tych, którzy licząc na łatwy zysk związany z mistrzostwami podejmują wielomilionową inwestycję bez profesjonalnej wiedzy - radzi Ireneusz Węgłowski.

Hostele dla nikogo

Choć największe zyski przynoszą hotele luksusowe, impreza typu międzynarodowych zawodów sportowych wymaga istnienia taniej, ale w miarę komfortowej bazy noclegowej dla kibiców. Sieć Orbis w latach 2007-09 realizuje plan otwarcia dziewięciu hoteli ekonomicznych Ibis i Etap, z czego cztery (w Krakowie, Katowicach i dwa we Wrocławiu) otworzyła w 2008 r. Inwestowanie w segment hoteli ekonomicznych i hosteli jest jednak w Polsce rzadkością, a na samo Euro nie opłaca się ich budować. - Hotele 1-, 2- i 3-gwiazdkowe mają szansę rozwoju głównie przy szlakach komunikacyjnych i w miejscowościach wypoczynkowych - mówi Rafał Rosiejak.

Problem zauważa też Krzysztof Łopociński, prezes Instytutu Turystyki. - Hostele zazwyczaj nie są zrzeszone w żadnej organizacji turystycznej, dlatego nie sposób oszacować liczby miejsc, jakimi realnie dysponują. Mają one też problem ze stałą klientelą, bo nie zarobią na siebie przyjmując tylko okazjonalnie gości z zagranicy - mówi Łopociński. Choć, według szacunków Instytutu Turystyki, liczba przyjazdów obcokrajowców do Polski wzrośnie z 12,9 mln w 2008 r. do ok. 16 mln w latach 2012 i 2013, do rentowności otwarć nowych hosteli potrzebne jest przyciągnięcie do nich Polaków. - Doświadczenia Brytyjczyków wykazują, że w hostelach w Londynie trzy czwarte gości stanowią Anglicy.

Jednak na polskim gruncie lokalna tradycja spania w tanich hotelach nie istnieje. Ma to swoje nieliczne dobre strony, np. godzinę po przegranym meczu Legii kibice z Warszawy wsiadają do pociągu, przez co łódzka Piotrkowska pozostaje niezdemolowana - żartuje K. Łopociński. Poza hotelami oferującymi nocleg za ok. 100 zł, w Polsce brakuje też komfortowych campingów. Koszty inwestycyjne ich otwarcia są jednak niskie, więc jest prawdopodobne, że zagraniczni kibice chcący zaoszczędzić na noclegach w czasie Euro 2012 wylądują na polach namiotowych.

Piłkarze bez boisk

Analizując sytuację bazy noclegowej potrzebnej w czasie mistrzostw, przedstawiciele branży turystycznej wskazują też na problem ulokowania drużyn piłkarskich, a, według wymogów UEFA, Polska powinna zaproponować minimum 16 centrów pobytowych dla zawodników. - Jak wykazują doświadczenia innych państw, zawodnicy najchętniej wybierają ośrodki położone poza miastem, gdzie mają dostęp do boisk treningowych dobrej jakości.

Naszym podmiejskim kompleksom sportowym daleko do wysokich standardów. Komfortowe warunki noclegowe oferują wprawdzie podmiejskie hotele z centrum spa i wellness, jednak te nie dysponują dostępem do boisk piłkarskich - mówi Krzysztof Łopociński. Także w tym przypadku plany polskich organizatorów Euro są jeszcze dość mgliste. - UEFA bardzo precyzyjnie określiła wymogi wobec centrów pobytowych dla drużyn i poprosiła, aby znajdowały się one poza miastami gospodarzami.

Ośrodki te nie są nawet przyporządkowane regionalnie do miast gospodarzy, możliwe jest zatem, że drużyna wybierze sobie swoją bazę np. pod Poznaniem, a na mecz poleci do Gdańska - prognozuje Rafał Rosiejak.

Módlmy się o suszę

Obok problemów związanych stricte z bazą noclegową, wielką niewiadomą jest też wciąż infrastruktura okołonoclegowa. - Zawody w Niemczech wykazały, że duży procent kibiców w ogóle nie nocuje w hotelach ani w schroniskach, tylko pod gołym niebem w okolicach stadionów. O ile jednak w obiektach turystycznych łóżek dla gości nie powinno zabraknąć, o tyle konieczne jest zapewnienie zaplecza sanitarno-gastronomicznego wszystkim, którzy nie zdecydują się na nocleg pod dachem - mówi Józef Ratajski.

Podobny problem zauważa Krzysztof Łopociński, twierdząc, że z logistyką w mieście największy problem będzie miała stolica. - Wrocław ma dobrą zabudowę i dojazd do rynku Starego Miasta, Poznań ma zaplecze związane z Międzynarodowymi Targami Poznańskimi, a kibiców z Gdańska można rozłożyć na całe Trójmiasto. Jednak gdy w Warszawie skończy się mecz i Anglicy będą chcieli iść na piwo, może się okazać, że w lokalach w centrum nie będzie już miejsc.

Cała nadzieja stolicy w tym, że w czasie mistrzostw nie będzie lało i rozstawione przy stadionie ogródki piwne rozwiążą problem - mówi Krzysztof Łopociński. Zaplecze plenerowe, uzależnione od dobrej pogody, jest też, jego zdaniem, rozwiązaniem wobec braku barów z telebimami, na których kibice mogliby oglądać mecze. Widząc problemy, z którymi musi się zmierzyć polska branża hotelarska, szansa na to, że pogoda pozostanie jedyną niewiadomą związaną z polską organizacją Euro 2012 jest, niestety, mizerna.

Monika Rogowicz

Józef Ratajski, wiceprezes Polskiej Izby Turystyki

Dyskusja na temat zakwaterowania gości w czasie Euro sprowadza się do rozmów o ulokowaniu oficjeli, podczas gdy wciąż brakuje konkretnych badań rynku dotyczących liczby kibiców chcących nocować w hotelach w poszczególnych miastach. Niedostateczna komunikacja między branżą hotelową i gastronomiczną a organizatorami Euro sprawia, że nasza wiedza na temat faktycznych potrzeb inwestycyjnych jest znikoma. Jak do tej pory, piłka jest po tamtej stronie boiska - czekamy na podjęcie rzeczowych rozmów.

Rafał Rosiejak, koordynator krajowy ds. hoteli i zakwaterowania spółki PL.2012, nadzorującej polskie przygotowania do Euro 2012

Jesteśmy bardzo zadowoleni ze współpracy z polską branżą hotelową. Cyklicznie spotykamy się z dyrektorami hoteli w poszczególnych miastach na warsztatach hotelowych, podczas których omawiamy wymogi UEFA oraz możliwe scenariusze zakwaterowania. Wszyscy zdajemy sobie sprawę, że okres mistrzostw może pomóc naszemu krajowi w goszczeniu turystów w przyszłości, dlatego Euro jednoczy wszystkich graczy na rynku.

Businessman
Dowiedz się więcej na temat: UEFA | kibice | problemy | bazy | one | hotele | Euro 2012
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »