Europa jest zakładnikiem Brytyjczyków?

Francuski dziennik "Le Monde" wzywa Wielką Brytanię do kompromisu ws. budżetu unijnego 2014-20. Gazeta przestrzega Londyn przed skutkami weta w tej kwestii i apeluje o zahamowanie rosnącego w rządzie brytyjskim eurosceptycyzmu.

Najbardziej wpływowy francuski dziennik twierdzi, że główną przeszkodą w rozpoczynających się dzisiaj negocjacjach budżetowych w Brukseli będzie "nieustępliwość" brytyjskiego premiera Davida Camerona. "Europa jest zakładnikiem Brytyjczyków" - twierdzi "Le Monde", odnosząc się do groźby zawetowania budżetu przez rząd w Londynie.

Dziennik przypomina, że to właśnie Cameron proponuje największe cięcia w unijnych wydatkach; inne kraje zgadzają się na oszczędności budżetowe, ale nie tak drastyczne, jak chce tego Londyn. Oprócz tego Brytyjczycy domagają się utrzymania swojego rabatu (ulgowej kwoty składki do unijnego budżetu), wywalczonego niegdyś przez premier tego kraju Margaret Thatcher.

Reklama

Zdaniem "Le Monde" obecna batalia jest kolejnym dowodem na to, że "Wielka Brytania nie przestaje się oddalać od Unii Europejskiej".

Francuska gazeta twierdzi, że Cameron "nie panuje już nad eurosceptyczną spiralą, w którą wpadł jego kraj, przerażony kryzysem euro".

Dziennik przypomina, że to sam brytyjski premier rok temu odmówił podpisania unijnego traktatu fiskalnego wbrew stanowisku zdecydowanej większości państw Unii. "Le Monde" zaznacza też, że Cameron dał niedawno do zrozumienia, że poprze pomysł rozpisania referendum w sprawie przynależności jego kraju do UE, jeśli Partia Konserwatywna zwycięży w najbliższych wyborach, spodziewanych w 2015 roku.

"+Niech Brytyjczycy sobie pójdą!+ - chciałoby się powiedzieć, gdy się obserwuje, jak ciągle używają groźby wystąpienia (z UE), aby lepiej narzucić swoje stanowisko" - ocenia dziennik.

"Kalkulując na zimno, wypada zapytać, czy Europa kontynentalna i Francja mają interes w utrzymywaniu obecności Wielkiej Brytanii w UE" - pisze dalej "Le Monde". "Odpowiedź brzmi: tak" - dodaje od razu gazeta.

Według niej za pozostaniem Brytyjczyków w Unii przemawiają najpierw względy ekonomiczne, gdyż "londyńskie City jest przybrzeżną placówką finansową strefy euro i będzie nią jeszcze bardziej wraz z wprowadzeniem podatku od transakcji finansowych".

"Ponadto nie można sobie wyobrazić europejskich sił zbrojnych bez Londynu, jak pokazała interwencja w Libii" - dodaje gazeta. "I wreszcie Brytyjczycy są obrońcami jednolitego wolnego rynku, którego nie należy zostawiać tylko Niemcom i Francuzom, niechętnym powstaniu prawdziwego rynku usług" - podsumowuje "Le Monde".

Wszystko to skłania francuską popołudniówkę do nadania swojemu komentarzowi tytułu w postaci apelu: "Panowie Anglicy, zostańcie!".

_ _ _ _ _

Brytyjski premier David Cameron zapowiada, że nie zgodzi się na dalszą obniżkę brytyjskiego rabatu. "Daily Telegraph" napisał wczoraj, że rabat jest tematem zastępczym; według nieoficjalnych źródeł Londyn zgodzi się na budżet UE w wys. ok. 906 mld euro.

"Rabat wynegocjowany przez Margaret Thatcher jest niezwykle ważnym elementem naszej polityki wobec Europy i dopilnujemy, by nas sprawiedliwie potraktowano" - powiedział Cameron w Izbie Gmin w odpowiedzi na pytanie konserwatywnego posła Davida Nuttalla.

Za uszczuplenie rabatu Cameron obciążył winą laburzystowski rząd Tony'ego Blaira, który w 2005 r. negocjował poprzedni wieloletni budżet na lata 2007-13. "To zupełnie niesłychane, że poprzedni rząd oddał blisko połowę rabatu i ani słowem nie przeprosił, ani nie wyraził żalu. Bez względu na to, jak twardo będziemy musieli walczyć (o nasze interesy - PAP), a jeśli chodzi o mnie, to w imię dobrego porozumienia będę w tym tygodniu walczył bardzo twardo, to (laburzyści - PAP) podcięli nam nogi" - cytuje go Press Association.

Stratę z powodu zgody Blaira na obniżkę rabatu Nuttall wycenił na 2 mld funtów rocznie. Rabat wciąż wynosi ok. 3,2 mld funtów rocznie. W swym pytaniu do Camerona Nuttall nawiązał do propozycji przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya zakładającej obniżkę brytyjskiej ulgi w składce do unijnej kasy.

Tymczasem według brukselskiego korespondenta "Daily Telegraph" Bruno Waterfielda rabat jest tematem zastępczym. Twierdzi on, że Londyn gotów jest na porozumienie, którego zasadniczymi elementem jest odejście od żądania zamrożenia brytyjskiej składki do budżetu UE na lata 2014-20 na poziomie z 2011 r., w zamian za przyjęcie górnego limitu wydatków na płatności w tym okresie na poziomie 755 mld funtów (ok. 906 mld euro).

Jeszcze do niedawna Londyn obstawał przy sumie 713 mld funtów (ok. 855,6 mld euro).

"Uwzględniając to, że realne roczne płatności są zwykle do 10 proc. niższe niż wynosi maksymalny limit wydatków, ta zmiana dotychczasowego stanowiska może być (przez rząd Camerona - PAP) przedstawiona jako +realne zamrożenie+ wydatków" - wyjaśnia Waterfield.

"Podczas gdy Cameron atakuje Rompuya za chęć obniżki rabatu, dyplomaci mówią co innego: Londyn jest gotów zgodzić się na porozumienie, którego wynikiem będzie wzrost jego składki, podczas gdy ogólny poziom wieloletniego unijnego budżetu byłby zamrożony" - dodaje.

"W Izbie Gmin Cameron będzie mógł powiedzieć, że nie ma nic wspólnego ze wzrostem brytyjskiej składki. Winę ponosi Tony Blair, bo to on zgodził się oddać jej dużą część. Innymi słowy przypisze sobie zasługi za zamrożenie ogólnej wysokości budżetu, podczas gdy odpowiedzialność za jakąkolwiek zwyżkę brytyjskiej składki zrzuci na poprzedni rząd Partii Pracy" - konkluduje Waterfield.

Punktem wyjścia w negocjacjach budżetowych jest suma 973,2 mld euro (w zobowiązaniach) proponowana obecnie przez Van Rompuya. Początkowo Komisja Europejska proponowała 1,025 bln euro. Decyzja o wysokości budżetu na lata 2014-2020 ma zapaść na rozpoczynającym się dzisiaj szczycie.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: strefa euro | kryzys gospodarczy | budżet UE | monde | francuski | zakladnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »