Fatalna decyzja dla polskich przetwórców ryb. Wspólny wysiłek polskich europosłów poszedł na marne

Polscy przetwórcy ryb będą musieli zmierzyć się z nową unijną regulacją. Chodzi o przepisy dotyczące jednej z procedur stosowanych przy obróbce łososia. Zmiany wpłyną na prace w fabrykach zatrudniających tysiące osób. Nowy przepis ma zwiększyć bezpieczeństwo produktów dla konsumentów, ale, zdaniem przedstawicieli branży, nie stoją za nim żadne dowody naukowe.

  • UE wprowadziła prawo ograniczające czas, przez jaki przetwórcy ryb będą mogli stosować tzw. stiffening
  • To procedura podmrażania wędzonych na zimno ryb, która ułatwia ich krojenie
  • Zyskiem z nowej regulacji ma być większe bezpieczeństwo dla konsumenta - argumentują zwolennicy regulacji
  • Ale wprowadzenie ograniczeń to duże wyzwanie dla polskiej branży 

Nowe unijne przepisy dotyczące przetwarzania łososia wejdą w życie. To cios dla polskich przetwórców ryb - alarmuje branża. Bo procedury, których stosowanie ogranicza nowa regulacja, są powszechnie stosowane w branży.

Reklama

Zablokować zmiany starali się wspólnie i ponad codziennymi podziałami politycznymi polscy europarlamentarzyści. Ale nowe regulacje poparli przedstawiciele z krajów takich jak Francja, Hiszpania i Włochy. W rezultacie obostrzenia wejdą w życie, a polscy producenci będą musieli dostosować swój sposób produkcji.

Sprawdzamy, o co chodzi z procedurą tzw. stiffeningu ryb, ograniczoną przez nowe prawo UE oraz jak nowe regulacje mogą wpłynąć na branżę i na bezpieczeństwo konsumentów.

Podmrażanie wędzonych ryb. UE wprowadziła limit

Akt prawny, przeciwko któremu protestowali polscy przetwórcy ryb, a w ich imieniu polscy europosłowie, to rozporządzenie delegowane Komisji Europejskiej (KE) wprowadzające zmiany w akcie zawierającym przepisy o bezpiecznym przetwarzaniu ryb, mięsa i nabiału. Regulacją, która budziła sprzeciw polskich firm, jest ta dotycząca stiffeningu.

Stiffening stosuje się w obróbce wędzonych na zimno ryb. Po angielsku słowo "stiffening" oznacza usztywnianie i dobrze oddaje cel stosowania tego procesu. Chodzi o usztywnienie uwędzonej ryby - tak, żeby łatwiej było ją pokroić. Jak wskazuje branża, "stiffening" pozwala także na zmniejszenie marnowania żywności - bo przy łatwym krojeniu odpada mniej kawałków ryby. Rybę usztywnia się poprzez obniżenie temperatury do poziomu od -4°C do -14°C - tłumaczy Polskie Stowarzyszenie Przetwórców Ryb (PSPR). Jest to więc w zasadzie jej podmrażanie.

Rozporządzenie, które zaproponowała KE, nie zakazuje stiffeningu. Ale znacząco ogranicza czas, przez jaki w takiej temperaturze będzie można przechowywać rybę. Będzie to teraz maksymalnie 96 godzin. 

- Nowe regulacje wprowadzające 96-godzinny limit czasowy dla stiffeningu stanowią znaczącą zmianę w stosunku do ustalonej praktyki, budząc obawy w branży - mówi Arletta Wenderlich, dyrektorka PSPR. - Nowy limit nie uwzględnia złożoności przetwarzania łososia i nie ma solidnych dowodów naukowych, co może zakłócić wydajność produkcji, zmniejszyć moce produkcyjne - dodaje przedstawiciela branży.

Polscy przetwórcy przeciągali strunę. Podmrażać powinno się krócej?

Na zupełnie innym stanowisku stoją na przykład przedstawiciele hiszpańskiej branży przetwórstwa ryb. Oni także stosują stiffening. Ale ograniczają go właśnie do kilkudziesięciu godzin - wskazywali niedawno na łamach hiszpańskiego dziennika "La Voz de Galicia" przedsiębiorcy z Hiszpańskiego Stowarzyszenia Producentów Wędzonych Produktów Rybołówstwa (Anapa). 

- Polscy przedsiębiorcy przechowywali wędzone na zimno ryby schłodzone do temperatury minus 9-11°C nawet przez trzy miesiące, jak wykazał unijny audyt. To za długo - argumentowali przedsiębiorcy z Anapa na łamach dziennika. Jak dodawali, przez tak długi czas powinno się ryby przechowywać zamrożone do co najmniej minus 18°C. Inaczej produkt może być zagrożony rozwojem bakterii Listeria monocytogenes.

Zarówno polscy, jak i hiszpańscy (a także włoscy i francuscy) przetwórcy ryb do poparcia swoich stanowisk namawiali krajowych reprezentantów w UE. Po tym, jak KE przyjęła rozporządzenie, można je było zatrzymać na arenie Parlamentu Europejskiego.

Rezolucję przeciwko wejściu w życie rozporządzenia zgłosiła europarlamentarzystka z Platformy Obywatelskiej Elżbieta Łukacijewska. Ale działania w tej sprawie europosłowie z Polski podejmowali ponad krajowymi podziałami politycznymi. "Bardzo aktywne działania w imieniu polskich przedsiębiorców" podjęli, poza Łukacijewską także Anna Fotyga, która do PE dostała się z list PiS, czy Robert Biedroń z Lewicy - wskazują przedstawiciele PSPR. 

Za rezolucją mającą zablokować niekorzystne dla polskiej branży zmiany głosowali 11 kwietnia w większości zarówno polscy przedstawiciele Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, Europejskiej Partii Ludowej i Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów - czyli klubów w PE, do których przynależą odpowiednio politycy PiS, PO i Lewicy. Rezolucja została jednak odrzucona. Zmiany wchodzą w życie. Polscy przetwórcy ryb będą mieli dużo mniej czasu na "stiffening".

Polska jednym z potentatów na rynku wędzonego łososia

- Musimy i będziemy funkcjonować w nowych warunkach. Mimo niewątpliwych komplikacji, nadal będziemy dokładać wszelkich starań, by dostarczać naszym klientom bezpieczne produkty wysokiej jakości. Praktyka pokaże, jaki jest wpływ nowych ram regulacyjnych na nasze operacje i produkty - komentuje nowe przepisy Emila Schomburg, rzeczniczka prasowa MOWI CE, jednej z firm zajmujących się przetwórstwem.

Nowe prawo to konieczność zmiany procesu technologicznego - a więc zwiększonych kosztów - w ramach trzeciej największej branży przetwórstwa ryb w UE. Jak podaje PSPR, polski sektor przetwórstwa ryb zatrudnia obecnie ok. 20 tys. pracowników, w tym 6 tys. w sektorze przetwórstwa łososia. W Polsce przetwarza się 17 proc. ryb eksportowanych z Norwegii. 60 proc. polskiego eksportu produktów rybnych to właśnie łosoś. 

- Skalę branży obrazuje także fakt, że tylko dwie największe przetwórnie łososia w Polsce produkują dziennie ponad 530 000 porcji łososia o średniej wadze 180 gramów - wskazują nam przedstawiciele branży.

Nowy zakaz dla przetwórców ryb. Będzie inaczej, a bezpieczniej?

Polscy przetwórcy będą musieli dostosować się do nowej rzeczywistości. A jak zmiany wpłyną na konsumentów? Argumentem, który miał stać za ograniczeniem czasu na stiffening, było bezpieczeństwo żywności. W wędzonych na zimno rybach może się rozmnażać bakteria listerii, na co wskazywali popierający unijne regulacje hiszpańscy przetwórcy ryb.

Listeria monocytogenes wywołuje chorobę zwaną listeriozą. To rzadka, ale poważna choroba. Takie zatrucie może się skończyć w przypadku osób szczególnie podatnych nawet śmiertelnie dla osoby zakażonej. W Polsce, według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, notuje się wzrost zachorowań na listeriozę - od kilku-kilkunastu przypadków w latach 1999-2000, przed ponad 55 w 2010 roku do ponad 100 przypadków w 2017 roku. W 2022 roku zanotowano 142 przypadki zakażenia listerią w Polsce, z czego 22 osoby zmarły.

O to, czy procedura stiffeningu może powodować większe zagrożenie występowaniem listerii, zapytaliśmy ekspertów Morskiego Instytutu Rybackiego - Państwowego Instytutu Badawczego (MIR-PIB). Specjalistów spytaliśmy, czy stiffening ma wpływ na bezpieczeństwo produktów żywnościowych oraz czy wpływa w jakikolwiek sposób na prawdopodobieństwo skażenia wędzonych produktów niebezpieczną bakterią.

- Należy podkreślić, że czas 96 godzin został ustalony arbitralnie. I z tym właśnie nie zgadzają się polscy przetwórcy, uważając to za nadmierną i nieuzasadnioną regulację - wskazują eksperci instytutu w odpowiedzi na nasze pytanie. 

Jak dodają, że konkretna długość czasu, przez którą bezpiecznie jest przechowywać podmrożony produkt, to kwestia indywidualna - MIR-PIB, pytany o opinię w tej sprawie, stał na stanowisku, że czas ten należy wyznaczyć na podstawie prowadzonych badań i każdy zakład powinien w warunkach własnej produkcji dla konkretnego produktu przeprowadzić badania i określić brzegowe warunki procesu zapewniające pełne bezpieczeństwo konsumentów - czytamy w oficjalnym stanowisku przekazanym Interii.

Jak podkreślają eksperci MIR-PIB, "takie badania oczywiście są przez przetwórców prowadzone, gdyż ich obowiązkiem jest zapewnienie bezpieczeństwa produktu, w tym zapewnienie, że nie będą się w nim rozwijały bakterie w całym okresie przydatności do spożycia". - Polskie produkty rybne są wysokiej jakości i są eksportowane do wielu krajów UE, a stosowanie stiffeningu nie powinno budzić obaw konsumentów - uspokajają.

Martyna Maciuch

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: branża spożywcza | UE | prawo | eksport
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »