Fed zdecyduje o poziomie stóp w USA. Dolar pozostanie mocny, także wobec złotego
Prognoza rynkowa jest jednoznaczna - prawdopodobieństwo, że dziś amerykański bank centralny nie podwyższy stóp procentowych jest szacowane aż na 99 proc. Co więcej, rynki przychylają się do opinii, że także w listopadzie stopy w USA pozostaną na dotychczasowym poziomie. Nie jest wykluczone, że Fed, a także Europejski Bank Centralny, zakończyły już cykl zaostrzania polityki pieniężnej. Na pierwsze cięcie stóp za oceanem i strefie euro poczekamy jednak wiele miesięcy. W Polsce rozpoczęliśmy serię obniżek stóp i z tego powodu nie możemy liczyć na wzmacnianie się złotego wobec dolara i euro.
- Analitycy Goldman Sachs zakładają, że amerykańskie stopy już osiągnęły najwyższy poziom. Dalsze przywracanie równowagi na rynku pracy i lepsze dane dotyczące inflacji mogą przekonać Fed do zaniechania kolejnych podwyżek stóp w tym roku
- Nie zanosi się na poprawę notowań złotego, gdyż NBP już rozpoczął cykl obniżek stóp procentowych, podczas gdy Fed i EBC zrobią to prawdopodobnie dopiero w połowie 2024 roku
- Siłę dolara widać ostatnio przy okazji rosnących cen ropy naftowej. Droższe surowce energetyczne mogą być zwiastunem globalnego wzrostu inflacji, a wtedy dolar będzie pełnił rolę "bezpiecznej przystani"
Opinie ankietowanych inwestorów z Wall Street składające się na model CME FedWatch Tool są w tej chwili niemal jednomyślne. Rynek z 99-procentową pewnością oczekuje, że Fed pozostawi dziś stopy procentowe na niezmienionym poziomie. Prawdopodobieństwo kolejnego powstrzymania się z podwyżkami stóp w listopadzie też jest wysokie i wynosi 69 proc.
Uczestnicy wtorkowo-środowego posiedzenia Komitetu Otwartego Rynku amerykańskiej Rezerwy Federalnej (FOMC) zapewne nadal są przekonani, że inflacja konsumencka w ich kraju jest "nieakceptowalnie" wysoka. Tym bardziej, że ostatnio wzrosła z 3,2 proc. do 3,7 proc. Ten ruch w górę był jednak statystycznie przewidywany i został przyjęty przez rynki ze stoickim spokojem. Trzeba tu przypomnieć, że główne stopy Fed są teraz w przedziale 5,25-5,50 proc., a inflacja konsumencka jest od nich dużo niższa.
Decydenci z Fed wielokrotnie podkreślali, że priorytetem jest dla nich szybkie sprowadzenie inflacji do celu na poziomie 2 proc. Prawdopodobnie zrobią jednak przerwę w dalszym zaostrzaniu polityki monetarnej, zwłaszcza że bardzo ważna dla nich inflacja bazowa (bez cen żywności i energii) spadła ostatnio z 4,7 do 4,3 proc.
"Zaktualizowane prognozy Fed po środowym posiedzeniu prawdopodobnie pokażą jeszcze jedną, ostatnią podwyżkę stóp o ćwierć punktu procentowego, która powinna wydarzyć się przed końcem roku. Jeśli jednak nie nastąpi ponowne przyspieszenie inflacji bazowej, cykl zaostrzania polityki pieniężnej w USA może się zakończyć" - napisał Rafał Sadoch z zespół mForex Biura Maklerskie mBanku.
Bardzo podobne opinie wyrażają inni analitycy. - Uważamy, że ton komunikatu Fedu będzie zbalansowany po tym, jak bank centralny prawdopodobnie pozostawi stopy procentowe bez zmian. Zasygnalizuje jednak możliwość dalszych podwyżek - powiedział Stuart Paul, ekonomista Bloomberg Economics.
"Biorąc pod uwagę stosunkowo silne dane ekonomiczne i uporczywą inflację, Fed utrzyma jastrzębie nastawienie. FOMC prawdopodobnie uwzględni w swoich planach ostatnią podwyżkę przed końcem roku, choć nie sądzimy, że ostatecznie zostanie ona przeprowadzona" - napisali ekonomiści szwajcarskiego banku J. Safra Sarasin.
Eksperci Goldman Sachs też zakładają, że amerykańskie stopy już osiągnęły najwyższy poziom. Jak twierdzą, dalsze przywracanie równowagi na rynku pracy i lepsze dane dotyczące inflacji mogą przekonać FOMC do zaniechania kolejnych podwyżek stóp procentowych w tym roku.
Wyjątkowo ostrożny, a nawet pesymistyczny jest Michał Stajniak, analityk XTB, który uważa, że choć inwestorzy oczekują utrzymania stóp procentowych, nie można wykluczyć niespodzianki, a co więcej podtrzymania jastrzębiego tonu. - Takie stanowisko byłoby w zasadzie czymś gorszym dla rynku niż sama podwyżka - podsumowuje Michał Stajniak.
Z jastrzębiego tonu rezygnuje natomiast Europejski Bank Centralny. EBC w tym miesiącu podniósł główną stopę w eurolandzie o 25 punktów bazowych i wynosi ona 4,5 proc., przy inflacji na poziomie 5,2 proc. Podjęto taką decyzję, choć w strefie euro pojawiają się zwiastuny stagflacji (stagnacji połączonej z inflacją). Nic więc dziwnego, że EBC wysłał od razu mocny sygnał, że zamierzać zakończyć cykl podwyżek stóp procentowych.
Eksperci Nordea Banku są zdania, że nawet jeśli EBC i inne kluczowe banki centralne nie będą już podwyższać stóp procentowych, to wstrzymają się kilka miesięcy z łagodzeniem polityki pieniężnej, by nie napędzić kolejnej fali inflacji. "Uważamy, że potrzeba czasu, aby EBC przekonał się, że inflacja jest na dobrej drodze do osiągnięcia celu 2 proc. i spodziewamy się, że pierwsza obniżka stóp nastąpi w czerwcu 2024 roku. Następnie prognozujemy, że EBC będzie stopniowo dążyć do przywrócenia stóp do poziomów postrzeganych jako neutralne. Naszym zdaniem oznaczałoby to kwartalne cięcia o 25 punktów, aż stopa depozytowa osiągnie 2 proc. pod koniec 2025 roku" - czytamy w raporcie Nordea Banku.
Liczni ekonomiści także w wypadku amerykańskiej Rezerwy Federalnej pierwszej obniżki stóp spodziewają się w drugiej połowie przyszłego roku. "Jeśli brać pod uwagę znacznie lepszą kondycję gospodarki USA, niż zakładano wcześniej, to należy prognozować mniejszą liczbę obniżek stóp w 2024 roku. Z punktu widzenia inwestorów jest to sytuacja mieszana, bo choć koniec cyklu podwyżek stóp jest pozytywny, to jednak mniejsza skłonność do cięć może oznaczać wyższe długoterminowe stopy procentowe" - napisał Rafał Sadoch z Biura Maklerskiego mBanku.
Najnowsze posunięcia naszej Rady Polityki Pieniężnej są na kursie kolizyjnym z decyzjami głównych banków centralnych. Zaskakujące obniżenie polskiej stopy referencyjnej aż o 75 punktów bazowych (z 6,75 proc. do 6,00 proc.) sprawiło, że złoty znalazł się w głębokiej defensywie. W tej chwili trzy czołowe waluty są o kilkanaście groszy droższe niż na początku września. Euro kosztuje około 4,65 zł, dolar - 4,36 zł, a frank - 4,85 zł.
Po drastycznym obniżeniu stóp przez RPP nie sposób prognozować kiedy inflacja konsumencka w Polsce cofnie się do 2,5-procentowego celu NBP z dzisiejszego poziomu 10,1 proc. Trzeba tu przypomnieć, że w lipcowej projekcji naszego banku centralnego założono pesymistycznie, że inflacja nie wróci do celu do końca 2025 roku i to przy założeniu, że przez cały ten czas stopa referencyjna pozostanie na poziomie 6,75 proc. Teraz należy być jeszcze większym pesymistą.
W ostatnich dniach potwierdza się reguła, że mocną walutę mają te kraje, które są zdeterminowane w walce z inflacją. To zła prognoza dla złotego, tym bardziej że zdaniem wielu ekonomistów na rynkach światowych amerykański dolar nie ma dziś alternatywy.
Eurodolar pozostaje w tej chwili w pobliżu majowych minimów poniżej 1,07. Pokonanie ich powinno otworzyć drogę do spadku euro w kierunku 1,05 dolara. "Dolar może długo utrzymać swoją pozycję ze względu na wyjątkowość Stanów Zjednoczonych pod względem wzrostu gospodarczego i stóp procentowych" - twierdzą analitycy ING.
Siłę dolara widać ostatnio przy okazji rosnących cen ropy naftowej. Droższe surowce energetyczne mogą być zwiastunem globalnego wzrostu inflacji, a wtedy dolar będzie pełnił rolę "bezpiecznej przystani".
Notowania baryłki ropy brent osiągają poziom 95 dolarów - po raz pierwszy od listopada 2022 roku. Od połowy czerwca ceny surowca wzrosły o około 30 proc. Dla rynków kluczowa była informacja o wydłużeniu do końca roku przez Arabię Saudyjską i Rosję łącznych cięcia dostaw o 1,3 miliona baryłek dziennie. Poprawiające się perspektywy popytu na ropę w dwóch największych gospodarkach na świecie - USA i Chinach - również stanowią wsparcie dla wzrostów notowań na rynkach paliw.
Jacek Brzeski