Firmom będzie się opłacało wspierać polską gospodarkę
Firmy farmaceutyczne, które zdecydują się na uruchomienie produkcji w Polsce, będą mogły liczyć na znaczne ułatwienia podczas negocjacji refundacyjnych. Budżet państwa miałby pokryć nawet 10 proc. refundacji - zapowiedział w trakcie II Kongresu Wyzwań Zdrowotnych wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda.
Mowa o tzw. refundacyjnym trybie rozwojowym. Skorzystać na nim mają nie tylko firmy farmaceutyczne produkujące leki refundowane, ale także firmy wytwarzające leki generyczne.
Wiceminister zdrowia Krzysztof Łanda podczas sesji poświęconej polityce lekowej, odbywającej się w czasie II Kongresu Wyzwań Zdrowotnych (Katowice, 9 -11 marca), przypomniał, że prace nad nowymi rozwiązaniami prowadzone wewnątrz resortu zostały zakończone pod koniec ubiegłego roku.
Jak tłumaczył, dokument dotyczący polityki lekowej złożony jest z dwóch części. Pierwsza jest ukierunkowana na zapewnienie pacjentom leków skutecznych, bezpiecznych i dobrej jakości. Drugi rozdział dokumentu dotyczy sektora farmaceutycznego w Polsce. Wiceminister dużo uwagi poświęcił strategii Refundacyjnego Trybu Rozwojowego (RTR), która znalazła się w drugiej części dokumentu, jak również w tzw. dużej nowelizacji ustawy refundacyjnej.
W ramach RTR firmy farmaceutyczne, które zdecydują się na uruchomienie produkcji w Polsce, będą mogły liczyć na znaczne ułatwienia podczas negocjacji refundacyjnych. Budżet państwa miałby pokryć nawet 10% refundacji. Przykładowo, jak wskazał nam wcześniej minister Łanda, oznacza to, że np. na 1 mld zł refundacji z NFZ - ok. 100 mln zł będzie dokładało państwo.
- Wszystkie firmy farmaceutyczne, które będą miały na swoich wykazach leki refundowane, będą przekazywały ministerstwu wszystkie niezbędne informacje, potrzebne do wyliczania współczynników RTR, czyli oceny zakresu inwestycji - powiedział Krzysztof Łanda.
Pod rygorem odpowiedzialności karnej, firmy farmaceutyczne będą zobowiązane do dostarczania resortowi czterech następujących grup informacji:
- kwalifikacjach i liczbie pracowników,
- płaceniu podatków w ciągu ostatnich pięciu lat działalności w Polsce,
- wysokości środków inwestowanych w badania i rozwój,
- stosunku między eksportem a importem.
Po otrzymaniu tych informacji, resor t ustali wartości współczynników RTR. Ich skala może sięgać od 1 do 0,5 lub od 0,2 do 1.
Ministerstwo chce wspomóc firmy, głównie w zakresie badań innowacyjnych i dystrybucji leków refundowanych. Jednak niezbędny jest do tego właściwy dobór skali. - Dzięki temu trybowi skorzystają nie tylko firmy innowacyjne, ale profity uzyskają także firmy wytwarzające leki generyczne - zapewnił Łanda.
Firma generyczna, która nie stanowiłaby podmiotu partnerskiego dla polskiej gospodarki, znalazłaby się w kategorii A. Zgodnie z obowiązującym prawem, musiałaby więc cenę leku generycznego, ubiegającego się o miejsce w wykazie, obniżyć o 25%. Im wyższy stopień współpracy partnerskiej, tym niższy procent obniżania ceny.
Jak zaznaczył Krzysztof Łanda, głównym celem RTR jest zachęcenie globalnych koncernów farmaceutycznych do inwestowania w Polsce. Ministerstwo chce przeznaczyć na ten cel 2 miliardy 200 milionów złotych.
- Krytyka tego pomysłu nie jest uzasadniona i nie jest dobra dla kraju - podsumował.
- Cieszymy się, że polityka lekowa powstaje, od dawna o to zabiegaliśmy - powiedziała Bogna Cichowska-Duma, dyrektor generalny Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA.
Z punktu widzenia INFARMY, priorytetem do zrealizowania jest zagwarantowanie pacjentom skutecznych i bezpiecznych leków. Polityka lekowa powinna być elementem wdrażania długofalowej polityki zdrowotnej.
Bogna Cichowska-Duma zaznaczyła, że o ile pewne aspekty w dokumencie dotyczącym polityki lekowej są obszernie opisane, to kwestia dostępu pacjentów do leków została potraktowana dosyć pobieżnie. Jej zadaniem, powinna zostać przeprowadzona analiza pod kątem danych epidemiologicznych, zachorowalności, wskazania obszarów, które najpilniej wymagają zintensyfikowanych działań zdrowotnych. - Tego zabrakło w dokumencie wykazującym już konkretną strategię - powiedziała.
Za pozytywne działania dyrektor INFARMY uznaje wzmacnianie roli i potencjału sektora farmaceutycznego w Polsce. Dodała: - Z dużym zadowoleniem przyjmujemy zapisy mówiące o wspomaganiu badań klinicznych, znajdujące się w drugiej części dokumentu. Nie bardzo rozumiemy jednak, dlaczego procedura "scientific advice", która znalazła się dokumencie, nie została wprowadzona do dużej nowelizacji ustawy refundacyjnej.
Dyrektor INFARMY zastanawia się, dlaczego udzielanie porad naukowych zostało podciągnięte pod rozwój przemysłu farmaceutycznego i polskiej produkcji lokalnej, natomiast zrezygnowano z doradztwa naukowego dla procesu refundacyjnego i procesu rejestracji leków.
Zdaniem Bogny Cichowskiej-Dumy przygotowywanie dla podmiotów odpowiedzialnych ekspertyz na etapie przedrejestracyjnym, w zakresie badań i testów, pomogłoby określać jakość, bezpieczeństwo i skuteczność danego produktu leczniczego.
Sebastian Szymanek, wiceprezes zarządu Polpharma S.A., przyznał, że świadoma polityka lekowa może generować wzrost gospodarczy i innowacyjny. - Dla nas dużą zmianą jest możliwość wyrażania swoich opinii i uwag. Bardzo ważny jest dialog między rządem a firmami farmaceutycznymi. Ogromny szacunek za chęć wysłuchania nas - powiedział.
Podkreślił, że uwagi kierowane do ministerstwa dotyczą wyłącznie oceny wpływu regulacji, a nie oceny samej intencji: - Co do intencji, zgadzamy się z resortem, jednak zagrożenia, jakie widzimy, to te dotyczące paybacku i zapisów mówiących o karach finansowych, a także pokrywania kosztów przekroczeń budżetowych NFZ przez producentów leków w 100 procentach, a nie w połowie - wyliczał prezes Szymanek.
Dodał, że obecne zapisy mogą spowodować "uciekanie z ryzyka paybacku". - Jeżeli po wyliczeniach uznam, że w tym roku wprowadzę na rynek 100 tabletek leku A, to w przyszłym roku wprowadzę 99, w kolejnym 98, po to, żeby uniknąć paybacku - ukazywał możliwy sposób myślenia.
- Dla nas bardzo ważne jest to, że po wielu latach Ministerstwo Zdrowia wreszcie nie tylko słucha, ale też słyszy - ocenił Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej.
Jego zdaniem, obecnie na rynku nie ma już zwykłej konkurencji, jest tylko konkurencja rujnująca, negatywnie wpływająca na pacjenta: - Jeżeli zmiany w prawie farmaceutycznym nie wejdą w życie, to cały przemysł farmaceutyczny w Polsce bardzo mocno to odczuje.
Marek Tomków wskazał, że istnieje bardzo mocna groźba monopolizacji rynku. - Wszystko wskazuje na to, że obecnie jesteśmy w drodze od 100% aptek indywidualnych do kilku dużych sieci - przekonywał.
Zwrócił też uwagę na nielegalny wywóz leków. Jak wskazał, żadna z dotychczas wydanych nowelizacji przepisów, mająca zahamować ten proceder, nie przyniosła skutków. - Czas działa na niekorzyść, dlatego tak ważne jest wprowadzanie zmian zaproponowanych przez ministerstwo. Celem jest zamrożenie obecnego stanu, a przez kilka kolejnych lat właściwe regulowanie rynku - podsumował.
Milena Motyl
Więcej informacji w miesięczniku "Rynek Zdrowia"