FOR: Polska wkrótce będzie mieć problem z długiem

Zdaniem analityków FOR, nasza gospodarka wkrótce spowolni. Wtedy problem z długiem publicznym będzie dużo poważniejszy. Obecnie wzrost polskiego długu publicznego jest skutecznie maskowany przez relatywnie wysoki wzrost gospodarczy.

Jego tempo nie będzie się jednak utrzymywało w nieskończoność. Jak oceniają eksperci z FOR, kraj wkrótce czeka spowolnienie, a by zapobiec dalszemu nadmiernemu zadłużaniu się państwa, trzeba wprowadzić reformy fiskalne. Tymczasem obie główne partie startujące w wyborach deklarują większe wydatki.

- W świetle naszych badań oraz prognoz Komisji Europejskiej czy OECD Polsce w najbliższej przyszłości grozi silne spowolnienie gospodarcze. Społeczeństwo się starzeje, mało inwestujemy, a jednocześnie tempo wzrostu produktywności, która jest głównym silnikiem ekonomii, spowalnia - tłumaczy w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Inwestor Aleksander Łaszek, członek zarządu Fundacji FOR. - Gdy mamy chroniczne problemy w finansach publicznych, które dotąd były maskowane przez relatywnie szybki wzrost, to gdy on spowolni, wtedy bardzo wzrasta zagrożenie kryzysem - dodaje.

Reklama

Jak zaznacza ekspert, od 2010 roku, w którym to Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju uruchomiła licznik długu publicznego, zadłużenie Polski wzrosło z ponad 700 mld zł do biliona zł, wciąż nie uwzględniając umorzenia części obligacyjnej środków zgromadzonych w Otwartych Funduszach Emerytalnych (153 mld zł), które miało miejsce półtora roku temu.

- Czekamy na wyrok Trybunału Konstytucyjnego, więc na razie nie pokazujemy tego na liczniku. Istotne jest to, że dług wzrósł w relacji do PKB z 47 proc. w 2010 roku do 50 proc., jeżeli uwzględnimy skok na OFE, lub do 60 proc., jeśli go nie uwzględnimy - tłumaczy Aleksander Łaszek. - Gdyby dług publiczny pozostał na poziomie z 2010 roku, a przez ten czas nie mielibyśmy deficytu, toby obecnie był blisko 40 proc. PKB - dodaje.

To właśnie deficyt budżetowy sprawia, że polski dług publiczny wciąż rośnie. Na ten rok rząd założył, że wydatki państwa wyniosą 343,25 mld zł, przychody natomiast 297,2 mld zł. Deficyt wynosi więc 46 mld zł, czyli 15,5 proc. przychodów. Przyszłoroczny projekt zakłada dalsze powiększenie dziury budżetowej, która może sięgnąć nawet 55 mld zł.

- Jest to kwestia polityki, bo Sejm regularnie chce wydawać więcej, niż wynoszą dochody państwa, ale także zasad. Tego, jak budżet jest konstruowany, jakie reguły obowiązują. Na szczęście teraz wprowadziliśmy dobrze zapowiadającą się regułę wydatkową, która ma ograniczyć wzrost wydatków w dobrych czasach - twierdzi Aleksander Łaszek. - Gospodarka rozwija się cyklicznie. Sztuka polega na tym, żeby w momencie, kiedy czasy są dobre, umieć oszczędzać na trochę gorsze. Reguła wydatkowa ma iść w tę stronę.

Aleksander Łaszek dodaje, że potrzebne jest także opracowanie odpowiedniego pakietu reform fiskalnych, przede wszystkim skoncentrowanych na ograniczeniu nieproduktywnych wydatków publicznych.

- Nie jest tak, że jak rząd zmniejsza wydatki, to gospodarka od razu musi spowalniać. Jeśli jest to celowy pakiet reform adresujących różne problemy, np. źle wydawane wydatki socjalne, to wzrost gospodarczy może przyspieszyć. To, co jest najbardziej szkodliwe dla wzrostu, to jeżeli próbujemy ograniczyć deficyt przez wzrost podatków albo ograniczenie inwestycji - twierdzi Aleksander Łaszek.

Źródło informacji

Newseria Biznes
Dowiedz się więcej na temat: zadłużenie państwa | forZe | zadłużenie | OFE | Polskie | FOREVEREN | dług publiczny
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »