Fundusze UE: Jak MEN wydaje 3 mld zł

Resort ujawnił stan wykorzystania środków UE. Nie jest źle, ale do optymizmu daleko. Może obok szukania afer warto wziąć się do roboty.

Resort ujawnił stan wykorzystania środków UE. Nie jest źle, ale do optymizmu daleko. Może obok szukania afer warto wziąć się do roboty.

W ramach wartych blisko 3 mld zł programów dla edukacji wspomaganych przez fundusze unijne Ministerstwo Edukacji Narodowej (MEN) wydało do 30 czerwca 2006 r. zaledwie niespełna 700 mln zł. Pieniądze miały być wykorzystane w latach 2004-2006. Jeszcze nie przepadną, bo resort musi rozliczyć się z wydatków najpóźniej w 2008 r. Przetargi w resorcie od kilku miesięcy jednak stoją, firmy narzekają i obawiają się totalnego zastoju po głośnej inspekcji Najwyższej Izby Kontroli (NIK). Może więc czas, by poza szukaniem afer Roman Giertych, wicepremier i minister edukacji, skupił uwagę na tak przyziemnych sprawach, jak wsparcie szkół z pieniędzy unijnych.

Reklama

Co po kontroli

Kontrolę NIK ujawnił "Puls Biznesu". Dotyczyła ona dużych przetargów komputerowych i wykazała nieprawidłowości. Po nas sprawę podchwyciły inne media: w tym Polsat, TVN i "Dziennik". Dwie ostatnie redakcje dotarły do raportów z kontroli NIK. Okazało się, że urzędnicy fałszowali dokumenty, płacili za dostawy przed otrzymaniem towaru i nie karali firm za opóźnienia. ?Straty? obliczano na 200 do ponad 300 mln zł. Skąd tak wysokie straty, skoro komputery stoją w szkołach? "Dziennik" twierdzi, że firmy miały dostać połowę ceny, jeśli się spóźnią z realizacją kontraktów. Byłoby to dość specyficzne zobowiązanie. Firmy nie chcą się do tego oficjalnie odnosić, ale zdecydowanie zaprzeczają. Aferę uważają za rozdmuchaną, bo oskarżani o niegospodarność urzędnicy robili wszystko, żeby wykorzystać unijne środki na ważne programy edukacyjne. Działali w interesie publicznym, a teraz im się dostaje.

- Jakiekolwiek tłumaczenie sprawy chęcią lepszej absorpcji środków unijnych jest czymś niepoważnym, niezrozumiałym w sensie prawnym - odpierał Roman Giertych w wypowiedzi dla PAP.

Nie brakuje jednak głosów, że dzięki takiemu podejściu urzędnicy wyjdą z założenia, że lepiej w ogóle nie wydawać pomocowych pieniędzy. Przykłady już są. "PB" opisał unieważniony przetarg z wiosny 2006 r. na specjalistyczny sprzęt dla uczniów niewidomych za 40 mln zł. Sprzęt miał trafić do szkół do końca sierpnia, żeby można było z niego korzystać od początku roku szkolnego. Nie trafił, a resort o przetargu zapomniał. Do dziś go nie powtórzono. Kolejny przykład to przetarg wart 200 mln zł na komputery dla szkół - unieważniono go z banalnego powodu, sprawa trafiła do Urzędu Zamówień Publicznych.

W kwestii formalnej

"PB" próbował dokładnie ocenić stan realizacji projektów finansowanych z funduszy unijnych. Do 30 czerwca 2006 r. (od początku realizacji projektów) w ramach tzw. działania 2.1 (zwiększanie dostępu do edukacji) do beneficjentów trafiło zaledwie 215 mln zł spośród dostępnych 1,1 mld zł. Przedstawiciele resortu podkreślają jednak, że w ramach tej kwoty zakontraktowano (czyli zarezerwowano) ponad 820 mln zł, z czego już podpisano umowy na 587 mln zł (To schemat tradycyjnej procedury aplikacyjnej. Najpierw złożone projekty są oceniane, po zakwalifikowaniu rusza cała procedura zakończona podpisaniem umowy. Realizacji poszczególnych jej etapów towarzyszą wypłaty unijnych środków).

Z kolei w ramach działania 2.2 (podnoszenie jakości edukacji) w latach 2004-2006 wydano 473 mln zł z 1,8 mld zł, które są do dyspozycji zainteresowanych. I tu jednak na podstawie zakwalifikowanych projektów zarezerwowano ponad 1,4 mld zł z czego podpisane już umowy wyczerpują pulę 1,3 mld zł (dane MEN podajemy w ramce).

Czy to dużo? Oczywiście do zrobienia jest jeszcze sporo. Warto jednak przypomnieć świeżą naganę jaką Grażyna Gęsicka, minister rozwoju regionalnego udzieliła Narodowemu Funduszowi Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, który obsługuje fundusze środowiskowe podległe resortowi środowiska. W tym przypadku wartość złożonych projektów sięga 80 proc. wartości programu, z tego jedynie 25 proc. środków zakontraktowano, zaś do beneficjentów trafiło zaledwie niecały 1 proc.

Mariusz Zielke

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: fundusze unijne | edukacja | fundusze | NIK | resort | firmy | urzędnicy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »