Fuzja spółek handlingowych

PPL tworzy silnego agenta obsługi naziemnej. Ma się nie dać zachodniej konkurencji i przynieść oszczędności. I będzie monopolistą.

PPL tworzy silnego agenta obsługi naziemnej. Ma się nie dać zachodniej konkurencji i przynieść oszczędności. I będzie monopolistą.

Warsaw Airport Services (WAS), firma świadcząca usługi handlingowe na warszawskim Okęciu, przeprowadzi fuzję ze spółkami z portów lotniczych w Szczecinie, Gdańsku, Poznaniu i Krakowie.

- Finał nastąpi w pierwszym kwartale 2006 r. Do tego czasu trzeba połączyć różne systemy sprawozdawczości finansowej i systemy informatyczne - mówi Waldemar Machałowski, dyrektor biura nadzoru właścicielskiego PPL. Argumentami PPL za połączeniem są oszczędności.

- Redukujemy cztery zarządy i rady nadzorcze. Obecni prezesi spółek w terenie zostaną członkami zarządów - wyjaśnia Waldemar Michałowski.

Reklama

To jeszcze nie koniec.

- Obniżymy koszty ubezpieczenia działalności o 50 proc. - dodaje Wojciech Znyk, prezes WAS.

Jak zaznacza, to bardzo ważna pozycja w kosztach. Firma uzyska też mocniejsza pozycję negocjacyjną.

- Jako jedna większa firma wynegocjujemy korzystniejsze ceny zakupów - tłumaczy Wojciech Znyk.

Jak już, to przejąć

WAS podkreśla, że na polski rynek mają apetyt zagraniczni potentaci branży, a stworzenie silnej firmy może pozwolić na utrzymanie się na rynku. Problem przede wszystkim dotyczy samego Okęcia. Według unijnych rozporządzeń, mogłoby tam funkcjonować czterech agentów handlingowych.

- Koszty wejścia nowego gracza to około 200-300 mln zł. Dochodzenie do pełnej sprawności potrwałoby 2-3 lata (budowa infrastruktury, certyfikaty, koncesje) - wyjaśnia Wojciech Znyk.

To zbyt duże nakłady, by rozwijać nową spółkę. Zwłaszcza że Okęcie może już tylko poprawiać jakość obsługi, ale nie skalę - 15 mln pasażerów raczej nie da się przekroczyć.

- Jedyną możliwością jest więc kupienie przez zagranicznego giganta firmy już działającej - mówi Waldemar Michałowski.

Wiadomo, że zachodni potentaci (Swissport, GlobeGround czy Aviapartner) już pukali do drzwi zarówno WAS-u jak i LGS-u, drugiego agenta na Okęciu. Na razie bez skutku.

Zgodnie z dyrektywą

Niektóre porty (np. Gdańsk) miały ochotę przejąć udziały w lokalnych spółkach. PPL przekonuje jednak, że nie miało to sensu w świetle uregulowań unijnych, które wymagają niezależności agenta handlingowego od zarządzającego i przewoźników, gdy port przekracza 2 mln pasażerów. Zdaniem PPL, konstrukcja spełnia wymagania Brukseli. Ze strony portów rodzą się obawy o monopolizacje rynku i podporządkowanie centralnemu zarządowi. Prezesi zainteresowanych portów odmawiają jednak oficjalnego komentarza projektu. Nic dziwnego, znajdują się między młotem a kowadłem - czyli PPL jako udziałowcem spółek, a PPL jako właścicielem firmy handlingowej.

- Nigdy nie działaliśmy w takiej rzeczywistości. Czas pokaże, jak to będzie wyglądać w praktyce - mówi Krzysztof Domagalski, rzecznik Portu Lotniczego Szczecin-Goleniów.

Najszybciej, bo już w przyszłym roku, graniczne 2 mln przekroczy Kraków.

- Wtedy zdecydujemy o dalszych krokach. Nie wykluczam ani tworzenia własnej konkurencyjnej spółki, ani współpracy z zagraniczną firmą - mówi Paweł Jastrzębski, wiceprezes krakowskiego lotniska.

To dopiero początek

PPL nie chce poprzestać na pięciu portach.

- Jesteśmy na etapie tworzenia planu rozwoju na lata 2006 - 2010. W tym czasie chcielibyśmy wejść do Katowic i Wrocławia, a także do portów na Ukrainie. Lotniska w Zielonej Górze, Bydgoszczy czy Rzeszowie też niedługo będą potrzebować profesjonalnej obsługi - zapowiada Wojciech Znyk.

Marta Filipiak

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: firma | oszczędności | fuzje spółek | fuzja | PPL | firmy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »