Fuzje spółek sygnalizują koniec kryzysu
W amerykańskim branży szeroko rozumianej ochrony zdrowia zbliża się czas połykania jednych firm przez drugie. Przygrywkę mieliśmy w ubiegłym tygodniu.
Wiele spółek (także w branży technologicznej) starannie zbierało pieniądze przez kilka ostatnich lat i wyczekiwało na dogodny moment. Nastał wreszcie - na rynku niedźwiedzia ceny akcji są w 12-letnich dołkach (stąd kapitalizacja przedsiębiorstw jest niska) i ruch w interesie właśnie się zaczyna.
Pierwsze sygnały spółki wysyłały jeszcze w ubiegłym roku, gdy akumulowały gotówkę na ciężkie czasy. Drastycznie zmniejszano dywidendy, na wykup własnych akcji w celu ich umorzenia wydano w tym okresie 395 mld USD zamiast 831 mld USD jak to było w 2007 r.
Spółki z branży informatyczno-technologicznej notowane w indeksie S&P 500 mają w gotówce 224 mld USD (wszystkie firmy z tego indeksu - 628 mld USD), przedsiębiorstwa ochrony zdrowia zgromadziły 143 mld USD. Obydwa sektory są w tym roku liderami w omawianym indeksie. Podczas gdy indeks zniżkował w 2009 r. o 14,5 procent, spółki technologiczne tylko o 3 procent, firmy ochrony zdrowia zaś o 9,5 procent.
Bazując na stosunkowo niezłej sytuacji do ataku ruszyli medyczni giganci. Merck & Co. zgłosił zamiar przejęcia Schering-Plough Corp. za 41 mld USD. Genentech Inc. zgodził się na przejęcie swoich aktywów przez Roche Holding AG za 46,8 mld USD, Gilead Sciences kupi grupę biotechnologiczną CV Therapeutics Inc. za 1,4 mld USD. Transakcje sfinansowane zostaną najczęściej papierami dłużnymi. Analitycy te fuzje i ich implikacje dla rynku oceniają bardzo pozytywnie.
Podobnie ze spodziewanymi przejęciami wśród spółek technologicznych. W tym przypadku jednak zarządy czekają być może na wyraźne sygnały końca bessy. Czyli - będą fuzje spółek informatycznych, będzie koniec światowego załamania. Czekamy na ten sygnał.
Krzysztof Mrówka, Interia.pl
