Glapiński: Rozpoczął się gwałtowny spadek inflacji. "Realizuje się scenariusz z projekcji NBP"
- Jesteśmy bardzo usatysfakcjonowani w banku, że realizuje się projekcja NBP – rozpoczął się gwałtowny ruch w dół (inflacji – red.) z płaskowyżu - powiedział w czwartek prezes Narodowego Banku Polskiego Adam Glapiński. W marcu, według danych GUS wyniosła ona 16,2 proc. w ujęciu rocznym. W lutym wynosiła 18,4 procent. Podczas konferencji prasowej przypomniał także, że Główny Urząd Statystyczny zmienił koszyk na podstawie którego liczy inflację.
Według marcowej projekcji inflacji NBP roczna dynamika cen znajdzie się z 50-proc. prawdopodobieństwem w przedziale 10,2 - 13,5 proc. w 2023 r. W projekcji listopadowej była mowa o przedziale 11,1 - 15,3 proc.
- Trzeba pamiętać, że nasze przewidywania są oparte na wiedzy, jaką mamy w danym momencie - dodał prezes NBP.
Zwrócił uwagę, że zmieniły się nieco wskaźniki ze względu na zmianę koszyka, służącego do liczenia inflacji, jakiej dokonał GUS. - Dlatego na początku dane o inflacji będą nieco lepsze, a pod koniec trochę gorsze - powiedział Glapiński.
- RPP nie zmieniła poziomu stóp proc. - dodał prezes NBP. Zwrócił uwagę na osłabioną koniunkturę w gospodarce światowej, a w strefie euro gospodarka praktycznie przestała rosnąć. - Wzrost w strefie euro w całym bieżącym roku będzie niższy niż w ubiegłym. Nowym czynnikiem ryzyka są zaburzenia w sektorze bankowym w USA. Także w Europie, Szwajcarii, trochę w Niemczech. Niewątpliwie jest to negatywy element ryzyka, który należy brać pod uwagę - wskazał szef banku centralnego.
Glapiński podkreślił także, że inflacja bazowa z opóźnieniem maleje w stosunku do inflacji konsumenckiej.
- W lutym minęliśmy szczyt inflacji. Następuje na łeb na szyję spadek inflacji. To się potwierdza w kolejnych danych - powiedział Glapiński podczas konferencji prasowej.
- Obniżeni inflacji do celu NBP pozostaje najważniejszym zadaniem banku centralnego. Ale nie naruszając tkanko gospodarczej, bez masowych bankructw, bez masowego bezrobocia. Tego od nas oczekują nasi sojusznicy też, kraje UE, której jesteśmy członkiem. Musimy spełniać wszystkie kryteria kraju szybko rozwijającego się. W ciągu tej dekady staniemy się równoprawnym graczem w Europie - mówił Glapiński.
- Nie zakończyliśmy cyklu podwyżek, jesteśmy przygotowani na każdą sytuację. Zakładam optymistycznie, że nie nastąpi żadne wydarzenie, które nas zmusi do interwencji. W pewnym momencie będzie obniżka. Będziemy obserwować gospodarkę z miesiąca na miesiąc. Może być ona wtedy, kiedy jest już całkowicie pewne, że inflacja spada do celu - wskazał Glapiński.
Podkreślił także, że inflacja na koniec roku o 1 pkt proc. należy podwyższyć, że względu na zmieniony koszyk inflacyjny GUS-u.
Prezes NBP powtórzył także, że RPP jest gotowa podwyższyć stopy, jeśli scenariusz spadku inflacji do celu nie będzie się realizować.
- Nie informujemy o tym wyniku zanim premier się nie dowie. Dzisiaj podpiszę, za chwilę do premiera pismo w tej sprawie. Premier musi wiedzieć pierwszy. Przyjęliśmy to sprawozdanie, wszystko się toczy we właściwym trybie - zauważył Glapiński.
- Dane z polskiej gospodarki potwierdzają, że spowolnienie wzrostu gospodarczego nastąpi, następuje. Tego się spodziewaliśmy - mówi Gwiazdowski i podkreśla, że z punktu widzenia walki z inflacją, to się dzieje dobrze. - Spowolnienie wzrostu oznacza spadek inflacji. Spowolnienie wzrostu następuje po bardzo szybkiej odbudowie po pandemii i szybkim wzroście w ostatnich latach - wskazał.
Jak dodał: - Dzisiejszy PKB Polski jest o blisko 28 proc. realnie wyższy niż na koniec 2015 r. - Niesamowity przyrost, o tyle jesteśmy bogatsi jako kraj, jako społeczeństwo - powiedział.
Sprzedaż detaliczna w lutym 2023 r. była niższa niż rok wcześniej. - Te dane są spójne z naszymi przewidywaniami ogólnego spadku konsumpcji w trakcie roku. Także produkcja przemysłowa spowolniła rok do roku - mówił Glapiński.
Odniósł się także do płac realnych w gospodarce narodowej. - Te płace rzeczywiście zmalały, ale obecnie średnia płaca realna to jest poziom z około 2021 r. To nie jest tak, że grozi nam głód i katastrofa. Płace realne zaraz zaczną rosnąć. W I kw. jeszcze spadały, zaraz się ustabilizują i w II połowie roku będą rosnąć - ocenił Glapiński.
- Jak patrzymy na spadek zasobności portfeli musimy patrzeć na dwie rzeczy: o ile wzrosły ceny i o ile wzrosły wynagrodzenia - podkreślił. Wskazał także, że sytuacja na rynku pracy pozostaje bardzo dobra.
Więcej o bezrobociu w marcu pisaliśmy TUTAJ.
- Wynagrodzenie realne (po uwzględnieniu wzrostu cen) są o 22 proc. wyższe niż w 2015 r. Płaca minimalna realnie o 36 proc. Dzisiaj siła nabywcza wynagrodzeń jest wyższa niż przed pandemią. O tym się nie mówi - podał Glapiński.
Glapiński wskazał, że inflację w Polsce należy porównywać z krajami naszego regionu, a nie Europy Zachodniej, ze względu na odmienną sytuację w tych krajach.
- W niektórych krajach naszego regionu inflacja przekracza nawet 20 procent. Mamy inną sytuację niż Europa Zachodnia w tej kwestii. Po pierwsze kraje Europy Środkowo-Wschodniej mają wyższą inflację bazową. Dlatego, że nie mają bezrobocia (...). Po drugie, mamy wyższą dynamikę cen żywności i energii (...). Mamy też wyższy udział żywności i energii w koszyku, czyli tych składników, które wzrosły najmocniej - tłumaczył.
- Własna waluta daje nam potężny dopalacz tempa wzrostu. Ci co radzą, żebyśmy zrezygnowali z własnej waluty, radzą nam źle. Może to wynikać z głupoty, ale może też ze złej woli. Co będzie kiedyś, za kilkadziesiąt lat to trudno ocenić. Obecnie możemy oczekiwać, i to są dane oficjalne, mówię to w imieniu NBP, w ciągu najbliższej dekady osiągniemy aktualny poziom PKB Francji i Wielkiej Brytanii. Wartość realną ich obecnych dochodów. Obecny poziom życia, obecna ich siła nabywcza jest dla nas do osiągnięcia w ciągu 8-10 lat, jeśli się utrzymają trendy. To jest realistyczne: kraje bogate rozwijają się coraz wolniej, kraje mniej rozwinięte rosną szybciej - zauważył Glapiński.
- Trzeba o niego walczyć, trzeba się domagać, należy się nam jak psu micha, ale to nic nie zmienia. Nasze tempo wzrostu może zwiększyć o 0,3 proc. To oczywiście jest cenne i warte uwagi ale nie za wszelką cenę. Polecam przeczytanie wszystkich kamieni milowych - włos się jeży. To są pieniądze na różne cele, niektóre z nich nie są pierwszoplanowe. Jest to pożyteczne, każde euro jest pożyteczne i się domagamy i spełniamy wszystkie warunki by to mieć. I traktuje się nas niesprawiedliwie - powiedział Glapiński.
Odniósł się także do zadłużenia w Polsce. - Radykalnie spada: zarówno według miar europejskich, mierzony przez ESA i w wymiarze państwowego długu. Jest ogromna przestrzeń do ewentualnie zaciągania długów. Nikt tak nie ma, nikt nie jest tak nisko zadłużony - zauważył szef NBP.
Na kwietniowym posiedzeniu Rada Polityki Pieniężnej nie zmieniła poziomu stóp procentowych. Od września 2022 r. główna stopa NBP wynosi 6,75 proc. Inflacja w marcu - według wstępnych danych Głównego Urzędu Statystycznego - wyniosła 16,2 proc. po spadku z 18,4 proc. w lutym.
- Jeśli GUS potwierdzi ten szacunek, to inflacja w I kw. wyniosłaby 17 proc. Nie mamy pełnych danych, żeby powiedzieć jaka była inflacja bazowa za marzec. Może nieznacznie wzrosnąć - mówił Glapiński.
"Koniunktura w gospodarce światowej - mimo poprawy części wskaźników w ostatnich miesiącach - pozostaje osłabiona. W strefie euro prognozy sygnalizują, że wzrost PKB w bieżącym roku będzie niski. Jednocześnie zawirowania w sektorze bankowym w Stanach Zjednoczonych i Europie zwiększyły niepewność co do kształtowania się aktywności gospodarczej na świecie w kolejnych kwartałach" - wskazała RPP w komunikacie po ogłoszeniu decyzji. Jak zaznaczyła RPP, wysoka pozostaje także presja inflacyjna.
- To 6,75 proc. jest ustanowione i trzymane, cały czas działa na gospodarkę. Popyt na kredyty hipotecznych - praktycznie nie mamy, prawie nie mamy kredytu konsumpcyjnego. Nie mogliśmy i nie możemy zmniejszyć tych stóp, żeby puścić kredyt. Trzymamy 6,75 proc. - to są bardzo wysokie stopy. Czy gdyby było 7 proc., to by było lepiej? Nie byłoby różnicy. To co mamy mrozi gospodarkę, ale nie na śmierć - wyjaśnił Glapiński.
Rada oceniła także, że "osłabienie koniunktury w otoczeniu polskiej gospodarki wraz ze spadkiem cen surowców będzie nadal wpływać ograniczająco na globalną inflację, co oddziaływać będzie również w kierunku niższej dynamiki cen w Polsce".
Decyzja o pozostawieniu stóp procentowych bez zmiany była oczekiwana przez ekonomistów. Otwartym pytaniem jest jednak, czy RPP formalnie ogłosi zakończenie cyklu zacieśnienia pieniężnego. Coraz częściej pojawiają się także pytania o ewentualne pierwsze obniżki stóp procentowych. Część analityków wskazuje, że może to nastąpić jeszcze pod koniec tego roku.
- Rada nie zakończyła cyklu podwyżek, jesteśmy gotowi na każdą sytuację. Mógłbym powiedzieć jak to ujęła prezes EBC pani Lagarde (Christine Lagarde - red.), że z posiedzenia na posiedzenie patrzymy, jaka jest sytuacja, i reagujemy - powiedział prezes NBP Adam Glapiński podczas czwartkowej konferencji prasowej.
Dodał, że liczy, iż sytuacja będzie się rozwijać tak jak to założono w projekcji dotyczącej inflacji i że nie będzie nagłych, nieprzewidzianych zdarzeń.
- Jeśli będzie tak, jak przewidujemy i jak przewidują analitycy, to podwyżek nie będzie, a w pewnym momencie nastąpi obniżka. Obniżka nastąpi wtedy, kiedy będzie całkowita pewność, że inflacja spadnie do celu inflacyjnego - powiedział prezes NBP.
Zastrzegł, że obecnie jest jeszcze za wcześnie, aby mieć pewność, iż dojdzie do spadku inflacji w granicę celu. Dodał, że zrewidował także własną "projekcję", o której mówił podczas jednej z poprzednich konferencji, a która zakładała spadek inflacji do 6 proc.
- Obecnie to jest 7 proc. - skorygowałem to. Mówiłem, że jest inny koszyk (na podstawie którego GUS wylicza inflację - red.). Gdyby koszyk był niezmieniony, to byłoby 6 proc., a ze względu na zmianę koszyka, muszę podwyższyć o ok. 1 pkt. proc. swoją osobistą projekcję - stwierdził prezes Glapiński.