Gospodarka pędzi zbyt szybko. Potrzebny hamulec

Dane makroekonomiczne zaskakują nieprzerwanie od kilku miesięcy. I nie chodzi tu tylko o wysoką inflację, która regularnie przekracza kolejne psychologiczne granice. Polska gospodarka jest rozgrzana do czerwoności. Rośnie praktycznie wszystko: od produkcji i płac, po konsumpcję. W danych nie widać symptomów spowolnienia gospodarczego i to pomimo wysokiej inflacji (8,6 proc. w grudniu i 5,1 proc. średniorocznie w 2021 r.) oraz rozpoczętego cyklu zacieśniania polityki pieniężnej. Według szacunków, w 2021 r. PKB Polski rósł w tempie blisko 6 proc.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

W średnim terminie, do końca 2023 r. inflacja powinna wyraźnie się obniżyć - wynika z rynkowych prognoz. Nie brakuje jednak wskazań, że będzie ona wciąż zdecydowanie wyżej niż cel NBP czy nawet górna granica dopuszczalnego w średnim terminie odchylenia (cel inflacyjny wynosi 2,5 proc. z dopuszczalnym zakresem wahań w górę lub w dół o 1 pkt proc.).

Do tej pory RPP podniosła stopy proc. z 0,1 proc. (na początku października 2021 r.) do 2,25 proc. w styczniu tego roku. Cykl podwyżek - na co zwracali wielokrotnie uwagę członkowie rady, w tym sam prezes NBP Adam Glapiński - nie jest nakierowany na obniżenie obecnej inflacji (ta w styczniu może przekroczyć 9 proc.), ale na niedopuszczenie do odkotwiczenia oczekiwań inflacyjnych.

Gdzie rynek widzi koniec podwyżek?

Jak wysoko stopy proc. pójdą jeszcze w górę? Zdania w tym temacie wśród członków RPP są podzielone. Podczas konferencji prasowej po styczniowym posiedzeniu prezes NBP mówił, że będzie namawiał radę do podwyżki o kolejne 0,5 pkt proc. w lutym. Można przyjąć, że większość dla takiego kroku się znajdzie, chociaż czynnikiem niepewności będzie szybko rozwijający się w Polsce wariant Omikron.

Reklama

- Jeślibyśmy przyjęli scenariusz jednak optymistyczny, w tym sensie, że Omikron nie będzie dewastujący dla gospodarki, a uodpornienie gospodarki się potwierdzi kolejny raz, to uważam, że rozważanie podwyżki w lutym o 0,5 pkt proc. ma uzasadnienie - ocenił w rozmowie z Interią Cezary Kochalski, członek Rady Polityki Pieniężnej.

Eryk Łon stwierdził jednak, że lepiej, aby "w lutym nie doszło do podwyżki stóp procentowych". - Ważnym argumentem (...) jest brak przełamania negatywnych tendencji w odniesieniu do wskaźników nastrojów konsumenckich - ocenił Łon.

Do czego odsyła nas członek RPP? Otóż, w styczniu 2022 r. odnotowano pogorszenie zarówno obecnych, jak i przyszłych nastrojów konsumenckich w stosunku do poprzedniego miesiąca - podał w zeszłym tygodniu Główny Urząd Statystyczny. Bieżący wskaźnik ufności konsumenckiej, syntetycznie opisujący obecne tendencje konsumpcji indywidualnej, wyniósł -29,2 i był o 1,9 pkt proc. niższy w stosunku do poprzedniego miesiąca i 4,1 pkt. proc. w odniesieniu do stycznia 2021 r. Wyprzedzający wskaźnik ufności konsumenckiej spadł o 3,8 pkt proc. w stosunku do poprzedniego miesiąca i ukształtował się na poziomie -23,5 i był niższy o 0,8 pkt proc. niż w styczniu 2021 r.

Schłodzić gospodarkę

Z czego wynika obecny wzrost inflacji? Jedni powiedzą, że jest ona importowana; że to efekt szybkiego wzrostu cen surowców, w tym energetycznych. To również skutek niedostosowania popytu do podaży w sytuacji, gdy cały świat chce nadgonić zmarnowany gospodarczo 2020 r. i szybko odrobić pandemiczne straty. Nie można zapominać o czynnikach krajowych. Inflacja bazowa wzrosła do 5,3 proc. Inflacja jest wysoko - to nie podlega dyskusji.

Co do przyczyn rosnących cen w zasadzie jest zgoda - to problem wielopoziomowy i złożony. Pędząca na wszystkich silnikach gospodarka: konsumpcja, produkcja, płace - w ograniczaniu inflacji nie pomagają. Płytki rynek pracy (i pandemia, która dla wielu Polaków była momentem wyjścia ze sfery komfortu) wpływają na oczekiwania płacowe. Chcemy zarabiać więcej, argumentując tę potrzebę m.in. rosnącą inflacją. Firmy - widząc problemy związane z dostępnością nowych pracowników - na podwyżki się godzą, przerzucając przynajmniej częściowo te koszty na ceny produktów lub usług. Nawet jeśli za wcześnie by mówić o spirali cenowo-płacowej, to zalążek dla jej rozwoju jest.

Ostatnie dane z gospodarki nie pozostawiają złudzeń. Jest ona rozgrzana do czerwoności. Rośnie praktycznie wszystko: od produkcji (w grudniu +16,7 proc.) i płac (+11,2 proc.) po konsumpcję (+8 proc., wolniej jednak niż rynkowy konsensu, który zakładał 14,9-proc. dynamikę).

W górę idą też prognozy PKB za IV kw. i za cały 2021 r. "PKB w Polsce zwiększył się w IV kw. o 7,0 proc. rok do roku wobec wzrostu o 5,3 proc. w III kw." - oceniają ekonomiści Credit Agricole Bank Polska.

"PKB w IV kw. 2021 (wyniesie - red.) ok. 7,8 proc. rok do roku" - to już ekonomiści ING Banku Śląskiego. Ekonomiści Pekao widzą PKB w IV kw. w okolicach 6,7-6,8 proc.

O ile urosła polska gospodarka w 2021 r.? - średnio o 5,7 proc. Oto, tylko kilka wskazań: o 5,6 proc. zdaniem Pekao, o 5,9 proc. w spojrzeniu ING Banku Śląskiego, o 5,3 proc. (Bank Pocztowy), 5,7 proc. (Credit Agricole Bank Polska). - W minionym roku wzrost gospodarczy był pomiędzy 5,5 a 6 proc., czyli więcej niż spodziewano się jeszcze kilka miesięcy temu. W tym będzie on również solidny, myślę, że w okolicach 4 proc. - ocenił Kochalski z RPP.

"Można śmiało zakładać, że dynamika PKB wyniosła 5,8 proc." - wyliczają ekonomiści mBanku. "Jest co schładzać" - dodają.

A do tego początek roku w inflacji konsumenckiej może być kolejnym wystrzałem. Ceny producentów w grudniu w ujęciu rocznym wzrosły o ponad 14 proc.

Trudne zadanie przed RPP

Rozgrzana gospodarka i dobre odczyty makroekonomiczne są argumentem dla RPP by dalej zacieśniać politykę pieniężną i podnosić stopy proc. Jak wysoko?

Goldman Sachs prognozuje, że główna wzrośnie do 4 proc. Ekonomiści ING Banku Śląskiego niedawno prognozowali wzrost do 4 proc. w 2022 r. i 4,5 proc. w 2023 r. Te prognozy wspiera wypowiedź prezesa NBP. W grudniu 2021 r. Adam Glapiński mówił, że w zależności od okoliczności stopy procentowe w Polsce mogą wzrosnąć w okolice 3 lub nawet 4 proc. (jeśli gospodarka nie zwolni). Teraz, jak podał Bloomberg, będzie on przekonywać Radę Polityki Pieniężnej do konieczności wydłużenia cyklu podwyżek stóp w bieżącym roku. Na reakcję rynku nie trzeba było długo czekać. Kontrakty terminowe na stopę procentową wyceniają jej wzrost do 4,4 proc. w najbliższych miesiącach.

"(...) rynek stopy procentowej ponownie zaczął wyceniać bardziej agresywną politykę pieniężną. O ile w ostatnich dniach 3-miesięczny WIBOR w horyzoncie roku wyceniany był nieco poniżej 4 proc., to aktualnie wycena ta zmierza w kierunku 4,5 proc. Piątkowa wypowiedź zwiększa również prawdopodobieństwo podwyżki stóp procentowych o więcej niż 50 punktów bazowych na posiedzeniu w lutym" - tłumaczy Arkadiusz Balcerowski, analityk Noble Funds TFI.

Spowolnienie w 2022 r. przyjdzie i dotknie tak konsumpcję (wysokie stopy proc., inflacja), jak i inwestycje: te prywatne (ponieważ rosnące koszty) i te publiczne (brak Krajowego Planu Odbudowyw, koniec perspektywy finansowej i powolne rozkręcanie się kolejnej). Prognozy na ten rok są jednak wciąż jeszcze wysokie i wynoszą 4 proc. z plusem.

Bartosz Bednarz

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »