Grozi nam katastrofa finansów publicznych
Za trzy lata dług publiczny może sięgnąć 60 proc. PKB - ostrzega Jerzy Hausner, wicepremier i minister gospodarki. Oznaczałoby to katastrofę finansów publicznych i pogrążenie państwa w recesji.
Podczas sejmowej prezentacji sytuacji gospodarczej kraju Jerzy Hausner, wicepremier i minister gospodarki, stwierdził, że głównym zagrożeniem dla rysującego się wzrostu gospodarczego jest wysoki poziom zadłużenia publicznego.
- W 2003 r. poziom zadłużenia publicznego prawie na pewno przekroczy 50 proc. PKB. W 2004 r. zbliżymy się lub przekroczymy granicę 55 proc. Jeżeli nie podejmiemy reform to w 2006 r. przekroczymy ten próg 60 proc. PKB - ostrzega Jerzy Hausner.
Obecnie zadłużenie publiczne sięga 400 mld zł. Jego obsługa pochłonie w 2004 r. około 44 mld zł, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi zaplanowany deficyt budżetowy (45,5 mld zł).
Konstytucyjna granica
Zgodnie z zapisami Konstytucji, jeżeli zadłużenie publiczne przekroczy 60 proc. PKB nie można już zaciągać dalszych długów. Oznacza to, że w kolejnym roku budżet musiałby być zrównoważony, ponieważ nie byłby dopuszczalny jakikolwiek deficyt.
- To wymusiłoby radykalny program reform w wydatkach, podwyżki podatków i spowodowało zatrzymanie rozwoju - ostrzega Jerzy Hausner.
Jego zdaniem, aby nie dopuścić do katastrofy, już teraz trzeba ograniczać dług publiczny i pobudzać wzrost gospodarczy. W tym celu rząd przygotowuje średniookresową strategię na lata 2004-2007, która pozwoli spełnić kryteria wejścia do strefy euro (jedno z nich dotyczy zadłużenia) oraz powiązany z nią plan racjonalizacji wydatków publicznych.
Oba dokumenty zostaną przedstawione we wrześniu. Jerzy Hausner wymienił też listę działań, podejmowanych przez rząd w celu znoszenia barier w rozwoju przedsiębiorczości.
Rządowy optymizm
Wicepremier przekonywał posłów, że przezwyciężyliśmy już stagnację i nastąpiło ożywienie gospodarcze. Zapowiedział, że w tym roku wzrost PKB wyniesie 3-3,3 proc. i podtrzymał deklarację 5-proc. wzrostu w przyszłym roku.
- Jesteśmy jednak w połowie drogi między ożywieniem i trwałym wzrostem - stwierdził wicepremier.
Obok wzrostu zadłużenia publicznego najważniejsze zagrożenia to niezwykle trudna sytuacja na rynku pracy i niski poziom nakładów inwestycyjnych, dławionych ograniczoną akcją kredytową banków.