Groził innym, teraz grozi mu zwolnienie
Trwają roszady i zamiany w zarządach spółek skarbu państwa. Od piątku mamy już zupełnie nową obsadę w jednej ze strategicznych firm - KGHM. Dzisiaj mają rozstrzygnąć się losy prezesa Nafty Polskiej.
Sytuacja Piotra Woyciechowskiego, szefa spółki, w 100 proc. należącej do skarbu państwa, jest mocno skomplikowana. Premier publicznie powiedział, że nie widzi go na tym stanowisku, a mimo to minister skarbu jak dotąd trzyma go w fotelu Nafty Polskiej.
Sprawie dodatkowo dodają smaczku informacje o rzekomych pogróżkach, jakie Wojciechowski miał skierować pod adresem Romana Giertycha, strasząc go, że teraz czeka go prawdziwa wojna. Szef Nafty miał też zadzwonić do Moniki Olejnik, bo jego zdaniem, w swoim programie podważała jego kompetencje i powiedzieć "Królowo myślisz, że się ciebie boję?". Dziennikarka odebrała wypowiedź jako pogróżki.
Dzisiejszy "Nasz Dziennik" pisze, że Woyciechowski spotkał się w piątek z ministrem skarbu Wojciechem Jasińskim. Obydwaj panowie ustalili, że w poniedziałek szef Nafty Polskiej sam zrezygnuje ze stanowiska. W rozmowie z dziennikiem Woyciechowski powiedział jednak, że nie widzi powodów do dymisji. Uważa on, że zamieszanie wokół jego osoby, informacje o rzekomych pogróżkach, to zaplanowana kampania czarnego PR, mająca go zdyskredytować.
Na przewodniczącego rady nadzorczej Nafty Polskiej Woyciechowski został wybrany 20 grudnia ubiegłego roku. 6 stycznia - tymczasowo na 3 miesiące - został delegowany do pełnienia funkcji prezesa zarządu tej spółki.
Nafta Polska została powołana po to, by przeprowadzić i nadzorować prywatyzację sektora paliwowego. Spółka ma udziały w PKN Orlen, Lotosie, Naftobazach i kilku zakładach azotowych.