Hiszpański rynek bliski otwarcia
Hiszpanie są coraz bliżsi podjęcia decyzji o otwarciu rynku pracy m.in. dla Polaków. Zwolennikiem zniesienia restrykcji był dotąd minister pracy i spraw społecznych. Teraz dołączył do niego jest minister gospodarki i finansów. Ostateczną decyzję rząd w Madrycie podejmie do końca kwietnia.
Już od kilku miesięcy z Madrytu napływają sygnały, że hiszpański rząd jest skłonny otworzyć granice dla pracowników z nowych państw członkowskich UE. Za liberalizacją przepisów o przepływie siły roboczej opowiadał się dotąd głównie minister pracy i spraw społecznych Jesus Caldera, który zapewnił nawet, że Hiszpania od maja zniesie restrykcje, gdyż - wbrew obawom - po poszerzeniu UE na Wschód nie nastąpił masowy przypływ imigrantów.
Teraz do obozu zwolenników otwarcia dołączył minister gospodarki i finansów Pedro Solbes - informują źródła w ministerstwie w Madrycie.
Jak się okazuje, duże wrażenie zrobił na nim opublikowany we środę raport Komisji Europejskiej dotyczący sytuacji na unijnym rynku pracy w dwa lata po rozszerzeniu.
"Minister Solbes opowiada się za zniesieniem restrykcji w swobodnym przepływie pracowników z Europy Wschodniej, gdyż nie zagrażają oni rynkowi hiszpańskiemu, a przeciwnie - mogą przyczynić się do polepszenia sytuacji gospodarczej kraju" - twierdzą anonimowi informatorzy.
Oficjalna decyzja zapadnie do końca kwietnia, kiedy mija termin nałożonego przez Hiszpanię 2-letniego okresu przejściowego w swobodnym przepływie pracowników z nowych krajów UE, w tym z Polski.
Według oficjalnych danych, w 2004 roku władze w Madrycie wydały ponad 11 tysięcy zezwoleń na pobyt i prace osobom z nowych krajów UE. W 2005 roku odsetek legalnych pracowników z tych krajów w stosunku do wszystkich zatrudnionych w Hiszpanii wyniósł tylko 0,2 proc. Dane nie odzwierciedlają sytuacji na czarnym rynku pracy, któremu - według Komisji Europejskiej - restrykcje tylko sprzyjają.