Holendrzy płacą lepiej
Warunki pracy oferowane przez holenderskiego bauera różnią się od tych jakie proponuje Polakom jego niemiecki kolega. Holendrzy lepiej płacą i nie zmuszają do pracy na akord.
W tym sezonie Polacy po raz pierwszy bez żadnych ograniczeń, bez załatwiania zezwoleń, mogą podejmować pracę w holenderskich sadach i szklarniach. I wielu korzysta z tej okazji.
Wszędzie pełno Polaków
Marek z Rawicza pracuje u znajomego Holendra w sadowniczym regionie Gelderland już czwarty rok z kolei. Tylu samochodów z polską rejestracją jednak jeszcze nie widział. Przyjeżdżają całe rodziny, ze wszystkich regionów Polski. Mimo takiego najazdu wszyscy znajdują pracę i to legalną, gdyż od czasu jak rząd holenderski wprowadził kary grzywny w wysokości kilku tysięcy euro za każdego "czarnego" pracownika, mało kto najmuje do roboty bez umowy. - Trochę boimy się zapowiadanego od dawna najazdu Rumunów i Bułgarów, ale jak dotąd, przynajmniej w naszej okolicy, w ogóle ich nie widać - stwierdza Marek.
Strach przed Rumunami
Rumuni jednak już są w Holandii. Organizacja rolnicza LTO sprowadziła do pracy na roli już dwa tysiące Rumunów. Zdaniem działacza LTO Brama Verhaagena było to konieczne, gdyż Polacy uciekają do pracy do innych sektorów, albo zakładają własne firmy. Pewien ogrodnik z Bredy powiedział na łamach miejscowej gazety, że o wiele chętniej zatrudnia Rumunów, gdyż są gotowi ciężko pracować i na nic nie narzekają. Tymczasem Polacy domagają się coraz wyższych stawek, a gdy zacznie padać zaraz robią przerwę. Zdaniem tegoż Holendra Polacy przegrywają z Rumunami także pod względem nadużywania alkoholu. Ponoć nikt nam nie dorównuje w tej szczególnej konkurencji.
Wyższe zarobki
Od 1 lipca o kolejne 3% wzrosły minimalne stawki jakie muszą otrzymywać pracownicy zatrudnieni sezonowo w holenderskim rolnictwie. Różnią się one nieznacznie zależnie od rodzaju pracy i sektora. Obecnie stawki przedstawiają się następująco (brutto, w euro za godzinę pracy):
1) rolnictwo - 7,49 euro
2) ogrodnictwo,
a) uprawa kwiatów - 8,02 euro
b) uprawa krzewów i drzewek - 8,98 euro
c) szkółki leśne - 8,90 euro
d) uprawa warzyw - 7,31 euro
e) uprawa grzybów - 8,02 euro
Dla porównania, w Niemczech przeciętne zarobki pracujących sezonowo wynoszą 5 euro. Są więc znacznie niższe niż w Holandii. Po drugie, niemieccy bauerzy zwykle stosują akord, co sprawia, że dobrze zarobić mogą tylko bardzo silni i wytrwali. Natomiast w Holandii z reguły obowiązuje stawka godzinowa. Wystarczy, że pracuje się w równym tempie, bez pośpiechu i można być pewnym obiecanej stawki.
Na polach w Holandii, podobnie jak w Niemczech, mało kto pracuje przepisowe 8 godzin. Czas pracy wynosi zwykle 10 do 12 godzin. Pracuje się także w soboty, a w wyjątkowych przypadkach także w niedziele. Holendrzy zwykle zapewniają dach nad głową, ale w skromnych, spartańskich warunkach.
Gdzie szukać pracy?
Polacy pracują głównie przy zbiorach owoców i w szklarniach. Ponad połowa upraw pod szkłem znajduje się na terenie zachodniej prowincji Holandii Zuid Holland. Liczne uprawy warzyw i kwiatów znajdziemy też w regionach: Noord-Holland, Noord-Brabant, Limburg i Gelderland. Coraz więcej szklarni występuje także na północy kraju min. we Fryzji (Friesland), dokąd są one tam przenoszone z okolic Hagi. Uprawy kwiatów występują też w prowincji Groningen w rejonie Hoogezand. Na zbiory jabłek, gruszek i śliwek najlepiej udać się do Gelderland. Najwięcej sadów znajduje się w regionie Betuwe. Wśród innych prowincji dominujących pod względem uprawy owoców należy wymienić Zeeland, Flevoland, Limburg i Utrecht. W prowincji Flevola w okolicach Emmeloord znajduje się największe zagłębie ziemniaczane.
....
Znajomy, który od lat jeździ latem do Holendra radzi, aby nie przejmować się adresami i kontaktami. Praca znajdzie się dla każdego. Wystarczy pojawić się w właściwym regionie i w odpowiednim czasie. - Lepiej zawczasu nie dzwonić, bo Holendrzy nie lubią oferować pracy komuś kogo na oczy nie widzieli. Lepiej przyjechać na miejsce i rozmawiać w cztery oczy, a jakieś zajęcie na pewno się znajdzie. - przekonuje bywalec holenderskich szklarni.
Józef Lesczyński