I tak trzeba będzie dopłacić

Decentralizacja NFZ musi być połączona ze zmianą zasad finansowania świadczeń zdrowotnych. Stworzenie funduszy regionalnych wymaga określenia, jakie procedury medyczne będą przez nie opłacane. Fundusze będą ze sobą konkurować, pod warunkiem że na rynku pojawią się również prywatne ubezpieczalnie.

Ewa Kopacz, przyszły minister zdrowia, zapowiada, że do 2010 roku Narodowy Fundusz Zdrowia zostanie podzielony na sześć regionalnych funduszy zdrowia. Każda osoba będzie mogła dobrowolnie wybrać ubezpieczyciela.

- Fundusze będą między sobą konkurować o klientów - zapewnia Ewa Kopacz.

Eksperci podkreślają jednak, że samo podzielenie obecnego NFZ na jego regionalne odpowiedniki nie oznacza jeszcze stworzenia między nimi prawdziwej konkurencji. Wcześniej muszą zostać określone nowe zasady finansowania świadczeń zdrowotnych. W tym celu musi powstać wykaz tych procedur, które są opłacane z pieniędzy pochodzących ze składek zdrowotnych, i tych, za które pacjent zapłaci z własnej kieszeni lub z dobrowolnego ubezpieczenia uzupełniającego.

- Dopiero wtedy można mówić o decentralizacji NFZ - uważa prof. Jacek Ruszkowski, dyrektor Centrum Zdrowia Publicznego w Wyższej Szkole Przedsiębiorczości i Zarządzania im. L. Koźmińskiego w Warszawie.

Dzięki określeniu procedur gwarantowanych (czyli opłacanych przez płatnika) i odpłatnych fundusze będą mogły ze sobą konkurować, np. poprzez rozszerzenie listy procedur przez nie opłacanych. To jednak wciąż za mało, żeby konkurencja między nimi była wystarczająco silna - podkreślają eksperci.

- O tym, jaka jest konkurencja na rynku, decyduje liczba podmiotów, które oferują podobne usługi - uważa Wojciech Misiński z Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu.

Dlatego na rynku muszą pojawić się, obok funduszy państwowych, również prywatne.

Najpierw koszyk

Anna Knysok, wiceminister zdrowia w rządzie Jerzego Buzka, jest zdecydowaną zwolenniczką podzielenia NFZ.

- Jednak sama zmiana organizacyjna NFZ to za mało. Przede wszystkim musi to być połączone z reformą finansowania świadczeń zdrowotnych - mówi Anna Knysok.

Dlatego musi powstać koszyk gwarantowanych świadczeń zdrowotnych. Projekt ustawy, który je określi został przygotowany przez Zbigniewa Religę, ministra zdrowia w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Nie ma jednak pewności, czy Platforma Obywatelska skorzysta z niego, czy też przygotuje nową listę tych procedur, które będą opłacane z pieniędzy pochodzących ze składek na ubezpieczenie zdrowotne.

Zdaniem Konstantego Radziwiłła, prezesa Naczelnej Rady Lekarskiej, jeżeli PO zrezygnowałoby z pomysłu Zbigniewa Religi, mogłaby skupić się na sporządzeniu tzw. koszyka negatywnego, czyli wykazu tych świadczeń zdrowotnych, które pacjent musi opłacić z własnej kieszeni lub zapłaci za nie w ramach dodatkowego ubezpieczenia zdrowotnego. Taka lista już istnieje w załączniku do ustawy zdrowotnej. Wymagałaby jedynie rozszerzenia.

Dodatkowe ubezpieczenie

Sam podział NFZ nie zapewni również dodatkowych środków w systemie lecznictwa.

- Dlatego zmiany organizacyjne muszą być poprzedzone wprowadzeniem koszyka dobrowolnych ubezpieczeń oraz wymagają dokładnego określenia standardów postępowania medycznego - mówi Stanisław Borkowski z Polskiej Izby Ubezpieczeń.

Pomysłem, który również mógłby wpłynąć na zmianę systemu finansowania świadczeń zdrowotnych oraz zracjonalizować korzystanie z nich, jest wprowadzenie tzw. współpłacenia.

- To jest bardzo dobry regulator rynku. Tam, gdzie zostały wprowadzone drobne opłaty dla pacjentów, zdecydowanie zmniejszyła się liczba wykonywanych badań - uważa Konstanty Radziwiłł.

Świadczeniodawcy podkreślają natomiast, że decentralizacja NFZ musi również oznaczać zmianę zasad kontraktowania świadczeń zdrowotnych.

- Przyszłe fundusze muszą brać pod uwagę to, jaki rodzaj usług wykonuje dana placówka i również od tego uzależniać wycenę poszczególnych procedur - mówi profesor Wiesław Gliński, prorektor ds. klinicznych Akademii Medycznej w Warszawie.

Fikcja konkurencji

Bez wprowadzenia dodatkowych źródeł finansowania usług medycznych podział NFZ na fundusze regionalne będzie jedynie posunięciem technicznym. A przecież jego głównym celem ma być wprowadzenie konkurencji między funduszami o pacjenta. W obecnej sytuacji jest to niemożliwe.

- Jeżeli będą one musiały zapewnić w ramach płaconej składki taki sam zakres usług podstawowych, to należy określić, czym te fundusze będą między sobą konkurować - zauważa Wojciech Misiński.

Część ekspertów uważa, że konkurujące ze sobą fundusze będą lepiej zarządzać składkami swoich członków.

- Jeżeli któryś z funduszy będzie tak gospodarował środkami ze składek, że zapewni im np. raz w roku dodatkowe badania profilaktyczne, to ma szanse na przyciągnięcie kolejnych klientów - podkreśla Anna Knysok.

Natomiast zdaniem Marcina Ajewskiego, dyrektora ds. medycznych w firmie ubezpieczeniowej Signal Iduna, jeżeli klienci będą mieli prawo wyboru funduszu, a zakres oferowanych przez nie świadczeń będzie taki sam, to będą one konkurować między sobą jakością oferowanych świadczeń.

- Tak się stanie tylko przy założeniu, że pacjent ubezpieczony w funduszu np. lubelskim będzie mógł się leczyć na terenie całego kraju - dodaje Marcin Ajewski.

Rodzi się również pytanie, czy fundusze z biedniejszych regionów Polski będą stanowić istotną konkurencję, np. dla funduszu mazowieckiego, gdzie jest niskie bezrobocie (więcej osób płaci składkę zdrowotną) i najlepsze w kraju szpitale specjalistyczne.

- Dlatego przy ustalaniu siedziby funduszy należy wziąć pod uwagę zarówno kryteria ekonomiczne, jak i liczbę i rodzaj świadczeniodawców na danym terenie oraz potrzeby zdrowotne mieszkańców, które są zróżnicowane pod względem regionalnym - uważa profesor Jacek Ruszkowski.

Fundusze prywatne

Wszyscy eksperci podkreślają, że prawdziwa konkurencja między płatnikami pozostanie fikcją, jeżeli na rynku będą funkcjonować wyłącznie publiczne fundusze.

- Tylko pod warunkiem dopuszczenia do rynku usług medycznych, również ubezpieczycieli prywatnych, można mówić o prawdziwej konkurencji, która realnie zwiększy efektywność tego systemu - mówi Stanisław Borkowski.

W tym celu musi powstać ustawa, która określi obowiązki płatników.

- Jeżeli ustanowi ona, że każdy płatnik będzie miał takie same obowiązki, tzn. że za ustawową składkę pacjent będzie miał jednakowy dostęp do świadczeń medycznych, to dla ubezpieczonego nie będzie miało znaczenia, jaka jest forma własności funduszu - twierdzi Anna Knysok.

Potencjalny klient funduszu musi mieć pewność, że żaden nie będzie miał prawa odmówić mu przyjęcia albo np. uzależnić tego od jego wieku.

Reklama

Dominika Sikora

Gazeta Prawna
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »