Idź do kościoła - będziesz bogatszy
Czy wiara może pogrubić nasze portfele? Jeden z amerykańskich ekonomistów pokazał statystyczną zależność pomiędzy chodzeniem do kościoła (synagogi bądź meczetu) a poprawą indywidualnych finansów - czytamy w amerykańskim "Christian Science Monitor".
Świątynie dobrobytu?
Ekonomiści od dawna interesowali się religią i religijnością. Dzisiejsi ekonomiści, zachowując przede wszystkim naukowe podejście do wykonywanej pracy, nadal fascynują się fenomenem Boga.
Według badań Jonathana Grubera, ekonomisty Massachusetts Institute of Technology w Cambridge, gospodarstwa domowe, których członkowie regularnie uczęszczają do miejsc kultu religijnego, mają o 9,1proc. więcej przychodów niż te, które tego nie robią.
Badania nie tłumaczą, w jaki sposób działa mechanizm, autor nie twierdzi też że Bóg ma cokolwiek wspólnego z lepszym dobrobytem."Nie mogę tego równocześnie kwestionować" - tłumaczy.
Ekonomicznie rzecz biorąc, rynek usług religijnych jest swoistym rodzajem rynku usług. Gruber twierdzi, że powiązanie o którym mowa, zależy od kilku czynników. Po pierwsze - korzystanie z usług religijnych zwiększa uczestnictwo w życiu społecznym, a co za tym idzie przysparza więcej przydatnych powiązań i znajomości. Po drugie - dzieci z bogatych rodzin są wysyłane do szkół religijnych, a to może owocować lepszym wykształceniem. Dalej, ludzie religijni mogą być mniej podatni na stres.
Bezpieczniejszy szok
W badaniach opublikowanych przez amerykańskie Narodowego Biura Badań Ekonomicznych (ang: National Bureau of Economic Research - NBER) twierdzą, że uczestnictwo w wydarzeniach związanych z wiarą dostarcza ludziom rodzaju ubezpieczenia od ekonomicznych szoków, takich jak degradacja czy utrata pracy. Jednak sama wiara nie wystarczy. Wierni muszą aktywnie uczestniczyć w wydarzeniach religijnych - twierdzi autor badań NBER, Erzo Luttmer z Uniwersytetu w Harwardzie.
"Bo tego wszystkiego poganie szukają; albowiem Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie."(Mateusz 6;32) - biblia cytuje w ten sposób Jezusa. Ekonomiści nie potwierdzają, ale też nie zaprzeczają, że Bóg nam pomaga, nawet w... finansach osobistych.