​Internet: Czeski Dawid kontra amerykański Goliat

Czeska przeglądarka Seznam stawia ultimatum spółce Google LLC z USA: "albo 9 miliardów koron, albo spotkamy się w sądzie".

Spółka internetowa z Pragi wyliczyła szkody, których miała doznać w latach 2011-18 z powodu praktyk stosowanych przez rywala z Mountain View w Kalifornii, na 9,072 miliardów koron, czyli niemal 345 milionów euro. Teraz domaga się, by amerykański gigant wpłacił tę kwotę na jej konto. Jeśli tego nie zrobi w ciągu 30 dni, Seznam grozi Google’owi sądem.

Dziennik ekonomiczny "Hospodárzské noviny" twierdzi, że firma skieruje skargę do sądu krajowego, a nie arbitrażu międzynarodowego, i zastanawia się, czy to dobry pomysł. Czeskie sądy nie mają bowiem jego zdaniem zbyt wiele doświadczenia z tak trudnymi sprawami.

Reklama

Bitwa o smartfony i tablety

Na swoim firmowym blogu Seznam, który sam siebie określa jako "czeski numer jeden w Internecie", twierdzi, że szkoda, która miała zostać mu wyrządzona, "została spowodowana nadużywaniem przez Google’a dominującej pozycji na rynku licencjonowanych systemów operacyjnych dla inteligentnych urządzeń mobilnych oraz aplikacji dla urządzeń mobilnych z systemem operacyjnym Android". Czyli smartfonów i tabletów.

Do podjęcia działań przeciw amerykańskiemu koncernowi Czechów skłoniła decyzja Komisji Europejskiej z 2018 roku, według której Google dopuścił się naruszenia unijnych regulacji o ochronie konkurencji.

Nierówni rówieśnicy

Obie firmy powstały w ostatnich latach ubiegłego wieku. Flagowymi produktami obu stały się internetowe wyszukiwarki. Obie osiągnęły sukces: Seznam w Czechach, Google - na całym świecie.

Seznam to po polsku wykaz, lista. Historia firmy zaczęła się bowiem od katalogu ulubionych internetowych stron jej założyciela. W 1996 roku Ivo Lukaczovicz umieścił go w sieci, właśnie na adresie seznam.cz.

Amerykanie zaczynali w tym samym roku, co Czesi, ale nazwa Google pojawiła się dopiero w następnym. Wziąć się zaś miała od słowa googol, oznaczającego niewyobrażalnie wielką liczbę 10*100, czyli jeden, a za nim sto zer. To więcej niż liczba atomów w obserwowalnym Wszechświecie, która jest oceniana na "jedynie" 10*80. Larry Page i Sergey Brin, twórcy koncernu rezydującego dziś w kalifornijskiej Dolinie Krzemowej, chcieli rzekomo w ten sposób wyrazić ogromną ilość informacji, do których można dotrzeć przez ich wyszukiwarkę.

Zdobywanie Czech

Malutki w skali globalnej rynek czeski okazał się dla Amerykanów nieoczekiwanie trudny do zdobycia. Według portalu evisions.cz jeszcze w połowie 2014 roku Seznam miał największy udział na rynku internetowych wyszukiwań w Czechach. Ale w trzecim kwartale szala przechyliła się na korzyść Google’a i od tej pory dystans do Seznamu rósł niemal nieprzerwanie. Inne źródła twierdzą, że do tego przełomu doszło w 2011, a nawet już w 2010 roku. Nie zmienia to faktu, że czeskiej firmie udało się niewiarygodnie długo zachować przewagę nad globalnym rywalem na krajowym rynku.

Z podobnym oporem jak w Czechach Amerykanie spotkali się jeszcze tylko w czterech krajach:

- w Chinach, gdzie wyszukiwarka Baidu ma trzy czwarte rynku;

- w Korei Południowej, gdzie równie silna jest wyszukiwarka Naver;

- w Japonii, gdzie króluje portal Yahoo! Japan, który jednakże w 2010 roku przeszedł na technologię wyszukiwań Google’a;

- i w Rosji, gdzie do rodzimej wyszukiwarki Yandex (Яндекс) należy nieco ponad połowa internetowego rynku.

Dominacja Seznamu w Czechach to jednak już przeszłość. Dziś Czesi zaglądają trzy razy częściej na Google’a niż do rodzimej wyszukiwarki.

Wbrew unijnemu prawu

Jednym z powodów tej zmiany może być i to, o co Seznam oskarża rywala zza oceanu. Cytowany w firmowym blogu Michal Feix ze spółki doradczej Chronos Consulting, która reprezentuje jego interesy w Brukseli, wymienia trzy konkretne zarzuty.

Po pierwsze, Amerykanie warunkowali dostęp do sklepu z aplikacjami Google Play stosowaniem produktów Google’a na urządzeniach mobilnych (czyli smartfonach i tabletach), co jest - jego zdaniem - niedozwolone. Po drugie, używali zachęt dla producentów tego sprzętu, co miało ich skłaniać do przedinstalowania aplikacji koncernu na niekorzyść jego konkurentów. A po trzecie, zapobiegali rozwojowi i dystrybucji konkurencyjnych systemów operacyjnych Android.

"Google stworzył wymyślny system przeszkód, które przez lata uniemożliwiały Seznamowi wejście na [ten] rynek, i naruszał w ten sposób prawo Unii Europejskiej", twierdzi brukselski doradca czeskiej firmy.

Jedynie Huawei...

W rozmowie z dziennikiem "Hospodárzské noviny" rzeczniczka prasowa Seznamu Aneta Kapuciánová powiedziała, że pierwsze rozmowy z producentami telefonów komórkowych w sprawie przedinstalowania aplikacji i wyszukiwarek na tych urządzeniach miały miejsce już mniej więcej dziesięć lat temu. I choć sami producenci byli tym zainteresowani, wiążące ich zobowiązania wobec Google’a miały im uniemożliwiać współpracę z Seznamem.

Jedynie Huawei z Chin się na nią zdecydował, wraz ze spokrewnioną z nim marką Honor. Ale to akurat nie dziwi, bo Huawei ma zakaz instalowania produktów Google’a na swoich urządzeniach.

Co Google na to?

W rozmowie z portalem Lupa.cz, specjalizującym się w tematyce technologii internetowych, dyrektorka do spraw komunikacji czeskiego oddziału kalifornijskiego koncernu Alżbieta Houzarová nie wyjaśniła, jak Google zamierza odpowiedzieć Seznamowi. Ograniczyła się jedynie do ogólnej konstatacji, że [stworzony przez Google system operacyjny] Android stwarza bezprecedensowe możliwości wyboru aplikacji, ich instalowania, używania, oraz ustawiania, które mają funkcjonować jako domyślne.

Gdy Seznam pójdzie do sądu ze skargą na Google’a, jeśli jego żądanie nie zostanie zrealizowane - tego przedstawiciele firmy nie sprecyzowali. W każdym razie nie będzie pierwszą czeską firmą, która się postawiła amerykańskiemu olbrzymowi. 26 czerwca tego roku bowiem zaskarżyła go przed Sądem Miejskim w Pradze czeska porównywarka cen Heureka.cz, żądając 395 milionów koron (15 milionów euro) rekompensaty zysku utraconego w latach 2013-2017 wskutek preferowania przez google’owską wyszukiwarkę serwisu Google Shopping na niekorzyść konkurencji.

Kara i naprawa?

Również Heureka ruszyła na szlak przetarty wcześniej przez Komisję Europejską, która w 2017 roku skazała Google za takie praktyki na rekordową karę 2,4 miliardów euro. Po tym wyroku (od którego koncern się odwołał) Amerykanie sami zaproponowali i zaczęli stosować środek naprawczy, który nazwali mechanizmem zgodności (compliance mechanism). Powoduje on umieszczanie na stronach wyszukiwarki Google większej liczby ogłoszeń niepochodzących z Google Shopping, lecz od konkurencji.

Komisja Europejska zaczęła badać i to. Jak powiedział pół roku temu szef Heureki Tomáš Braverman portalowi Lupa.cz, po trzech latach Komisja już wie, że nowy mechanizm wprawdzie nie działa całkiem prawidłowo, ale raczej nie będzie już formalnie interweniować.

Raczej walka niż ustępstwa

Jedno w każdym razie nie ulega wątpliwości: ewentualnemu sporowi sądowemu w Pradze będą się uważnie przyglądać wszyscy, którzy czują się poszkodowani przez giganta z Doliny Krzemowej. Kwota, której od amerykańskiego Goliata Google’a żąda teraz czeski Dawid - Seznam.cz - jest bowiem ponad 20 razy wyższa niż ta, której domaga się Heureka.

Dla globalnego koncernu to wprawdzie nadal ułamek jego wielomiliardowych zysków, ale ewentualny sukces Czechów prawdopodobnie pociągnąłby za sobą lawinę pozwów, których łączne skutki mogłyby stać się dotkliwe nawet dla tak wielkiej firmy jak Google LLC. Należy więc raczej oczekiwać w Pradze twardej walki o każdą koronę, nie zaś ustępstw i kompromisów.

Aureliusz M. Pędziwol

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

Deutsche Welle
Dowiedz się więcej na temat: nowe technologie | wyszukiwarki | Google
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »