Inwestorzy na nowo pokochają Polskę? Optymistyczne wieści z rynku

"Polska wraca jako potencjalne miejsce do inwestowania" - napisali ekonomiści ING Banku Śląskiego po cyklu spotkań z inwestorami w Stanach Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii, w trakcie którego promowali polskie obligacje rządowe. Zmiana nastawienia zagranicznego kapitału do polskich papierów to dobra wiadomość dla przyszłego rządu nowej koalicji, który będzie musiał sfinansować ogromne potrzeby pożyczkowe, a zatem znaleźć chętnych do zakupu naszego długu.

  • Po wyborach parlamentarnych w Polsce inwestorzy zmienili postrzeganie naszego kraju i łaskawszym okiem patrzą na polskie aktywa.
  • Zmiana nastawienia jest widoczna również wśród zagranicznych biznesów, które coraz chętniej myślą o lokowaniu inwestycji nad Wisłą.
  • O szansach płynących z tego polityczno-gospodarczego nowego otwarcia rozmawiamy z głównym ekonomistą ING Banku Śląskiego Rafałem Beneckim.

Ekonomiści ING podzieli się z obserwatorami na platformie X (dawny Twitter) wnioskami po tzw. roadshow, czyli serii spotkań z zagranicznymi instytucjami finansowymi, takimi jak fundusze inwestycyjne czy banki. Rozmawiając z potencjalnymi nabywcami polskiego długu, ekonomiści zwracali im uwagę na to, że krajobraz w Polsce po wyborach parlamentarnych to "nie tylko zmiana polityczna, ale też nowe możliwości w polityce gospodarczej, które przyniosą relatywnie mocniejszy wzrost PKB niż w regionie, umocnienie złotego i ułatwią finansowanie wysokich potrzeb pożyczkowych." 

Reklama

Zdaniem ING, ta zmiana klimatu polityczno-gospodarczego w Polsce jest za granicą dostrzegana, co przekłada się na poprawę sentymentu do polskich aktywów, a także do naszego kraju jako miejsca do inwestowania. 

- Obrazowo można powiedzieć, że Polska w swojej polityce gospodarczej ostatnio zmierzała w kierunku takich rozwiązań jak Węgry - mówi w rozmowie z Interią Biznes Rafał Benecki, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, który osobiście uczestniczył w roadshow. - Dziś rozpoczyna się proces ponownej konwergencji w kierunku krajów rozwiniętych, w kierunku Unii Europejskiej i konwencjonalnego podejścia do polityki i do polityki gospodarczej. To jest bardzo istotny element w oczach inwestorów - zaznaczył.  

"polityczną premię" i kredyt zaufania udzielony Polsce przez rynki finansowe w wyniku rozstrzygnięć wyborczych widać było w zasadzie już 16 października, kiedy rentowności obligacji ruszyły w dół w miarę, jak rynek przesuwał się w kierunku niższej wyceny tak zwanego ryzyka instytucjonalnego w naszym kraju. W powszechnym oczekiwaniu inwestorów rządy nowej koalicji - KO, Trzeciej Drogi i Lewicy - mają zaowocować poprawą stosunków na linii Warszawa-Bruksela, co z kolei powinno skutkować wyczekiwanym odblokowaniem środków z Krajowego Planu Odbudowy. To zaś oznacza przyspieszenie inwestycji, które są ważną składową wzrostu gospodarczego. 

- Politycznie dużo zmienia się w postrzeganiu Polski, ale również odblokowują się pewne możliwości po stronie polityki gospodarczej, które mogą spowodować, że będziemy wciąż rozwijać się szybciej niż region Środkowej Europy i kraje zachodnie. Możemy odblokować niewykorzystany potencjał inwestycyjny polskich firm i wesprzeć to środkami z UE, ale także pozyskać więcej inwestycji zagranicznych - mówi nam Rafał Benecki. 

Polska wraca na mapę inwestycyjną jako godny uwagi punkt

- Podczas większości spotkań z inwestorami można było usłyszeć, że Polska wraca do grona krajów i rynków, które będą punktem uwagi różnych inwestorów zagranicznych - zarówno tych portfelowych: funduszy emerytalnych, inwestycyjnych, hedgingowych; ale również zarządzających rezerwami banków centralnych - dodaje ekonomista ING. - Tych wszystkich inwestorów było mało w ostatnim czasie, a jeśli byli, to krótkoterminowi, natomiast długoterminowi omijali Polskę. Na tę chwilę widzimy spore zainteresowanie polską walutą i rynkiem akcji i powrót zainteresowania polskim długiem rządowym, chociaż z różnym poziomem optymizmu/sceptycyzmu.  

Jeśli chodzi o złotego, to nastawienie do naszej waluty w ostatnim czasie jest rzeczywiście wyjątkowe. Analitycy rynku walutowego, z którymi rozmawiała Interia Biznes, również wskazywali w tym kontekście na większą przychylność inwestorów po wyborach parlamentarnych w Polsce. W efekcie listopad "należał do złotego" - tylko w minionym miesiącu umocnił się on bowiem do dolara o blisko 6 proc. Oczywiście, złotemu pomagał też wzrost apetytu na ryzyko na światowych rynkach, ale nie sposób nie docenić pozytywnego czynnika krajowego. 

- Wzrost zaufania inwestorów obserwować można również w odniesieniu do polskiej gospodarki - mówi Rafał Benecki z ING. 

W sferze gospodarki realnej, przedsiębiorstw, biznesu, inwestycji bezpośrednich widzimy spore zmiany. Słyszeliśmy już wcześniej, że Polska jest postrzegana jako nr 1 w Europie, jeśli chodzi o miejsce do lokowania nearshoringu, ale wielu inwestorów czekało na dalszy rozwój sytuacji politycznej, bo miało pewne obawy, jeśli chodzi o lokowanie swoich inwestycji w naszym kraju. Polska miała i ma wciąż mocne fundamenty, ale decyzje polityczne były bardzo kontrowersyjne i nie zachęcające do inwestowania. O ile statystyki dotyczące FDI (foreign direct investments, czyli bezpośrednich inwestycji zagranicznych - red.) nie wyglądały źle, to odpowiadali za nie głównie inwestorzy, którzy już znali Polskę i reinwestowali tu swoje zyski, natomiast ci nowi czekali na to, w którą stronę pójdzie polityka w Polsce. Teraz te zmiany polityczne będą zachęcająco działać na nowych inwestorów.  

Wspomniany nearshoring to strategia biznesowa, która zakłada przeniesienie części działalności danej firmy do pobliskiego kraju. Po pandemii coraz bardziej zyskuje ona na popularności wśród europejskich korporacji, które przekonały się na własnej skórze, jak zaburzenia w globalnych łańcuchach dostaw powstałe w wyniku nieoczekiwanych wydarzeń - takich jak pandemia właśnie - mogą negatywnie wpłynąć na biznes oparty na przeciwnej strategii, czyli offshoringu. Pandemia obnażyła w pełni skalę uzależnienia Europy od Chin. Przerwy w dostawach komponentów z “Fabryki świata", jak bywa nazywane Państwo Środka, wywołało kryzys w europejskim przemyśle, a ten ostatni wyciągnął z tego kryzysu wnioski. 

Nearshoring może też stać się trwałym trendem w gospodarce z jeszcze jednego powodu. Być może zlecanie części pracy do odległych krajów jest tańsze (przez lata jako miejsca do lokowania offshoringu przodowały z tego względu Indie czy Bangladesz), ale za to nearshoring gwarantuje większą pewność zachowania ciągłości działań i utrzymania współpracy, a także łatwiejszą kooperację z zagranicznym oddziałem ze względu na podobną kulturę, zarówno pod względem organizacji, jak i mentalności.  

Polska zyska w oczach niemieckiego biznesu?

W tej zmianie akcentów upatrywać można szansy dla Polski, zwłaszcza jeśli chodzi o współpracę z naszym największym partnerem handlowym - Niemcami. 

- Rozmawiając z biznesem niemieckim, słyszeliśmy ze tamtejsze przedsiębiorstwa chcą się przygotować na nowy porządek światowy w geopolityce i handlu międzynarodowym - mówi Rafał Benecki. - Słyszeliśmy, że gdyby niemieccy gracze stracili dostęp do rynków azjatyckich, to byłby to dla nich 10-krotnie większy problem niż brak taniego gazu z Rosji, więc możliwość ulokowania części produkcji blisko ich granic - w Polsce właśnie - jest dla nich istotna. Nasz zwrot ku integracji to dla nich zielone światło, i uważam, że wraz z poprawą koniunktury zagranicą będziemy mieli większy napływ FDI ze strony właśnie nowych inwestorów. 

- To zdecydowanie duża okazja dla polskiej gospodarki, aby przedłużyć serię wzrostu, ale też dla polskiego budżetu, który ma rekordowe potrzeby pożyczkowe - dodaje ekonomista. - W dzisiejszych czasach wiele gospodarek wschodzących ma duże deficyty, a wygrywać będą ci, którzy mają wysoki wzrost i mocną walutę, bo to oznacza wiarygodność, jeśli chodzi o zdolność do spłaty zobowiązań w przyszłości.

Powyborcze szanse i wyzwania

Przypomnijmy, że w budżecie na 2024 r. autorstwa poprzedniego rządu Mateusza Morawieckiego planowane potrzeby pożyczkowe netto kształtują się na poziomie 225,4 mld zł, a potrzeby brutto (jest to suma potrzeb netto oraz przypadającego do wykupu długu, przy przyjętych założeniach odnośnie sprzedaży skarbowych papierów wartościowych w 2023 r.) - na poziomie 420,6 mld zł. Przyszły nowy koalicyjny rząd zapewne będzie ten budżet zmieniał, ale poważniejsze korekty nie nastąpią od razu. 

Jak powiedział w piątek, 1 grudnia, na antenie TVN24 Ryszard Petru z Polski 2050, nowy gabinet Donalda Tuska złoży "stary budżet z minimalną autopoprawką i musimy go w ciągu de facto kilku tygodniu przyjąć tak, aby nie było ryzyka rozwiązania parlamentu". Zdaniem Petru, na głębszą korektę i dostosowanie budżetu do realiów gospodarczych przyjdzie czas później - trudno jednak, by potrzeby pożyczkowe bardzo znacząco zmalały, biorąc pod uwagę fakt, że w przedwyborczych propozycjach nowych koalicjantów znalazły się nowe wydatki. Jednak nawet jeśli 2024 r. upłynie pod znakiem dalszej stymulacji fiskalnej, to - jak zastrzega Rafał Benecki - w kolejnym roku Polska będzie musiała przestawić zwrotnicę. 

Szanse, które się dla Polski pojawiają, mogą pozwolić podtrzymać trwającą od prawie 30 lat dobrą passę, co będzie z korzyścią dla firm, dochodów gospodarstw domowych - ale i z korzyścią dla finansów publicznych, pod jednym wszakże warunkiem: tak duże deficyty muszą być chwilowe - mówi główny ekonomista ING. - W 2025-26 r. musi się pojawić dużo ostrożniejsza polityka budżetowa i wydatkowa. Na taki sygnał czekają zarówno inwestorzy, jak i agencje ratingowe. Dzisiejsza polityka wydatkowa jest nieutrzymywalna na dłuższą metę. 

- Inwestorzy czekają jeszcze na jedno: przyspieszenie transformacji energetycznej, bo jesteśmy coraz ważniejszym trybikiem w machinie globalnego handlu, a tam wymaga się czystej energii - dodaje nasz rozmówca. - I to jest element przewagi kooperatywnej, w którym obecnie wyglądamy słabo, a świat będzie przecież zmierzał w tę zieloną stronę - podsumowuje. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »