Irlandia jakoś przeżyje

Wczorajsza robocza wizyta premiera Leszka Millera w Irlandii miała wymiar symboliczny - zaplanowana była na 5 grudnia, ale w poprzedzający ją wieczór spadł śmigłowiec Mi-8... Wówczas trwała polska ofensywa dyplomatyczna przed konstytucyjnym szczytem Unii Europejskiej 12-13 grudnia w Brukseli.

Wczorajsza robocza wizyta premiera Leszka Millera w Irlandii miała wymiar symboliczny - zaplanowana była na 5 grudnia, ale w poprzedzający ją wieczór spadł śmigłowiec Mi-8... Wówczas trwała polska ofensywa dyplomatyczna przed konstytucyjnym szczytem Unii Europejskiej 12-13 grudnia w Brukseli.

Wczoraj zaś rozmawialiśmy w innej sytuacji - z państwem sprawującym w tym półroczu unijną prezydencję.

Po fiasku grudniowego szczytu, irlandzki premier Bertie Ahern zobowiązał się do przeprowadzenia konsultacji w gronie 25 państw, które pozwolą na ocenę, czy i jakie istnieją szanse kompromisu w sprawie Konstytucji UE. W tej sprawie prezydencja irlandzka złoży raport 25 marca, na kolejnym szczycie szefów państw i rządów (wszystkie odbywają sie w Brukseli). Nie trzeba wyjaśniać, dlaczego rozmowy właśnie z Polską stanowiły najważniejszy element owych konsultacji. Gospodarze usłyszeli od premiera Millera, że nasze stanowisko od grudnia nie zmieniło się nic a nic. Polski rząd nadal proponuje kompromis na bazie ratyfikowanego i obowiązującego całą Unię traktatu z Nicei.

Reklama

Pragmatyczni Irlandczycy wyciągnęli wnioski z niepowodzenia bałaganiarskich Włochów i z góry dopuszczają brak konstytucyjnego porozumienia za ich prezydencji. Najwyżej - cały ten pasztet przekażą 1 lipca Holandii. Uznali, że Konstytucja nie może przesłaniać innych ważnych tematów. Przecież w tym półroczu odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego, no a gdyby ktoś zapomniał to... rozszerzona zostanie Unia Europejska! Dublin Castle i ogromny Phoenix Park są gotowe na historyczną, zjednoczeniową fetę 1 maja 2004 r. Ale to nie wszystko - lejtmotywem swojej prezydencji Irlandia uczyniła przywrócenie rangi strategii lizbońskiej, której realizacja ma umożliwić naszemu kontynentowi utrzymanie się w globalnej rywalizacji z Ameryką Północną oraz z regionem Pacyfiku. W ferworze kłótni o Niceę, Unia rzeczywiście zepchnęła Lizbonę na drugi plan.

A tak na marginesie - wysokie kłócące się strony za szybko zapomniały, ile nerwów kosztowało całą UE referendum z 19 października 2002 r., w którym Irlandia zatwierdziła (za drugim podejściem) traktat z Nicei. Po pozytywnym wyniku wszystkim spadł wówczas ogromny kamień z serca. Natomiast przed referendum, którego rezultat był bardzo niepewny, politycy mówili różne rzeczy. Na przykład przewodniczący Komisji Europejskiej Romano Prodi określał ewentualne odrzucenie Nicei przez Irlandię jako kataklizm. Z kolei premier Leszek Miller wspominał o cynizmie tych, którzy sami skorzystali z unijnych funduszy pomocowych, a teraz nie chcą się podzielić z krajami na dorobku. Jak to się w tej polityce zmienia...

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Irlandia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »