Jak nam będzie w tej Unii?

W Kopenhadze toczą się końcowe negocjacje dotyczące członkostwa Polski i innych dziewięciu krajów kandydackich w Unii Europejskiej.

W Kopenhadze toczą się końcowe negocjacje dotyczące członkostwa Polski i innych dziewięciu krajów kandydackich w Unii Europejskiej.

Bardzo ważna dla tych państw jest przynależność do elitarnej organizacji jaką jest UE, czyli instytucja gospodarcza zrzeszająca kraje europejskie. Główną ideą Unii Europejskiej jest wspólny rynek. Polega to na tym, że wymiana handlowa między krajami członkowskimi odbywa się bez jakichkolwiek ograniczeń takich jak np. opłaty graniczne, czy też bariery administracyjne. UE jest drugim, największym rynkiem obok NAFTA, czyli organizacji gospodarczej zrzeszającej Stany Zjednoczone, Kanadę i Meksyk. Nie mniej ważna jest Japonia oraz obszar ASEAN - organizacja zrzeszająca kraje Południowo-Wschodniej Azji.

Reklama

Praktycznie od początku przemian politycznych oraz transformacji gospodarczej celem polityki zagranicznej i gospodarczej naszego kraju stało się przystąpienie do struktur unijnych. W zasadzie wszystkie działania na arenie międzynarodowej w ostatnich 10 latach były podporządkowane temu celowi. Teraz w Kopenhadze wysiłki te dobiegają końca i za niespełna półtora roku Polska zostanie przyjęta do UE.

Można sobie zatem zadać pytanie: jakie będą konsekwencje naszego członkostwa? Jako kraj Polska niewątpliwie skorzysta na przynależności do UE. Wysiłki dyplomatyczne większości państw na świecie prowadzą do jednoczenia państw w stowarzyszeniach czy organizacjach gospodarczych. Wkrótce niewiele będzie państw, które na rynku międzynarodowym będą mogły funkcjonować samodzielnie.

Problem polega na określeniu korzyści jakie Polacy będą mieli z członkostwa w UE. Na pewno od razu nie polepszy się wszystkim. W zależności od kwalifikacji, zawodu, czy wykonywanej pracy, różne będą korzyści wynikające z członkostwa w UE. Ludzie wykształceni i pracujący w zagranicznych firmach nie mają się czego obawiać, dlatego, że wiedzą jak zaistnieć na otwartym rynku pracy. Natomiast osoby pracujące na własny rachunek, a w szczególności wykonujące wolne zawody, oraz małe i średnie przedsiębiorstwa mogą mieć kłopoty na początku członkostwa w UE.

Wynika to z tego, że w pierwszym i drugim roku członkostwa przeżyjemy najprawdopodobniej to, co można nazwać recesją akcesyjną. Polega ona na tym, że wraz z członkostwem otworzy się rynek towarów i pracy dla obywateli UE. Zwiększy się konkurencja na tych rynkach. Pojawią się nowe produkty z UE, które będą atrakcyjniejsze od krajowych i tańsze (bo dotowane). Polacy w tym czasie jeszcze nie zdążą opanować skutecznego wykorzystywania środków z kasy UE. W związku z tym może dojść do serii bankructw na skutek konkurencji bezpośredniej z UE.

Prognozujemy w 2003 r. wzrost gospodarczy na poziomie 2,5 proc., a w 2004 r. ze względu na recesję akcesyjną będzie mniejszy, bo na poziomie 1,5 ?1,8 proc. Już w 2005 r. powinno dojść do zdecydowanego ożywienia na skutek napływu kapitału inwestycyjnego oraz funduszy ze wspólnej kasy UE. Najbliższe dwa lata będą najgorsze dla Polski pod względem gospodarczym.

Dopiero od 2005 r. spodziewamy się wyraźnej poprawy. Będzie się to przejawiało przede wszystkim zdecydowanym spadkiem bezrobocia (do średniego poziomu w Unii, czyli około 10 proc). Jednak ważnym faktem będzie, czy politycy dobrze sprzedadzą wynegocjowane warunki społeczeństwu, aby nie było problemów z wynikami referendum.

WGI Dom Maklerski SA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »