Jak zbudować 3 mln mieszkań?
Po exodusie pracowników budowlanych na Zachód rząd wreszcie rozpoczął rozmowy z Ukrainą. Tylko czy one coś przyniosą? - zastanawia się "Puls Biznesu".
Posłowie sejmowej Komisji Infrastruktury postanowili zająć się niedoborem wykwalifikowanych pracowników w budownictwie. Jak bumerang powrócił pomysł otwarcia wschodniej granicy, o co od dawna apelowali przedsiębiorcy. Coś w tej sprawie się ruszyło.
Otwarcie na Wschód
Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej (MPiPS) kilka dni temu rozpoczęło rozmowy z Ukrainą. Chodzi o otwarcie rynku, które w pierwszym etapie dotyczyłoby budowlańców.
- To były robocze rozmowy. Przedstawiliśmy propozycje, czekamy na odpowiedź - mówi Kazimierz Kuberski, wiceminister pracy.
- Ukraińcy będą obsługiwani przez system państwowy. Pracodawca zgłosi zapotrzebowanie, a służby publiczne Ukrainy znajdą odpowiedniego kandydata. Problem w tym, że Ukraińcy nie chcą pracować w Polsce. Mają zbyt wysokie oczekiwania finansowe, np. za pracę w stoczni żądają 1500 USD - dodaje Krzysztof Kaczmarek, dyrektor Departamentu Rynku Pracy w MPiPS.
Z punktu widzenia firm sytuacja nie jest dobra.
- Obecnie w branży pracuje 350-400 tys. osób. Według resortu pracy, drugie tyle pracuje na czarno. Płace w budownictwie musiałyby wzrosnąć dwukrotnie, by polscy fachowcy wrócili i zatkali tę dziurę. Jest to raczej niemożliwe. Na razie będą rosły płace, a rząd musi być na to gotowy - mówi Marek Michałowski, prezes Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.
Jego zdaniem, pomóc może radykalne otwarcie wschodniej granicy, ale nie na Bułgarów i Rumunów, lecz na Ukrainę i Białoruś. Liczbę Ukraińców pracujących nielegalnie szacuje się w Polsce na 150 tys.
Polsko-niemiecki wzór
Posłowie komisji postulują m.in. zawieranie umów międzynarodowych w sprawie zatrudniania firm budowlanych ze Wschodu jako podwykonawców, wzorem umowy Polska-RFN z 1989 r., która regulowała zatrudnienie polskich pracowników na rynku niemieckim. Są za uproszczeniem procedur przy wydawaniu promes dla cudzoziemców, występujących o zgodę na zatrudnienie w Polsce, czy wydawanie krajowym przedsiębiorstwom promes zbiorowych na zatrudnianie obcokrajowców na dwa lata.
- Brakuje 150 tys. pracowników. Do Unii wyjechało 100-150 tys., a do realizacji rządowego programu budowy mieszkań potrzeba ich 400 tys. - twierdzi Andrzej Aumiller, minister budownictwa. No właśnie. Jak zbudować 3 mln mieszkań?