Jak złowić klienta?

Przedświąteczne zakupy to dla hipermarketów świetna okazja, by urządzić polowanie na klientów. Nieświadomi wpadamy w pułapki, które zastawili na nas specjaliści od marketingu i psychologii kupowania.

Psycholodzy twierdzą, że w każdym hipermarkecie dokładnie zaplanowany jest zarówno wystrój, jak i rozłożenie towarów na półkach. Nie przez przypadek produkty codziennego użytku, które klienci kupują najczęściej, ustawiane są na końcu hali. Dzięki temu, żeby dojść do stoiska z pieczywem czy masłem, musimy przejść przez kilka działów, do których inaczej nigdy byśmy nie dotarli. Celowo też obok mrożonek kładzie się łyżki do zup, a z lodami sąsiadują łopatki do nakładania i szklane pucharki.

"Towary, na których sklep zarabia najwięcej, umieszcza się na wysokości wzroku klienta" - mówi dr psychologii Katarzyna Biegańska. "Wiadomo też, że bardzo dobrze sprzedają się produkty, które stoją na początku alejek. Stawianie gorszej jakości np. proszków do prania czy soków po prawej stronie tych, które mają już wyrobioną dobrą opinię, niewątpliwie zwiększy ich sprzedaż".

Reklama

Na trudno dostępnych półkach kładzie się najtańsze produkty lub takie, po które i tak musielibyśmy sięgnąć. Inny sposób wyciągania pieniędzy to kuszący zapach świeżego pieczywa lub ciasta. Wywołuje uczucie głodu, które z kolei sprawia, że kupujemy więcej. Statystyki dowodzą, że 5 procent zakupów robimy tuż przy kasie. Są tam najczęściej batoniki i gumy do żucia. Eksperci wiedzą, że czekając w kolejce, znacznie trudniej oprzeć się pokusie.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: złów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »