Jaka Unia po Kopenhadze
Przywódcy 15 krajów członkowskich Unii Europejskiej i 10 krajów kandydujących , w tym premier Leszek Miller, mają w piątek zakończyć negocjacje w sprawie poszerzenia Unii 1 maja 2004 roku o 10 krajów w tym Polskę.
Z ośmiu spraw, które Polska ma nadzieję załatwić w samej końcówce negocjacji w piątek rano w Kopenhadze, jedna dotyczy rekompensaty budżetowej, a większość pozostałych - rolnictwa.
Polska domaga się rekompensaty z budżetu Unii Europejskiej do swego budżetu nie tylko w 2004 roku, jak zaproponowała reprezentująca Unię Dania, lecz także w dwóch latach następnych. Liczymy także na większe dopłata bezpośrednie dla polskiego rolnictwa i przesunięcia w tym celu dodatkowych sum z wiejskich funduszy strukturalnych. Chcemy też mieć prawo do uzupełniania tych dopłat z własnego budżetu do 100 procent poziomu unijnego.
W ostatecznym pakiecie negocjacyjnym przesłanym do Warszawy w środę, przewodnicząca pracom unijnej Piętnastki w tym półroczu Dania godzi się, aby dopłaty do Polski ze wszystkich źródeł - unijnego funduszu dopłat, unijnych funduszy strukturalnych i budżetu Polski - wynosiły maksimum 45 procent w 2004 roku, 50 procent w 2005 i 55 procent w 2006. Pierwsze opinie na ten temat w Warszawie nie były jednoznacznie - minister ds. europejskich Danuta Huebner widziała w tym korzystne rozwiązani, a wicepremier Jarosław Kalinowski wyraźnie nie był usatysfakcjonowany. Ostateczne stanowisko w tej i innych kwestiach zarezerwował sobie premier Miller. W przysłowiowych ostatnich pięciu minutach negocjacyjnego maratonu szef polskiego rządu - we współpracy z polskimi negocjatorami, którzy zapowiadają walkę do końca - będzie musiał też określić pozycję w kilku innych drażliwych kwestiach m.in. kwoty produkcji mleka. Polska chciałaby mieć prawo produkować 11 milionów ton mleka rocznie, podczas gdy Unia zgadza się na 8,9 mln ton w 2004 roku i 9,38 mln ton w 2006.
Gospodarz szczytu, duński premier Anders Fogh Rasmussen przestrzegł kandydatów przed stawieniem nierealistycznych żądań. Ostateczna duńska propozycja, która będzie dyskutowana w Kopenhadze, przewiduje niemal 2 miliardy pomocy dla przyszłych krajów UE mniej niż unijna Piętnastka była skłonna wydatkować na ten cel w 1999 roku na szczycie w Berlinie. Wówczas sześć kandydujących krajów miało otrzymać 42,5 mld euro. Obecnie państw jest dziesięć, a państwa, które do unijnego budżetu wpłacają największe kwoty uznały, że nie mogą dać więcej ze względu na recesję.