J&S pojedzie na biopaliwach
Spółka chce produkować 250 tys. ton estrów od 2007 r. Problemu ze zbytem nie będzie. Wąskim gardłem może okazać się pozyskanie surowca.
Wizja dużych zysków w branży biopaliw nęci coraz liczniejsze grono producentów. Wśród nich jest kontrowersyjny J&S Energy, zajmujący się obecnie handlem paliwami płynnymi i produktami chemicznymi. Teraz firma zmierza także ku produkcji estrów metylowych, czyli pozyskiwanego z rzepaku biokomponentu do paliw silnikowych. Znamy szczegóły projektu. - Przewidujemy uruchomienie dwóch linii produkcyjnych o łącznych mocach produkcyjnych 250 tysięcy ton rocznie. Koszt inwestycji wyniesie około 250 mln zł. Powinna się ona zwrócić w okresie od 3 do 8 lat - informuje Grzegorz Zambrzycki, prezes J&S Energy.
Szlifowanie harmonogramu Zgodnie z wcześniejszymi planami, produkcja ma być prowadzona w dwóch bazach paliw należących do firmy - w Stobnie koło Szczecina i w Brzegu na dolnym Śląsku. Zarząd firmy nie wyklucza jednak korekty lokalizacji. - Ostateczna strategia będzie gotowa do końca czerwca. Wtedy też będziemy znali ostateczne miejsce produkcji oraz dokonamy wyboru technologii. We wrześniu lub październiku powinniśmy już mieć niezbędne pozwolenia. Chcielibyśmy, aby co najmniej jedna z linii produkcyjnych ruszyła jesienią przyszłego roku - mówi szef J&S Energy. Wiele zależy od postępu prac nad ustawodastwem biopaliwowym. - W ubiegłym roku eksperymentalnie dodawaliśmy już biokomponenty do kilku tysięcy ton oleju napędowego miesięcznie. Produkcję tę przerwaliśmy jednak na początku tego roku ze względu na nie wyjaśnione kwestie prawne dotyczące rynku biopaliw - mówi enigmatycznie Grzegorz Zambrzycki. Zdaniem ekspertów chodzi m.in. o system zachęt fiskalnych, organizację rynku surowcowego czy współpracę producentów biokomponentów z producentami paliw. Warto dodać, że we wtorek Piotr Woźniak, minister gospodarki, zapowiedział, że rządowy projekt ustawy o biopaliwach do połowy czerwca tego roku trafi na obrady Rady Ministrów i będzie przekazany do Sejmu.
Pół na pół Czy J&S będzie miał rynek zbytu na swoje produkty? Konkurencja rośnie. Estry metylowe produkuje m.in. Rafineria Trzebinia z grupy PKN Orlen, myślą o niej firmy Aleksandra Gudzowatego (patrz tekst wyżej) i kilku innych graczy (patrz wykres). Spółka zapewnia, że ze zbytem nie będzie problemu. - Połowę z naszej produkcji dodamy do sprzedawanego przez nas oleju napędowego. A są to ilości znaczące. W ubiegłym roku sprzedaliśmy w Polsce 600 tys. ton paliwa, w 2006 będzie to około miliona ton. Liczby, w związku z rosnącym zapotrzebowaniem na paliwo dieslowskie, powinny w następnych latach rosnąć - przekonuje Grzegorz Zambrzycki. Pozostała część produkcji ma trafić na rynek, m.in. do polskich rafinerii. - Nie powinno być problemu ze sprzedażą na poziomie 120-150 tys. ton rocznie. Lada chwila Orlen będzie potrzebował dodatkowych dostaw estrów metylowych - mówi szef polskiego J&S.
Wąskie gardło Także eksperci podkreślają, że ze zbytem biokompoenentów J&S Energy nie powinien mieć problemów. Pewne obawy budzi natomiast inna kwestia. - Kłopotem może być zbyt gliceryny powstającej przy produkcji estrów. Rynek jest już niemal zapełniony. Wąskim gardłem są także obecnie możliwości pozyskania odpowiedniej ilości olejku rzepakowego - mówi Tomasz Pańczyszyn, dyrektor generalny i członek zarządu Krajowej Izby Biopaliw. Firma zdaje sobie jednak sprawę z uwarunkowań rynku. - Przygotowujemy się do rozpoczęcia handlu rzepakiem i organizacją skupu oleju. Myślimy przy tym, by naszymi klientami zostali nie tylko inni producenci biokomponentów, ale także firmy zajmujące się produkcją olejów jadalnych - twierdzi Grzegorz Zambrzycki Planowane przez J&S Energy rozpoczęcie tej działalności jeszcze w tym roku ma na celu przetestowanie rynku pod kątem możliwości zdobywania surowca. Tak by w przyszłym roku, kiedy ma ruszyć produkcja estrów, można było uniknąć niemiłych niespodzianek. Spółka rozpoczęła już rekrutację pracowników.
Paweł Janas