Janusz Lewandowski: Zielony Ład zwiększy zależność od Chin

- Mamy wątpliwości, czy atom i gaz mogą być nazywane inwestycjami zielonymi - mówi europoseł Sergey Lagodinsky (Zieloni). Janusz Lewandowski (PO) ostrzega, że boom na energię odnawialną zwiększy zależność od Chin.

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

W nowym odcinku programu DW i Interii "Studio Europa" europosłowie Janusz Lewandowski z Platformy Obywatelskiej oraz Sergey Lagodinsky z niemieckich Zielonych dyskutowali m.in. o wysokich cenach energii dla gospodarstw domowych.

- Musimy mieć na uwadze, jakie przyczyny powodują ten wzrost - tłumaczył niemiecki europoseł. - Mamy trudną sytuację epidemiologiczną, wzrost produkcji po okresie pandemii i świadome sterowanie cenami przez rosyjski rząd. Mówi się też, że zmiany cen wynikają z zielonej transformacji, ale ja akurat nie widzę takiego związku - dodał Lagodinsky.

Reklama

Z tą tezą polemizował Janusz Lewandowski: - Pomimo uwarunkowań związanych z pandemią, ku zdziwieniu bardzo wielu ludzi UE zaostrzyła swoje cele klimatyczne - powiedział polski polityk. Jednak jego zdaniem w drodze do neutralności klimatycznej "potrzebne są okresy przejściowe i wrażliwość polityczna, ponieważ niektóre postanowienia pakietu Fit for 55 są wielce wymagające dla Polski".

Bunt ludzi, którym rosną rachunki za energię

Lewandowski przyznał, że za wysokie ceny energii "nie możemy obwiniać UE czy ETS". - W tych rachunkach jest nasze własne zaniedbanie. Zaniechaliśmy transformacji w kierunku zielonych źródeł energii - ocenił. - Ale to także wyzwanie dla Niemiec, bo w sytuacji szalejących cen gazu do łask wraca węgiel, który musi stanowić jakiś element miksu energetycznego. Jeśli Europa chce przewodzić krucjacie klimatycznej, to musi z dużą wrażliwością podchodzić do skutków cenowych swoich działań, bo inaczej wysiłki na rzecz walki ze zmianami klimatu potkną się na buncie ludzi, którym rosną rachunki - powiedział Lewandowski.

- Musimy myśleć całościowo, także o tym aspekcie społecznym - zgodził się Lagodinsky. Polityk Zielonych dodał jednak, że nie widzi możliwości powrotu UE do węgla. - Najgorszym byłoby, gdybyśmy stwierdzili, że z powodu konsekwencji pandemii odkładamy działania klimatyczne na kilka lat. Ale rozwiązaniem nie może być po prostu powrót do węgla. Tego nie chcemy - zaznaczył.

Gaz i atom jako "zielona" energia?

Europosłowie byli pytani także o uwzględnienie w unijnej taksonomii energii jądrowej i gazowej jako "zielonych źródeł" energii. Jeśli takie przepisy zostałyby przyjęte, to w ramach transformacji energetycznej rządy mogłyby się starać o dofinansowanie unijne także dla budowy reaktorów jądrowych czy infrastruktury gazowej.

- My jako Zieloni mamy tutaj wiele wątpliwości. Uważamy, że to zła droga - podkreślił Lagodinsky.

Przeciwnego zdania był Lewandowski. - Cieszy mnie nowa taksonomia, która pozwala inwestować w atom czy gaz. Nie mamy wyjścia. Nie ma skoku od 70-procentowego uzależnienia od węgla do tego, co jest w ambitnych planach UE. Musi być okres przejściowy. Zwłaszcza że wiemy, że będzie on kosztowny. Niemcy też staną przed tym wyzwaniem, skoro rezygnują z węgla do 2030 roku i jednocześnie rezygnują z atomu - przypomniał europoseł PO.

- Nie rozumiem tej logiki - ripostował w programie "Studio Europa" europoseł Lagodinsky. - W taksonomii nie chodzi o to, by czegoś zabronić, ale by dać branding inwestycjom. Jako Zieloni mamy wątpliwości co do tego, czy atom lub gaz mogą zostać nazwane inwestycjami zielonymi. Choćby ze względu na odpady z produkcji energii atomowej. Chodzi o to, jakie technologie i źródła energii uznamy za odpowiednie, za "zielone", po to, by kierować inwestycje właśnie w ich stronę. Jeśli taką nazwą opatrujemy źródła, które "zielone" nie są, to mamy problem - tłumaczył.

- Ale energia odnawialna też ma nierozwiązane problemy, np. długoterminowe magazynowanie - odpowiedział Lewandowski. - Jeżeli chcemy suwerenności UE w tzw. surowcach strategicznych, to przecież auta elektryczne wymagają dostaw litu czy grafitu, a tu monopolistami są Chiny. Dlatego obawiam się, że Zielony Ład zamiast ograniczyć naszą zależność od Chin, raczej ją zwiększy.

"Nieobliczalne" skutki konfliktu Rosja-Ukraina

W programie "Studio Europa" europosłowie byli pytani także o decyzję rządu w Berlinie, by nie wysyłać broni na Ukrainę. Niemiecki polityk zwrócił uwagę na kwestie historyczne i przypomniał, że taką politykę jego kraj prowadzi już od lat 70. XX wieku.

- Ale to nie jedyny powód. To w pewnym sensie logiczne, ponieważ mogą istnieć takie konflikty, w których dostawa broni mogłaby je jeszcze zaostrzyć. Natomiast moim zdaniem, w sytuacji, gdy jakiś kraj pada ofiarą ataku i giną ludzie, to może powinniśmy takim krajom pomóc w obronie - zaznaczył Lagodinsky.

Janusz Lewandowski przyznał, że "rozumie przyczyny historyczne", ale dodał, że "w obliczu nowej sytuacji geopolitycznej można by zrewidować tę zastaną strategię".

Odnosząc się do sytuacji na Ukrainie, polski europoseł zaznaczył, że "Polska powinna wesprzeć Kijów militarnie". - Nieco się narażając, ale skutki tego konfliktu mogą być dla Polski nieobliczalne. Mamy w Polsce milion Ukraińców, którzy są wielkim pożytkiem dla naszej gospodarki, ale w przypadku wojny to może być nawet parę milionów ludzi - prognozował polski europoseł. - A przecież już mamy dramatyczną sytuację na granicy z Białorusią, gdzie prowokacje reżimu Łukaszenki sprawiają nam ogromne problemy.

Jowita Kiwnik Pargana (DW), Agnieszka Waś-Turecka (Interia)

Redakcja Polska Deutsche Welle

Deutsche Welle
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »