Jednak jest gazowa wojna Ukrainy z Rosją. Jak na tym wyjdzie Polska?

"Ukraina pozywa Rosję do sądu" - czytamy w komunikacie rządu Ukrainy. Tym samym mamy gazową wojnę tych dwóch krajów. Ewentualne odcięcie przez Gazprom dostaw gazu na Ukrainę nie będzie mieć wpływu na sytuację Polski. Teraz Polska nie sprowadza gazu przez Ukrainę, a wręcz go tam wysyła. W dodatku magazyny gazu w całej Europie są wypełnione surowcem.

Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk polecił organom państwowym i przedsiębiorstwom "przygotowanie się na odłączenie w poniedziałek dostaw gazu z Federacji Rosyjskiej" - poinformowało w piątek biuro prasowe Rady Ministrów w Kijowie.

Premier zlecił państwowej spółce paliwowej Naftohaz Ukrainy oraz ministerstwu sprawiedliwości "dokończenie procedur przygotowań do obrony interesów Ukrainy w relacjach między Naftohazem a Gazpromem w Sztokholmskim Sądzie Arbitrażowym".

Ministerstwo Spraw Zagranicznych oraz resort energetyki otrzymały z kolei zadanie poinformowania rządów Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych o "umyślnym zerwaniu" przez Federację Rosyjską negocjacji na temat warunków dostaw rosyjskiego gazu na Ukrainę, a także odrzuceniu przez Rosję "konstruktywnych propozycji" w tej sprawie ze strony Ukrainy.

Reklama

- W związku z tym, że Rosja świadomie i jednostronnie odmówiła uregulowania tego konfliktu, mamy do czynienia z zagrożeniem bezpieczeństwa energetycznego Ukrainy i Unii Europejskiej - oświadczył Jaceniuk.

Wcześniej w piątek szef Naftohazu Andrij Kobołew oświadczył, że Ukraina może zapłacić Rosji 1,9 mld dolarów za dostarczony gaz, ale pod warunkiem ustalenia tymczasowej ceny tego surowca w wysokości 326 USD za 1000 metrów sześciennych.

Według Kobołewa, tymczasową cenę gazu, która miałaby obowiązywać przez 18 miesięcy, zaproponowała Unia Europejska, pośrednicząca w ukraińsko-rosyjskich rozmowach gazowych. Szef Naftohazu dodał, że cena ta jest kompromisowa, a nie rynkowa.

Kobołew oznajmił też, że w ciągu półtora roku należy albo osiągnąć porozumienie z Rosją, albo rozstrzygnąć spór na drodze sądowej.

Wcześniej tego samego dnia rosyjskie ministerstwo energetyki podało, że nie zamierza kontynuować rozmów na temat sporu gazowego z Ukrainą przed wyznaczonym na 16 czerwca terminem spłaty części ukraińskiego zadłużenia za dostawy paliwa.

Prowadzone w środę w Brukseli rozmowy między Ukrainą a Rosją o cenie gazu nie przyniosły rozwiązania. W trakcie negocjacji Rosja zaproponowała Ukrainie rabat w wysokości 100 dolarów, co dawałoby cenę 385 USD za 1000 metrów sześciennych i co Rosja określa jako cenę "absolutnie rynkową" i jej dolną granicę. Ukraina ma jednak zastrzeżenia zarówno do wysokości tej ceny, jak i do sposobu jej ustalania. Według ukraińskiego ministra energetyki Jurija Prodana zaproponowany przez Rosję rabat miałby wynikać z redukcji cła eksportowego, co oznaczałoby, że cena gazu wciąż byłaby zależna od decyzji rosyjskiego rządu, którą w każdej chwili można cofnąć.

W czwartek prezes Gazpromu Aleksiej Miller przypomniał, że ostateczny termin spłacenia przez Ukrainę raty zadłużenia za dostawy gazu w wysokości 1,95 mld dolarów przypada na 16 czerwca na godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 czasu polskiego). Uprzedził, że jeśli pieniądze nie wpłyną do poniedziałku, wprowadzony zostanie dla Ukrainy system przedpłat za gaz. - Nic nie zapłacone - zero dostaw - zapowiedział szef Gazpromu.

Gazprom ogłosił 1 kwietnia, że od drugiego kwartału 2014 roku cena gazu dla Ukrainy została podwyższona z 268,5 do 385,5 USD za 1000 metrów sześciennych ze względu na dług Kijowa za surowiec odebrany w 2013 roku. Dwa dni później cena wzrosła do 485,5 USD za 1000 metrów sześciennych w związku z cofnięciem zniżki przewidzianej porozumieniem o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej FR na Krymie, które Moskwa wypowiedziała po aneksji półwyspu.

Zaległości Ukrainy za rosyjski surowiec szacowane są na 4,46 mld dolarów. Na skutek mediacji KE Naftohaz zapłacił Gazpromowi 786,4 mln dolarów za dostawy w lutym i marcu tego roku. Gazprom upomina się jeszcze o zapłatę za dostawy z listopada i grudnia 2013 roku (ok. 1,45 mld USD), a także za dostawy z kwietnia i maja bieżącego roku.

- - - - -

Rosja odrzuca oskarżenia Kijowa o zerwanie rozmów gazowych

- Rosja kategorycznie nie zgadza się z oskarżeniami Kijowa o zerwanie negocjacji na temat gazu i nadal widzi brak woli ze strony Ukrainy, by uregulować te problemy - oświadczył w piątek sekretarz prasowy prezydenta Federacji Rosyjskiej Dmitrij Pieskow.

- Kategorycznie nie zgadzamy się z tym, że Rosja zrywa negocjacje - oświadczył Pieskow, którego cytuje agencja Interfax. - Wciąż konstatujemy brak woli ze strony Kijowa, by uregulować te problemy - dodał.

Pieskow oznajmił, że stanowisko Rosji zostało przedstawione przez kierownictwo Gazpromu. - Jest konstruktywne i przejrzyste - podkreślił, zauważając, że opiera się ono na obowiązującym kontrakcie.

- - - - -

KE: Dostawy gazu z zachodu na Ukrainę nie łamią kontraktu Ukrainy z Rosją

- Zwrotny przepływ gazu z Węgier i z Polski na Ukrainę jest całkowicie zgodny z prawem i nie dostrzegamy, w jaki sposób może naruszać kontrakt między Rosją i Ukrainą - powiedziała w piątek PAP rzeczniczka KE ds. energii Sabine Berger.

To reakcja na czwartkowe wystąpienie prezesa Gazpromu Aleksieja Millera, który stwierdził, że dostawy gazu z Polski i Węgier na Ukrainę są sprzeczne z kontraktem zawartym z Ukrainą, bo do tego kraju z zachodu płynie gaz rosyjski. - Dostawy rewersowe to półaferalny mechanizm - ocenił Miller. Ukraińcy kupują gaz od niemieckiego RWE, który następnie jest im przesyłany przez Polskę i Węgry.

Zdaniem byłego ministra gospodarki Piotra Woźniaka, zarzuty Gazpromu w żaden sposób nie dotyczą Polski. Polska nie ma możliwości złamania umowy zawartej miedzy Rosją a Ukrainą - zauważył. Jak powiedział PAP, nawet gdybyśmy to my wysyłali rosyjski gaz na Ukrainę, to nie byłoby mowy o złamaniu umowy handlowej z Rosją, bo z tego co wiadomo, nie ma w niej zakazu reeksportu.

Być może chodziłoby o łamanie jakiś umów przesyłowych - dodał Woźniak. Jednak polski operator systemu przesyłowego gazu - Gaz-System - poinformował PAP, że przesyła gaz na Ukrainę przez punkt Hermanowice na podstawie podpisanych umów i zgodnie z przepisami zatwierdzonymi przez Urząd Regulacji Energetyki.

Z kolei analityk Ośrodka Studiów Wschodnich Szymon Kardaś nie wyklucza, że deklaracja Gazpromu to jakiś ruch wyprzedzający wobec ewentualnego kroku Słowacji, która mogłaby uruchomić rewers, a przez nią biegnie największy gazociąg tranzytowy. "Ani Polska ani Węgry nie mają zbyt dużych możliwości rewersu. Rewers, który najbardziej mógłby pomóc Ukrainie i zaszkodzić Rosji to rewers ze Słowacji" - powiedział PAP Kardaś.

Biegnący przez Słowację na zachód gazociąg tranzytowy jest w stanie przesłać 80 mld m sześc. gazu rocznie. Władze Słowacji nie wykluczyły ostatnio, że wprowadzą na nim usługę rewersu.

Jednak moce przesyłowe są przez Gazprom nie tylko zarezerwowane, ale i opłacone, więc odwrócenie kierunku przepływu gazu prawdopodobnie byłoby złamaniem umów, podpisanych rzez rosyjski koncern z kontrahentami i operatorem słowackiego gazociągu - podkreślił Kardaś. Zauważył jednocześnie, że KE bada te umowy pod kątem zgodności z unijnym prawem.

Prezes Gazpromu stwierdził też w czwartek, że rosyjski koncern nie przesunie po raz kolejny wyznaczonego na 16 czerwca terminu wprowadzenia przedpłat za gaz, jeśli Ukraińcy nie zapłacą 1,95 mld dol. Kardaś zwrócił uwagę na zaostrzenie tu rosyjskiej retoryki. Przypomniał, że wcześniej Władimir Putin deklarował gotowość przyznania Ukrainie zniżki na gaz i można to interpretować było jako zainteresowanie zawarciem jakiegoś porozumienia.

Jednak zdaniem analityka OSW, ostrzejszy ton Millera nie wyklucza, że Rosjanie są nadal zainteresowani jakimś porozumieniem. - Być może próbują wywrzeć dodatkową presję, wykorzystując też fakt, że nawet KE przyznała, iż ukraińskie żądania co do ceny gazu są nierealistyczne - powiedział analityk. Ukraińcy twierdzą, że mogą zapłacić 265 dol. za 1000 m sześc. - Bardziej realistyczny jest poziom ok. 385 dol., czyli tyle ile de facto Rosjanie gotowi byliby uznać za akceptowalną cenę - ocenił Kardaś.

Komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger wyraził w piątek nadzieję, że jeszcze przed terminem spłaty ukraińskiego długu dojdzie do trójstronnych konsultacji gazowych między Rosją, Ukrainą i Komisją Europejską. Jednak rosyjskie ministerstwo energetyki oświadczyło, że Rosja nie zamierza kontynuować takich trójstronnych przed 16 czerwca.

Co nie oznacza, że nie mogłoby dojść do dwustronnych rozmów Rosja-Ukraina - zauważył Kardaś. Jego zdaniem, jest wiele elementów wskazujących na wolę znalezienia choćby taktycznego, kilkumiesięcznego rozwiązania. - Rosjanie odcinając gaz dziś, nic nie zyskaliby, bo magazyny są pełne, straciliby natomiast na wizerunku. Nie jest jednak powiedziane, że Rosja nie zechce eskalować sporu zimą - ocenił analityk.

- - - - -

Oettinger: Do październikowego szczytu UE analiza sektora gazowego

- Do październikowego szczytu UE powinna być przygotowana kompleksowa analiza stabilności sektora gazowego, tak by przed zimą podjąć odpowiednie działania - powiedział w piątek komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger. Analizie mają służyć gazowe stress testy.

- Chcemy poprzez stress test dla każdego kraju i tym samym dla każdej części sektora gazowego przeprowadzić w nadchodzących tygodniach analizę, która stwierdzi, jak stabilny jest ten sektor, jakie istnieją ryzyka i co można zrobić w ramach solidarności w UE i z krajami trzecimi, aby zapewnić stabilne bezpieczeństwo dostaw - powiedział Oettinger w Luksemburgu.

Jak podał, Komisja Europejska w dużej mierze ukończyła prace wewnętrzne w tej sprawie i w nadchodzących dniach skontaktuje się z krajami członkowskimi i operatorami gazowymi. - Celem jest przygotowanie kompleksowej analizy do Rady Europejskiej w październiku, by na tej podstawie poczynić odpowiednie kroki, zanim rozpocznie się zima - zaznaczył komisarz.

Komisja Europejska pod koniec maja zapowiedziała, że w nadchodzących miesiącach wraz z krajami UE i europejskim sektorem gazowym chce przeprowadzić tzw. stress testy. Chodzi o testy systemów energetycznych krajów UE w świetle ryzyka przerwania dostaw gazu zimą.

Stress testy są elementem zaproponowanej przez KE pod koniec maja strategii wzmocnienia bezpieczeństwa dostaw energii do UE. Propozycja ta nastąpiła w kontekście wydarzeń na Ukrainie i ryzyka zakłóceń w dostawach rosyjskiego gazu przesyłanego do UE tranzytem przez terytorium Ukrainy.

Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk polecił w piątek organom państwowym i przedsiębiorstwom "przygotowanie się na odłączenie w poniedziałek dostaw gazu z Federacji Rosyjskiej".

Prezes Gazpromu Aleksiej Miller przypomniał w czwartek, że ostateczny termin spłacenia przez Ukrainę raty zadłużenia za dostawy gazu w wysokości 1,95 mld dolarów przypada na 16 czerwca na godz. 10 czasu moskiewskiego (godz. 8 czasu polskiego). Uprzedził, że jeśli pieniądze nie wpłyną do poniedziałku, wprowadzony zostanie dla Ukrainy system przedpłat za gaz. - Nic nie zapłacone - zero dostaw - zapowiedział szef Gazpromu.

Szef Naftohazu Andrij Kobołew oświadczył w piątek, że strona ukraińska jest gotowa zapłacić Rosji 1,9 mld dolarów za dostarczony gaz, ale pod warunkiem ustalenia tymczasowej ceny tego surowca w wysokości 326 USD za 1000 metrów sześciennych.

Oettinger wyraził w piątek nadzieję, że w sobotę, jeszcze przed poniedziałkowym terminem spłaty, dojdzie do trójstronnych konsultacji gazowych między Rosją, Ukrainą i Komisją Europejską. Jednak rosyjskie ministerstwo energetyki oświadczyło, że Rosja nie zamierza kontynuować rozmów na temat sporu gazowego z Ukrainą przed wyznaczonym na 16 czerwca terminem spłaty części ukraińskiego zadłużenia za dostawy tego paliwa.

- Tego popołudnia mam zaplanowaną telefoniczną rozmowę z ministrami ds. energii (Rosji i Ukrainy), mamy więc dwustronne kontakty na różnych szczeblach i staram się zapewnić, żebyśmy mogli uzgodnić kontynuowanie negocjacji tak szybko, jak to możliwe - powiedział Oettinger po doniesieniach z Rosji.

Prowadzone w środę w Brukseli rozmowy między Ukrainą a Rosją ws. cen gazu nie przyniosły rozwiązania. W trakcie negocjacji Rosja zaproponowała Ukrainie rabat w wys. 100 dolarów, co dawałoby cenę 385 USD za 1000 m sześc. i co Rosja określa jako cenę "absolutnie rynkową" i jej dolną granicę. Ukraina ma jednak zastrzeżenia zarówno do wysokości tej ceny, jak i do sposobu jej ustalania. Według ukraińskiego ministra energetyki Jurija Prodana zaproponowany przez Rosję rabat miałby wynikać z redukcji cła eksportowego, co oznaczałoby, że cena gazu wciąż byłaby zależna od decyzji rosyjskiego rządu, którą w każdej chwili można cofnąć.

Gazprom ogłosił 1 kwietnia, że od drugiego kwartału 2014 roku cena gazu dla Ukrainy została podwyższona z 268,5 do 385,5 USD za 1000 metrów sześciennych ze względu na dług Kijowa za surowiec odebrany w 2013 roku. Dwa dni później cena wzrosła do 485,5 USD za 1000 metrów sześciennych w związku z cofnięciem zniżki przewidzianej porozumieniem o stacjonowaniu Floty Czarnomorskiej FR na Krymie, które Moskwa wypowiedziała po aneksji półwyspu.

Zaległości Ukrainy za rosyjski surowiec szacowane są na 4,46 mld dolarów. Na skutek mediacji KE ukraiński Naftohaz zapłacił Gazpromowi 786,4 mln dolarów za dostawy w lutym i marcu tego roku. Gazprom upomina się jeszcze o zapłatę za dostawy z listopada i grudnia 2013 roku (ok. 1,45 mld USD), a także za dostawy z kwietnia i maja bieżącego roku.

Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze

PAP
Dowiedz się więcej na temat: Rosja | dostawy gazu | premier Ukrainy | Ukraina | Polska | Rosji
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »