Jednolity rynek może być szkodliwy

Pomysł unifikacji rozwiązań stosowanych w poszczególnych krajach zjednoczonej Europy, słowem zapewnienie lepszego funkcjonowania zasad Jednolitego Rynku, jest z pewnością szczytny i - mówiąc szczerze - nie ma innej drogi. Zwłaszcza gdy celem jest przygotowanie Europy, jako całości, do konkurencji na globalnym rynku światowym.

Pomysł unifikacji rozwiązań stosowanych w poszczególnych krajach zjednoczonej Europy, słowem zapewnienie lepszego funkcjonowania zasad Jednolitego Rynku, jest z pewnością szczytny i - mówiąc szczerze - nie ma innej drogi. Zwłaszcza gdy celem jest przygotowanie Europy, jako całości, do konkurencji na globalnym rynku światowym.

Przejawem tego procesu jest ostatnie porozumienie ministrów finansów "piętnastki" w sprawie ustanowienia minimalnych stawek akcyzy na sprzedaż energii. Jest to ukoronowanie prawie sześcioletnich negocjacji i stąd zapewne bierze się zadowolenie negocjatorów, tym bardziej że kalendarz dotyczący liberalizacji rynku energii jest coraz bardziej napięty. Tyle że...

Decyzja ta, już za kilka miesięcy, może być jednak brzemienna w skutki również dla nas. Nowe przepisy wprowadzają wspólne, minimalne stawki akcyzy na sprzedaż węgla, gazu ziemnego i elektryczności. Oznacza to podwyżkę tych stawek, jak również podwyżkę minimalnej akcyzy na paliwa płynne. Co gorsza, wypracowane przepisy - mimo że nie mieliśmy na nie żadnego wpływu - mają również obowiązywać nas. A co to oznacza?

Reklama

Zwyczajnie: poziom startu poszczególnych krajów "piętnastki", a szczególnie aspirującej do tego grona dziesiątki, jest zasadniczo inny. Przyjęcie przez nasz kraj wypracowanych rozwiązań np. w dziedzinie energii elektrycznej, faworyzujących dużych konsumentów prądu kosztem odbiorców indywidualnych, oznacza katastrofę: istotne podwyżki cen energii dla ludności, zmianę struktury cenowej. Dla górnictwa jest ciosem ostatecznym gdyż utrudni, by nie powiedzieć, uniemożliwi nawet niewielki eksport, jaki jest teraz realizowany. Wreszcie paliwo, po pierwsze - istotna zwyżka cen, po drugie - będziemy wschodnią granicą UE i to na nas spadnie obowiązek zahamowania przewozu paliwa o zupełnie innych cenach.

Francja i Włochy wywalczyły sobie prawo do stosowania nowych stawek dopiero od 1 stycznia 2005 roku. Trudno sobie nawet wyobrazić byśmy my, nowy członek Wspólnoty, byli w stanie sprostać tym stawkom nawet od tego terminu, skutki zaś ich wcześniejszego wejście w życie jeszcze trudniej.

Puls Biznesu
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »