Jest dobrze, a mogłoby być lepiej
Koniunktura w polskiej gospodarce kręci się, że serce roście. Na horyzoncie zaczynają się jednak pojawiać chmury. Szkoda, że widzą je tylko przedsiębiorcy, a nie politycy.
Miał rację premier Jarosław Kaczyński, kiedy podczas środowego orędzia do Polaków zapewniał o bardzo dobrej kondycji polskiej gospodarki. Rzeczywiście i wskaźniki makroekonomiczne i nastroje wśród przedsiębiorców są jak najbardziej pozytywne. Kolejną cegiełkę dorzuciła w czwartek Polska Konfederacja Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", która opublikowała swój Indeks Biznesu.
- Wygląda bardzo optymistycznie; po systematycznym, półrocznym wzroście ustabilizował się on na poziomie ok. 80 pkt. - powiedział dr Stanisław Kubielas, ekspert PKPP.
Indeks Biznesu "Lewiatana" jest wskaźnikiem koniunktury gospodarczej kraju, obliczanym i publikowanym miesięcznie od początku 2003 r. Powstaje na podstawie prognoz ekonomistów oceniających koniunkturę na bieżący kwartał, półrocze i rok. Liczony jest w skali 100-punktowej, w której 50 pkt. odpowiada prognozie wzrostu gospodarczego w granicach 3-3,5 proc. PKB rocznie.
W tym roku wzrost będzie więc znacznie wyższy. Indeks kwartalny osiągnął poziom 78 pkt. i zbliżył się do rocznego - 77 pkt. Oznacza to - tłumaczy dr Stanisław Kobielas - że dobra koniunktura w gospodarce powinna utrzymać się przynajmniej do końca tego roku.
Czas wyciszania wzrostu
W beczce miodu jest tez jednak łyżka dziegciu. - Nie ma powodów do obaw, jeśli chodzi o rok bieżący i pewnie przyszły - mówi szefowa "Lewiatana" Henryka Bochniarz. - Jesteśmy zadowoleni z tego, że jest dobrze, ale jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, że dobry czas nie jest wykorzystany. To nas będzie kosztowało i żaden ekonomista nie ma wątpliwości, że tę cenę trzeba będzie zapłacić.
Pytanie, czy będzie z czego? Henryka Bochniarz zwróciła uwagę, że w przyjętym w środę projekcie budżetu nie ma mowy o reformie podatkowej i reformie finansów publicznych, co oznacza, że nie wykorzystano dobrej koniunktury gospodarczej.
- Nasze przewidywania, co do końcówki przyszłego roku nie są tak optymistyczne jak rządowe. Obawiamy się wzrostu inflacji do ok. 3 proc. i wzrostu stóp procentowych, co oznacza, że zadziałają czynniki spowalniające wzrost gospodarczy. Druga połowa przyszłego roku będzie czasem wyciszania wzrostu - powiedziała Bochniarz.