KE: Polska łamie prawo?
Rzeczniczka KE ds. transportu Helen Kearns zapowiedziała PAP, że skoro Polska nie wdrożyła dyrektywy infrastruktury drogowej i bezpieczeństwa na drogach, mogą zostać wdrożone procedury o naruszenie prawa, a dofinansowanie z UE może stanąć pod znakiem zapytania.
Zdaniem ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, nie ma zagrożenia dla środków europejskich.
- Ponieważ Polska nie wdrożyła w terminie dyrektywy ws. infrastruktury drogowej i bezpieczeństwa na drogach, oznacza to ryzyko uruchomienia procedur o naruszenie unijnego prawa i stawia pod znakiem zapytania pewne dofinansowywanie z UE - możliwe, że fundusze strukturalne oraz finansowanie z programu TENT (na transeuropejskiej sieci transportowe) - powiedziała w czwartek pytana przez PAP rzeczniczka KE ds. transportu.
Wyjaśniła, że warunkiem przyznania funduszy unijnych jest pełne i poprawne wdrożenie dyrektywy jak np. wymogu sporządzenia oceny oddziaływania na środowisko inwestycji drogowych. Podkreśliła, że to ważna dyrektywa określająca, jak mają być budowane i zarządzane autostrady pod kątem bezpieczeństwa. "Im szybciej polskie władze wdrożą dyrektywę, tym lepiej" - podsumowała.
Czwartkowa "Rzeczpospolita" napisała, że Polska może stracić nawet 46 mld zł na budowę dróg, bo nie wprowadziła unijnej dyrektywy dotyczącej zarządzania bezpieczeństwem infrastruktury drogowej. 19 grudnia ubiegłego roku minął termin, do którego polskie władze powinny wdrożyć unijne zapisy - w przeciwnym razie Komisja Europejska może odmówić Polsce przekazania pieniędzy na inwestycje drogowe.
Minister infrastruktury Cezary Grabarczyk oświadczył w czwartek, że nie ma zagrożenia dla środków europejskich, które wykorzystujemy na finansowanie budowy dróg krajowych. Minister dodał, że KE zrefundowała już Polsce wydatki z tego programu na ponad 8 mld zł. Podkreślił, że to oznacza, iż KE zatwierdziła rozliczenia przedstawione przez Polskę i zatwierdziła zwrot wydatków.