Kiedy koniec podwyżek stóp procentowych? Prezes NBP tłumaczy decyzje RPP

Inflacja jest dramatycznie duża. Ale w wielu krajach jest wyższa, ale nigdzie nie ma ataku na bank centralny (...). Podejmujemy zdecydowane działania jako NBP by inflację ograniczyć i podnosimy stopy procentowe - powiedział w piątek na konferencji prasowej prezes NBP Adam Glapiński. - Kiedy zaczniemy obniżać stopy? Nie wiem - dodał. Glapiński odniósł się także do trwającej wojny i pomocy Polski dla uchodźców z Ukrainy. - Z UE praktycznie zerowa pomoc. Wygląda na to, że Zachód nie jest zainteresowany wygraną Ukrainy. (...) Padnie Ukraina, będzie kolej na nas. A dla nas to jest być albo nie być. I znów Zachód będzie się zastanawiać czy warto umierać za Gdańsk. Musimy zrobić wszystko żeby wesprzeć Ukrainę - apelował prezes NBP.

- Sytuacja jest niestety taka, że mamy obecnie wysoką inflację - powiedział Adam Glapiński. Podkreślił po raz kolejny, że jest to głównie efekt wojny, silnego wzrostu cen surowców i zaburzeń pandemicznych.

- Inflacji się nie da zakręcić, żeby jej nagle nie było - zauważył Glapiński. Podkreślił, że NBP zrobi wszystko żeby pokonać inflację. Gorzkie lekarstwo - obiecał - bank centralny przestanie podawać tak szybko jak to będzie tylko możliwe. - Nie ma dogmatyków w RPP, są pragmatyczni. Ten wynik 0,75 pkt proc. (podwyżka z czwartku - red.) wynikał z dyskusji. Dobre i złe strony analizowaliśmy - mówił Glapiński. - Doprowadzimy do obniżenia inflacji w kolejnych latach - dodał.

Reklama

Glapiński pytany o argumenty, które wpłynęły na niższą podwyżkę w maju niż w kwietniu i czy to przybliża nas do końca cyklu, powiedział, że: - Nie jest to zwiastun zbliżającego się końca podwyżek. - (Podwyżka o) 1 pkt proc. (w kwietniu - red.) wynikała z naszej reakcji na radykalny wzrost cen. 0,75 pkt proc. - wyniknęło z dyskusji, wydało się nam najwłaściwsze: silne zastopowanie inflacji, silne podwyższenie, ale nie za gwałtowne. Trwa "na całego" cykl zacieśniania, dlatego że inflacja trwa i się podwyższa. Przewidujemy, że szczyt inflacja będzie w czerwcu-lipcu - mówił.

Jak dodał: - Rząd musi zabezpieczać Polaków, którym się pogarsza; musi wydawać pieniądze na uchodźców. Kiedy stopy przestaną rosnąć? - Tego nie wiem, jak się inflacja zatrzyma. Już duży obszar przeszliśmy. Jakbym miał dzisiaj strzelać, przypuszcza, że sytuacja będzie się normalizować w przyszłym roku - prognozował.

Zauważył także, że pomimo inflacji i napiętej sytuacji geopolitycznej koniunktura w Polsce jest dobra. Wzrost PKB w I kw. był "bardzo silny". - Przyśpieszył prawdopodobnie do 8 proc. - ocenił Glapiński.

NBP spodziewa się, że tempo wzrostu będzie maleć. Też ze względu na podnoszenie stóp proc. - Nasze działania niewielką rolę w tym odgrywają po stronie popytu - wskazał. Jak wyjaśnił, podwyżka stóp wpływa na ograniczenie popytu nowych kredytów (hipotecznych i konsumpcyjnych). - I w ten sposób popyt się zmniejsza i presja na wzrost cen maleje. Od strony popytu zmniejszamy presję - zauważył.

"Część tej drogi cierniowej mamy za sobą"

Czy w kolejnych miesiącach RPP chciałaby dalej podwyższać stopy proc. w tempie 0,75 pkt proc.? 

- Na razie jesteśmy w cyklu, dyskusja czy 100 czy 75 pkt bazowych była bardzo w radzie ożywiona. Wiemy że rynki finansowe spodziewały się 100 pkt bazowych. A nawet był taki co 125 pb. Musimy patrzeć do przodu kilka kwartałów. Uznaliśmy że 75 jest wystarczająco mocnym sygnałem dla rynków, że kontynuujemy twardą walkę z inflacją. Weszliśmy na poziom, taki poważny, stóp - mówił.

Jak się wyraził: - Być może w pewnym momencie przejdziemy na niższe podwyżki. Kiedy to mogłoby nastąpić? - Jak inflacja będzie hamować. Część tej drogi cierniowej mamy za sobą - podsumował. Powiedział także, że obecnie decyzje RPP nie przechodzą różnicą "jednego głosu".

- Jest ciężko, szczególnie kredytobiorcom, szczególnie złotowym. Naprawdę już połowę drogi przeszliśmy, nastąpi dzień kiedy będziemy się spotykać i będziecie pytali czy nie za szybko te stopy są obniżane. A ja będę tłumaczyć, dlaczego nie za szybko. To naprawdę jest blisko. Patrzmy z optymizmem na tę sytuację: trwamy, jesteśmy, dajemy sobie radę, jesteśmy stabilni politycznie, prawnie, finansowo, ekonomicznie... Dajemy sobie radę i damy sobie radę - mówił w piątek profesor Adam Glapiński.

Stopy procentowe jeszcze wzrosną

Prezes NBP odniósł się także do dynamiki wynagrodzeń, które - zauważył - rosną w dwucyfrowym tempie.

- Niemal każdy kraj na świecie, a wszystkie kraje gospodarki rynkowej mają obecnie bardzo wysoką inflację. Natomiast mało który kraj może się pochwalić tak dobrymi wynikami gospodarczymi. Jest to najlepszy dowód na to, że walka z inflacją w Polsce odbywa się we właściwym tempie - powiedział szef NBP.

- RPP od kilku miesięcy podnosi stopy proc. Będziemy to robić nadal aż osiągniemy pewność, że inflacja trwale się obniży. To jest przykra wiadomość dla tych, których dotykają rosnące stopy. W przyszłości, oby jak najszybszej, nie tak odległej, nadejdzie czas obniżania stóp proc. Ale na razie priorytetem jest obniżanie inflacji - dodał.

Jak dodał: - Chcemy żeby ta walka z inflacją obywała się przy utrzymaniu tempa gospodarczego. - Nie chcemy przedobrzyć, wtrącić gospodarkę w zły stan i wywołać wzrost bezrobocia. Nasze działania już trzeci rok prowadzone są w warunkach niesłychanie wysokiej niepewności - zauważył i wymieniał pandemię, której nikt nie mógł przewidzieć, wojnę. - W obu wypadkach nie wiemy kiedy nastąpi koniec ich oddziaływania, NBP musi tę niepewność uwzględniać - podkreślił Glapiński.

Jak wysoko wzrosną stopy? - Nie chcę powiedzieć, jakoś analitycy bankowi krążą wokół prawdy. Nie będzie jakiś absurdalnych wielkości, które rozłożyłyby gospodarkę. Nie chcemy mieć 20 proc. bezrobocia i kryzysu. Tak będziemy jakoś krążyć. Jak spadnie tempo wzrostu PKB, a niewątpliwie spadnie, w przyszłym roku - do 3 proc. będzie wynosić. Oczywiście spadek tempa wzrostu gospodarczego jest bardzo zły, nasze bogactwo przyrasta wolniej, ale jest jakby zamierzonym działaniem NBP i wszystkich instytucji, bo spadek tempa obniża inflację - wyjaśnił. - Nie ma tego, że łatwo się sprzedaje - dodał. Jak podkreślił: - Podejmujemy decyzje (w RPP - red.) z miesiąca na miesiąc.

Kiedy stopy procentowe mogą spadać?

Prezes NBP dodał, że RPP nie wie, kiedy stopy procentowe zaczną się obniżać.

- Czy to będzie koniec 2023 czy 2024 r.? Nie chcę, żeby państwo cytowali, kiedy staniemy (ze stopami - red.). Kiedy inflacja i stopy staną? Nie wiem, rada nie wie. - mówił Glapiński.

- Obecna wysokość stóp jest normalna, dodatkowym prezentem był ten okres kiedy stopy były niskie, kiedy stopa wynosiła 0,1 proc. - dodał.

Odniósł się też do tezy, że dopóki wzrost płac jest wyższy niż inflacja to jest dobrze. - Nie jest tak, inflacja jest zła bo psuje racjonalność ekonomiczną. Inflacja w gospodarce rozwijającej zawsze jakaś istnieje i jest to normalne. My w NBP uznaliśmy, że inflacja 2,5 proc. jest rzeczą naturalną - mówił.

- Dążymy, żeby do takiej inflacji wrócić w perspektywie średniej. Proszę pamiętać, że nastąpi ten moment - dokładnie nie jestem w stanie określić czy na koniec 2023, czy 2024 - że te stopy staną, a potem zaczną spadać - powiedział. Podkreślił także, że stopa proc. na poziomie 0,1 proc. (w czasach pandemii, 1,5 roku) była nadzwyczajnym okresem. - Każdy bank udzielający kredytu miał święty obowiązek oceniać zdolność klienta dla 4,5-5 proc. i informować klienta, że stopy pójdą w górę. Jeśli jakieś banki tego nie robiły warto KNF poinformować - apelował Glapiński. Dla około 300-330 tys. kredytów raty wzrosły radykalnie, czasami dwukrotnie. Do tego wzrosły koszty utrzymania domu i żywność. - To jest dramat. Dlatego rząd rozsądnie i w odpowiednim tempie powiększa ten fundusz wsparcia kredytobiorców - wskazał prezes NBP.

"Za Balcerowicza stopy były wyższe"

- Przedstawiany katastrofalny obraz polskiej inflacji całkowicie mąci w głowach, przedstawiany przez niektóre media. Głowna stopa proc. w Czechach wynosi 5,75 proc. Mówienie o naszej stopie, że jest zabijająca, drenująca, absolutnie nienormalna i wynika ze złych decyzji NBP, jest idiotyczne. Na Węgrzech główna stopa wynosi 6,45 proc. Stopy proc. w Polsce, warto przypomnieć też politykom, nie są szczególnie wysokie w ujęciu historycznym. Za kadencji Marka Belki sięgała ona 4,75 proc. Nikt nie mówił, że cierpią kredytobiorcy - przypomniał Glapiński. Dodał, że za kadencji Leszka Balcerowicza stopy wynosiły 19 proc.

Jak się wyraził ataki na obecny zarząd NBP jest demagogiczne i oderwane od rzeczywistości. - W okresie rządu PO-PSL stopa referencyjna sięgała poziomu 6 proc. Jeszcze nie mamy takiej stopy, nie mówię że nie będzie. Oczywiście obciążenie gospodarstw domowych ratami kredytów jest wysokie. Ale w ostatnich latach było wyjątkowo niskie - wskazał. Czy powtórzy się stopa referencyjna na poziomie 0,1 proc. - pytał Glapiński. Odpowiadając stwierdził, że musiałby nastąpić kryzys (wojenny, pandemiczny). - Tylko wtedy zeszliśmy do takiego niskiego poziomu bo była pandemia, groził nam kryzys gospodarczy i wysokie bezrobocie - powiedział.

Prezes NBP broni decyzji o braku podwyżek przed październikiem 2021 r.

Z perspektywy czasu - kontynuował szef NBP - bankowi centralnemu udało się trafnie ocenić ryzyka. - Mogliśmy błyskawicznie podjąć działania aby wesprzeć gospodarkę, razem z rządem oczywiście. Dziś jesteśmy liderem wzrostu gospodarczego dzięki temu, że NBP podjął działania natychmiast, bo był do tego przygotowany - wskazał przewodniczący RPP.

Jak dodał: W I połowie 2021 r. Polska odrobiła pandemiczne straty, ale trwałość ożywienia było cały czas pod znakiem zapytania. - Kolejny lockdown mógł ten wzrost zahamować. Cały czas braliśmy to pod uwagę. Poziom i struktura inflacji w tym czasie nie dawały przesłanek do podnoszenia stóp proc. - powiedział Glapiński.

Podkreślił także, że przesłanką dla podwyżki stóp nie był silny wzrost cen surowców w I połowie 2021 r.

- To się przełożyło na poziom cen w Polsce, ale nie było przesłanek do radykalnych działań (w tym podnoszenia stóp). Cały świat oceniał wtedy inflację jako przejściową - zauważył Glapiński. Wymieniał inne banki centralne, tj. Fed, EBC. - Niepokoiła nas sytuacja w Niemczech, gdzie wprost recesja groziła - przypomniał. Odniósł się także do analityków bankowych, którzy "zwykle nakłaniają do podnoszenia stóp". 

- Dopiero w październiku 2021 r. sytuacja decyzyjna się zmieniła - dodał. Wskazał też, że RPP musiała mieć pewność, że zacieśnienie polityki pieniężnej, po pierwsze, nie zdusi wzrostu gospodarczego, a po drugie inflacja jest trwała.

Podkreślił także, że działanie wcześniejsze mogłoby wprowadzić gospodarkę w stan "braku wzrostu". - Dlatego w październiku, kiedy te dwa elementy nastąpiły, zdecydowanie zaczęliśmy podwyższać stopy proc. i kontynuujemy je do dziś i będziemy kontynuować, bo inflacja nie zamierza się uspokoić - wskazał Glapiński.

- Stopy podwyższane zabezpieczają nas przed tym, żeby inflacja nie zakotwiczyła się - dodał.

Prezes NBP powiedział, że chętni do polemizowania z tym, że bank centralny spóźnił się z podwyżkami stóp proc., powinni to robić z Międzynarodowym Funduszem Walutowym (który w opinii wyraził, że początek zacieśnienia nie był spóźniony).

- Gdybyśmy zaczęli podwyżkę stóp, a nie powinniśmy tego wtedy robić, kilka miesięcy wcześniej, to nie miałoby to praktycznie żadnego wpływu na inflację w ostatnich miesiącach; nie miałoby wpływu na skalę podwyżek stóp proc. - podkreślił Glapiński. Wskazuje na to - zauważył - porównanie z Czechami, gdzie wcześniej podjęto decyzję o podwyżce stóp (w czerwcu 2021 r.). - Inflacja wynosi tam 12,7 proc. A główna stopa proc. w Czechach wynosi teraz 5,75 proc. - wyliczał prezes NBP.

"Zostawcie w spokoju NBP"

Glapiński przypomniał także, że Fed dopiero w marcu 2022 r. rozpoczął podwyżki stóp proc. Tam inflacja wynosi obecnie 8,5 proc. - najwyżej od 40 lat. EBC - kontynuował - nadal nie podnosi stóp proc. - Są one poniżej zera, co powoduje u bałtyckich sąsiadów straszne problemy. Dlaczego? Ponieważ przyczyny inflacji są gdzie indziej: są to potężne szoki podażowe, kosztowe - wyjaśnił.

- W wielu krajach inflacja jest wyższa, my w tej chwili mamy średnio wysoką. Ale w żadnym z tych krajów nie ma ataków na bank centralny. Nikt nie atakuje banków centralnych, dyskusja jest, ale bez ataku agresywnego. U nas ma to schizofreniczne podłoże i niemerytorycznie - ocenił prezes NBP.

I apelował, żeby "zostawić w spokoju NBP".

- W NBP pracują ludzie o wszelkich możliwych poglądach, od prawa do lewa. Zostawcie, my nie przedstawiamy ani lewicowych, ani prawicowych działań - powiedział.

- Wysoka inflacja wynika ze skutków wojny: ogromnej, ciężkiej, dramatycznie niebezpiecznej. Ona silnie wpływa na ceny surowców, gazu, ropy oraz surowców rolnych. Rosjanie dążą do zniszczenia zbiorów oraz przede wszystkim możliwości eksportowych Ukrainy. Żywność drożeje i będzie drożeć z tego powodu - ostrzegł Glapiński.

Jak się wyraził: przez wojnę pogarsza się sytuacja żywnościowa na całym świecie. - Do tego utrzymujące się zaburzenia pandemiczne, które powodują brak wielu potrzebnych do produkcji komponentów. W szczególności w Chinach, w Szanghaju, ogromnej produkcyjnej strefy - potężny szok dla gospodarki światowej. I wreszcie - nie wspomniałem o tym - mamy napływ uchodźców, prawdopodobnie mamy 1,5 mln konsumentów więcej. Śledzimy, ile płacą za środki konsumpcyjne swoimi kartami. Ale mają też środki od nas. To też wpływa na wzrost cen. Szacujemy, że w 10 proc. wzrost popytu, to 4 proc. to ten związany z uchodźcami - wyliczał Glapiński.

Presję na rynku konsumpcyjnym wywołuje też dobra koniunktura, mocny rynek pracy, szybko rosnące wynagrodzenia. - To powołuje presję inflacyjną - zauważył szef RPP.

- Działamy zdecydowanie, wszystkimi środkami jakie mamy, więcej ich już nie mamy, aby ta inflacja się nie utrwaliła. Działamy, żeby za kilka kwartałów ta inflacja się nie utrwaliła, by po zejściu czynników szokowych ona się nie rozlewała dalej na całą gospodarkę - wyjaśnił.

Powiedział także, że inflacja bazowa wszędzie jest wysoka. - W Czechach 6 proc. Skąd się bierze ta inflacja ? - bo się rozlewają te ceny. Szokowe wzrosty nośników energii i żywności przenoszą się stopniowo na inne dziedziny życia - tłumaczył Glapiński. Dlatego - dodał - NBP uderza w ten proces, uderza w oczekiwania inflacyjne, by społeczeństwo wiedziało, że bank centralny nie pozwoli do utrwalenia inflacji.

"Działanie rządu jest przeciwne do naszego, ale my to akceptujemy"

Glapiński pytany o pakiet wsparcia dla kredytobiorców (ze strony rządu), jak on wpłynie na stabilność systemu finansowego w Polsce i inflację, prezes NBP ocenił, że działania rządu są przeciwne do działań NBP.

- Rząd jest dobrym policjantem. My tworzymy warunki, że sytuacja kredytobiorców się pogarsza. Ale przychodzi dobry wujek, czyli rząd i mówi, że te warunki dla niektórych są zbyt surowe. Państwo, które jest państwem opiekuńczym, wymaga tego, żeby te warunki dla części kredytobiorców złagodzić. To osłabia działanie antyinflacyjne NBP. Ale z punktu ludzkiego my to absolutnie akceptujemy. My wysuszamy jakiś obszar z pieniędzy, a rząd kroplówkę zarządza. Wszystko dotyczy przetrwania jakiegoś trudnego czasu: inflacji i podnoszenia stóp. Mam nadzieję, że się to wszystko szybko skończy i rząd tę kroplówkę będzie odejmować - wyjaśnił.

- My to absolutnie rozumiemy. I tak efekt będzie zadowalający - podsumował.

Prezes NBP zarysował tym samym jak wygląda obecnie policy mix: NBP (po jednej stronie Świętokrzyskiej) wysusza z pieniędzy pewne obszary, a rząd (i MF - po drugiej stronie ul. Świętokrzyskiej) znów dolewa środków. - Przyjemniej byłoby być po drugiej stronie Świętokrzyskiej i dawać środki. My jesteśmy ci niedobrzy - powiedział.

"Zachód nie jest zainteresowany wygraną Ukrainy"

Jak się wyraził Glapiński: nieruchomości nabyte dzięki kredytowi - ich wartość w ostatnich latach wyraźnie wzrosła. - Przypominam, rząd wspiera i rozbudowuje fundusz wsparcia - mówił i wskazał, że do funduszu wpłyną - decyzją rządu, ale od banków prywatnych - dodatkowe środki. Zmienione mają też być limity wsparcia. - Mam nadzieję że na koniec 2023 r. kredytobiorcy się ucieszą, że wreszcie stopy proc. pójdą w dół. To w końcu nastąpi - dodał przewodniczący RPP.

- Wszyscy walczymy z konsekwencjami agresji Rosji: jest wojna ekonomiczna, finansowa, nie wiadomo jak się ona skończy. Znowu pochopnie wielu analityków mówiła, że rubel upadnie. Trzeba wyjść poza schemat rozumowania, dzieją się rzeczy nieschematyczne. Toczy się wojna - uderza się cenami po to, by jakieś kraje doprowadzić do trudnej sytuacji - powiedział Glapiński. I dodał, że Polska nie dostała ani jednego eurocenta na pomoc uchodźcom.

- To jest polityka Niemiec i Francji. Jesteśmy krajem frontowym. Ogromną część wyposażenia wojskowego musimy wysyłać. A potem to odbudować, nikt nam tego nie da za darmo - wskazał. Glapiński wymieniał także kraje, które najmocniej pomagają Ukrainie: USA, Wielka Brytania, Polska, Turcja. - Z UE praktycznie zerowa pomoc. Wygląda na to, że Zachód nie jest zainteresowany wygraną Ukrainy. (...) Padnie Ukraina, będzie kolej na nas. A dla nas to jest być albo nie być. I znów Zachód będzie się zastanawiać czy warto umierać za Gdańsk. Musimy zrobić wszystko żeby wesprzeć Ukrainę - apelował Glapiński.

Ósma podwyżka stóp procentowych z rzędu

Rada Polityki Pieniężnej znów zaskoczyła, tym razem podnosząc w czwartek stopy procentowe w mniejszym stopniu niż wskazywały rynkowe prognozy, wywołując tym samym niemałe poruszenie. Część ekonomistów ostrzega, że dane gospodarcze wciąż przemawiają za "agresywniejszymi podwyżkami", inni we wczorajszej decyzji widzą potwierdzenie, że cykl podwyżek zbliża się powoli ku końcowi.

Stopa referencyjna NBP - według konsensusu ekonomistów - miała wzrosnąć w maju, podobnie jak to było w kwietniu, o 1 pkt proc. Tymczasem Rada Polityki Pieniężnej po raz kolejny stopy procentowe wczoraj podniosła, ale w mniejszym stopniu niż oczekiwały rynki finansowe, tj. o 0,75 pkt proc. do 5,25 proc.

Dlaczego rada zdecydowała się na mniejsze w skali zacieśnienie, skoro płynące z gospodarki dane: wysoka inflacja (12,3 proc. w kwietniu), brak odznak spowolnienia (silna sprzedaż i produkcja), presja płacowa (wynagrodzenia wzrosły w marcu o 12,4 proc.), mocny rynek pracy - przemawiały jednak za mocniejszą reakcją? Możliwe, że z analiz, które członkowie RPP dostają przed posiedzeniem, płyną informacje, które umykają jeszcze szerokiemu rynkowi.

Kadencja prezesa NBP Adama Glapińskiego kończy się w czerwcu 2022 r.; Sejm ma natomiast głosować nad jego reelekcją w przyszłym tygodniu.

Z komentarzy ekonomistów płyną mało optymistyczne perspektywy na najbliższe miesiące i kwartały. Walka z inflacją potrwa: szczyt dynamiki cen jeszcze przed nami; po jego osiągnięciu inflacja powinna zacząć spadać. Nie będzie to jednak szybki zjazd, a powolne wielomiesięczne schodzenie do celu NBP (2,5 proc. z dopuszczalnym odchyleniem w górę do 3,5 proc.).

Zdaniem ING inflacja konsumencka (CPI) osiągnie szczyt w październiku i wyniesie 15-20 proc. w ujęciu rocznym. 

BIZNES INTERIA na Facebooku i jesteś na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »