Jak podaje "Rzeczpospolita", po dwóch tygodniach śledztwa rzeszowskiej prokuraturze udało się ustalić, że skala oszustw na "techniczne" zboże z Ukrainy może dotyczyć kilkudziesięciu firm oraz kilkunastu tysięcy ton zboża. To, co dalej działo się importowanym towarem, bada Krajowa Administracja Skarbowa.
Poszkodowanymi są polscy producenci mąki
Z ustaleń KAS wynika natomiast, że ofiarami oszustw zostali renomowani, krajowi producenci mąki. Importerzy mieli ich wprowadzić w błąd, sprzedając im ukraińskie zboże, które wjechało do Polski jako "techniczne", co w praktyce oznacza, że nie przeszło ono żadnych kontroli na granicy. Nie mogło być ono użyte w celach spożywczych, natomiast kupującym zostało przedstawione jako polskie zboże paszowe albo konsumpcyjne.
Urzędnicy w celu wyjaśnienia prowadzą postępowania o tzw. oszustwa o wielkiej wartości i o oszustwa celne. Jednocześnie Ministerstwo Finansów przyznało, że wszczęto już pierwszych 16 kontroli w zakresie importu zbóż oraz pięć śledztw, w których śledczy będą badać możliwe popełnienie przestępstwa z art. 87 par. 2 Kodeksu karnego skarbowego, tj. oszustwa celnego. Jak wyjaśniła "Rz", na towary z UE była stawka zerowa, nie chodzi więc o oszustwo na cle, ale o nieprawdę w deklaracjach.
Za próbę oszustwa producentów, którzy wprowadzili nieświadomie do obiegu zboże, które nie zostało przebadane, firmom zaangażowanym w to przedsięwzięcie grozi do 10 lat więzienia.
Przepisy uszczelniono w lutym
Jednocześnie gazeta podała też, że resort finansów potwierdził ujawnione przez nią wcześniej informacje, według których dopiero od lutego tego roku KAS zobowiązała importerów do deklarowania w zgłoszeniach celnych przeznaczenia zbóż za pomocą specjalnych krajowych kodów. "Chodziło o to, by - jak nam tłumaczy resort - ułatwić inspekcjom na granicy kontrolę towaru pod kątem żywnościowym".
Natomiast jak ocenił to były wiceminister finansów Janusz Ciechoń (PO), cytowany przez gazetę, "największy import zboża, w tym «technicznego», odbywał się na jesieni ubiegłego roku. Wprowadzanie kodów, by uszczelnić import pół roku później, to musztarda po obiedzie".
Oprac. Alan Bartman/PAP