Klienci mają dość rozszyfrowywania cenówek w Biedronce. "Czy ktoś na głowę upadł?"
Chcąc przyciągnąć klientów, najpopularniejsze sieci sklepów w Polsce oferują promocje na wiele produktów. Wydarzenia ostatnich tygodni pokazały, że niektóre z nich reklamują się, krytykując przy okazji konkurencję. To właśnie formy marketingu Biedronki i Lidla wzbudziły ogromne zainteresowanie mediów i opinii publicznej, a cała sprawa będzie miała swój finał w sądzie. Teraz z kolei głośno jest na temat skomplikowanych promocji w Biedronce, dzięki którym klienci mogą nie wiedzieć, ile zapłacą za dany produkt.
Kwestia nieczytelnych i skomplikowanych oznaczeń cen produktów coraz bardziej drażni klientów Biedronki. Na sprawę zwrócił również uwagę znany ekonomista, który w opublikowanym na platformie X poście grzmi: Czy ktoś na głowę upadł?
Rozszyfrowanie tego, w jaki sposób oznaczone są ceny produktów oferowanych w promocji w Biedronce, potrafi nastręczyć trudności niejednemu klientowi.
Takiego zdania jest ekonomista Rafał Mundry, który zamieścił w mediach społecznościowych zdjęcie, mające być dowodem na to, że nieraz ciężko ustalić, ile zapłacimy za dany produkt. - 6 różnych cen na ten sam produkt w tym samym momencie - napisał.
Jego zdaniem "cenówka to nie sudoku do rozwiązania ani Pan Tadeusz do czytania w sklepie". - Czy ktoś na głowę upadł? - pyta rozdrażniony klient Biedronki. - Jak ma się w tym odnaleźć konsument? - dodał, oznaczając przy swojej wypowiedzi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów.
Jeżeli dokładnie przyjrzymy się zdjęciu, to możemy zauważyć, że rzeczywiście widać sześć różnych cen za opakowanie ryżu. Oto one:
- 3,80 zł - standardowa cena wynikająca z żółtej cenówki
- 0,75 zł za opak. przy zakupie innych produktów za min. 299 zł
- 0,95 zł za opak. przy zakupie innych produktów za min. 149 zł
- 1,45 zł za opak. przy zakupie innych produktów za min. 99 zł
- Cena promocyjna: 1,99 zł za opak.
- Najniższa cena z 30 dni przed obniżką: 0,99 zł za opak.
W komentarzu pod postem ekonomista zamieścił zdjęcia innych produktów oferowanych w promocji. Zauważył, że jeżeli klient nie doczyta małego druczku "to się może srogo naciąć".