Kłopot nadmiaru sojuszników

Poprzedni rząd postawił sobie za punkt honoru wybór samolotu wielozadaniowego przed końcem kadencji. Zamiar ten okazał się utopią.

Poprzedni rząd postawił sobie za punkt honoru wybór samolotu wielozadaniowego przed końcem kadencji. Zamiar ten okazał się utopią.

Marzenia Wojsk Lotniczych i Obrony Powietrznej o sprzęcie nowszym od Miga-29 trwają znacznie dłużej, niż wynosi staż Polski w NATO. Cała dekada zeszła oferentom na intensywnym lobbingu, natomiast naszym kolejnym ekipom rządzącym - na przymiarkach i kalkulacjach. Podczas każdego Air Show wspaniałe, wielofunkcyjne maszyny do zabijania (bo taka jest w istocie ich rola!) wykonywały najtrudniejsze ewolucje, a nawet... kłaniały się prezydentowi, ministrom oraz generalicji - i ciągle nic.

Poprzedni rząd postawił sobie za punkt honoru wybór samolotu wielozadaniowego przed końcem kadencji. Zamiar ten okazał się utopią. Rząd obecny wyznaczył następną rubież - 15 sierpnia, czyli Święto Wojska Polskiego. Przypomnijmy, iż chodzi o transakcję tysiąclecia - do końca roku 2003 polskie lotnictwo ma zostać wyposażone w drodze zakupu, najmu lub użyczenia w 16 maszyn (mogą być używane), natomiast do końca roku 2006 ma otrzymać jeszcze 44 nowe. Możliwości budżetu zapewne skorygują ten plan i druga partia również nie będzie nówką.

Reklama

Koszt tej operacji wręcz poraża - łączna kwota (rozłożona na kilkanaście lat) ma wynieść ponad 3,5 mld USD. Tak gigantycznego przetargu nie było w dziejach naszej gospodarki i długo nie będzie. Przy wyborze samolotu konieczne jest wyważenie trzech kryteriów. Wiodące w tej sprawie MON (a dokładniej - Sztab Generalny) określa wymagania taktyczno-techniczne, MF wytycza wieloletnią ścieżkę finansowania, zaś MG wdraża program offsetowy, czyli inwestycje dostawcy w polskim przemyśle lotniczym.

Na placu boju o biało-czerwone szachownice pozostały trzy samoloty: szwedzko-brytyjski JAS 39 Gripen, amerykański F-16 oraz francuski Mirage 2000-5 Mk-2. Z każdym miesiącem rośnie ciśnienie dodatkowego kryterium wyboru samolotu - politycznego. Amerykanom zawdzięczamy wejście do NATO, Szwedzi w ogóle do niego nie należą (ale Gripen ma pierwiastek brytyjski), zaś Francuzi nie uczestniczą w strukturach wojskowych. Sami przyjaciele - na którego postawić?

Oba nasze siostrzane (w relacjach atlantycko-unijnych) państwa, czyli Czechy i Węgry, jeszcze przed szczytem w Laeken/Laken wybrały Gripena. My mamy zdecydować dosłownie tuż przed postawieniem przez UE kropki nad listą nowych członków. Miejmy nadzieję, że ewentualne wskazanie przez Polskę na samolot amerykański nie będzie miało żadnego wpływu na finał unijnych negocjacji.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Kłopot | rząd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »