Kłopoty ARiMR z systemem IACS

Najwięcej kłopotów w akcji kolczykowania polskiego możemy mieć nie oznaczeniem wszystkich zwierząt, ale z zebraniem danych, by można było wpisać je do systemu informatycznego IACS, którego dane będą podstawą naliczania dopłat bezpośrednich z unijnych funduszy.

Najwięcej kłopotów w akcji kolczykowania polskiego możemy mieć nie oznaczeniem wszystkich zwierząt, ale z zebraniem danych, by można było wpisać je do systemu informatycznego IACS, którego dane będą podstawą naliczania dopłat bezpośrednich z unijnych funduszy.

Informacje muszą być bezbłędne, gdyż w przeciwnym razie UE nie przyzna nam akredytacji, a rolnicy nie dostaną pieniędzy.

Krajowa Izba Lekarsko-Weterynaryjna, która zdaniem ARiMR miałaby przeprowadzić kolczykowanie zwierząt, nie dysponuje odpowiednim zapleczem, by scentralizować dane od kilku tysięcy lekarzy, mających wziąć udział w akcji. Prezes Izby sugeruje, że wpisywać dane do systemu powinni zająć się pracownicy oddziałów powiatowych ARiMR. - Powiatowe raczej nie wchodzą w grę, rozważamy możliwość, by dane zbierały oddziały wojewódzkie - odpowiada prezes Bentkowski.

Reklama

Problem jednak w tym, ze w Agencji nie ma wciąż systemu informatycznego, który ma być podstawą IACS. Jego oddanie do użytku przewidziano na koniec grudnia.

Rozbieżności pomiędzy Agencją a izbą weterynarzy dotyczą również czasu potrzebnego na przeprowadzenie akcji kolczykowania. Prezes KILW uważa, że czas na oznaczenie zwierząt będzie również w 2003 r. - co zapisano w znowelizowanej ustawie o zwalczaniu chorób zakaźnych, badaniu zwierząt rzeźnych i mięsa oraz o Inspekcji Weterynaryjnej.

Jednak prezes Bentkowski mówi, ze kolczykowanie musi zakończyć się 31 grudnia 2002 r. Co najwyżej w styczniu można byłoby dokonać uzupełnień i poprawek. Kolczykujący mogą mieć bowiem problemy z dotarciem do odległych wiosek, mogą być kłopoty z ustaleniem danych zwierzęcia, adresu właściciela, daty urodzenia zwierzęcia.

Pytanie, dlaczego Agencja tak późno ogłosiła przetarg? Kiedy Aleksander Bentkowski rozpoczął pracę na początku roku, spodziewano się, że uruchmienie procedury przetargu nastąpi w marcu. Tymczasem dopiero 18 czerwca ukazało się ogłoszenie w biuletynie Urzędu Zamówień Publicznych, a 30 lipca przetarg unieważniono.

Tymczasem to co u nas miało trwać do końca roku, innym krajom zajęło kilka lat. Na przykład Hiszpania - przygotowywała się 3 lata, a i tak nie udało jej się stworzyć pełnego systemu informatycznego i wypłacała dopłaty rolnikom na podstawie formularzy ręcznie wypełnianych.

Kłopoty agencji biorą się również z braku środków. Przetarg unieważniono, bo przedstawione oferty były wyższe niż oczekiwała agencja. Na kolczykowanie, jak mówi prezes Bentkowski, przeznaczyła sumę około 4 zł od sztuki. Jedna z firm uzależniała wykonanie usługi za kwotę zbliżoną, ale pod warunkiem, że wygra jednocześnie przetarg na kolczyki, który przeprowadzano równolegle.

Tymczasem lekarze weterynarii w swej uchwale z czerwca 2002 r. uznali, ze 4 zł to kwota, którą powinien otrzymać lekarz weterynarii, nie obejmująca innych kosztów, jak np. kosztów wpisania informacji i scentralizowania ich w ramach jednej bazy danych. - Za te pieniądze nikt tego w takim czasie ni zrobi - tłumaczy jedna z firm, która przystąpiła do unieważnionego przetargu. Samym spisywaniem danych z formularzy do komputera zająć musiałyby się setki osób.

Prawo i Gospodarka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »