Koalicjant jest gatunkiem objętym pełną ochroną
Wczorajsze decyzje premiera Leszka Millera potwierdzają, że gdybania o możliwości naruszenia przed unijnym referendum trójkąta SLD-UP-PSL nie mają sensu.
Można być ministrem o zerowej skuteczności - jak Marek Pol - i cieszyć się polityczną nietykalnością. Jeszcze mocniejsza pozostaje do 8 czerwca rządowa posada przewodniczącego drugiej koalicyjnej partii, Jarosława Kalinowskiego. Wynika z tego, że od dzisiaj ani nie zmienią się ideowe pryncypia rządu, ani nie wygasną w nim wewnętrzne wojny.
O odejściu ministrów Wiesława Kaczmarka i Jacka Piechoty głośno mówiło się od wielu tygodni, tyle że w innym kontekście - połączenia Ministerstwa Gospodarki z Ministerstwem Skarbu Państwa. Utworzenie Ministerstwa Gospodarki, Pracy i Polityki Społecznej jest kompletnym zaskoczeniem. Co prawda jest ono tylko strukturą urzędniczą, wspomagającą ministra w kierowaniu działami administracji rządowej, ale jedynym racjonalnym wytłumaczeniem decyzji premiera jest utworzenie urzędu dla konkretnego człowieka - Jerzego Hausnera, który staje się ostatnią nadzieją na uchronienie kraju przed wybuchem społecznym.
Zdegradowanie Sławomira Wiatra - przy pozostawieniu mu tytułu podsekretarza stanu - jest uznaniem przez premiera powszechnej opinii o poziomie kampanii informacyjnej na temat integracji z Unią Europejską. Siły przeciwne UE zawsze podkreślały, iż swoje nadzieje na wynik NIE w referendum wiążą między innymi z osobą pełnomocnika ds. informacji. Środowiska te z całą pewnością nie zmartwiły się i obecnie - powierzeniem kierownictwa politycznego kampanii referendalnej Lechowi Nikolskiemu.