KOBIZE: Ceny uprawnień będą rosły?
Ceny uprawnień powinny powrócić do długoterminowego trendu wzrostowego - napisał w raporcie Krajowy Ośrodek Bilansowania i Zarządzania Emisjami. Zdaniem analityków, kluczowe będą nastroje inwestorów zależne od dalszego rozwoju sytuacji na Ukrainie oraz perspektyw wejścia unijnej gospodarki w stan recesji.
Pomagajmy Ukrainie - Ty też możesz pomóc
"Rozwój konfliktu na Ukrainie dalej będzie najważniejszym czynnikiem wpływającym na poziom cen uprawnień oraz ich bardzo wysoką zmienność. Jednak tak drastyczny spadek cen w wyniku paniki rynkowej mógł być bardzo dobrą okazją do kupna uprawnień po relatywnie niskiej cenie (55 euro) przez prowadzących instalacje funkcjonujących w EU ETS, którzy muszą rozliczyć emisje za poprzedni rok do końca kwietnia" - napisał KOBIZE.
"W związku z powyższym należy spodziewać się szybkiego odreagowania i powrotu cen do długoterminowego trendu wzrostowego. Wskazują na to wciąż mocne fundamenty tego rynku - uprawnień z roku na rok będzie coraz mniej na rynku, a dopóki trwa ożywienie pocovidowe, zapotrzebowanie na energię i uprawnienia do emisji w Europie wciąż powinny pozostawać na wysokim poziomie" - dodaje.
KOBIZE pisze, że z drugiej strony wciąż istnieje ryzyko dalszego pogłębienia spadków (nawet, gdy nastąpi chwilowe odreagowanie).
"Wydaje się, że w tym przypadku kluczowe będą nastroje inwestorów zależne od dalszego rozwoju sytuacji na Ukrainie oraz perspektyw wejścia unijnej gospodarki w stan recesji. W tej chwili sentyment rynkowy dla uprawnień EUA można uznać za negatywny. Decydujący dla rynku będzie powrót i utrzymanie się cen w trendzie wzrostowym" - napisano.
"Rozwój konfliktu na Ukrainie dalej będzie najważniejszym czynnikiem wpływającym na ceny uprawnień i nastroje inwestorów. Dlatego też trzeba się liczyć z bardzo wysoką zmiennością cen uprawnień w najbliższym czasie" - powiedział PAP Biznes Robert Jeszke, kierownik Zespołu Strategii, Analiz i Aukcji oraz Centrum Analiz Klimatyczno-Energetycznych (CAKE) w KOBiZE.
Ceny uprawnień do emisji CO2 w ciągu kilku ostatnich dni spadały o ponad 40 proc., z poziomu ok. 95 euro do ok. 55 euro. Po krótkim odreagowaniu wczoraj było to ok. 76 euro.
"Bezpośrednią przyczyną tak głębokich spadków była panika na rynku spotęgowana realizacją zleceń +stop loss+ przez inwestorów, którzy ustawiają tego typu zlecenia, aby ograniczyć straty przy bardzo mocno spadającym rynku. Można założyć, że uprawnienia wyprzedawały w większości instytucje finansowe. Nie można jednak wykluczyć, że sprzedawać uprawnienia mogły również niektóre instalacje przemysłowe, aby pokryć koszty gwałtownych wzrostów cen surowców i energii elektrycznej. Tym bardziej, że część instalacji funkcjonujących w EU ETS otrzymało zaległe bezpłatne uprawnienia za 2021 i 2022 r." - wyjaśnił ekspert.
"Prawdopodobnie w tak niepewnym otoczeniu geopolitycznym jak w ostatnich dniach, inwestorzy woleli pozbyć się aktywów o dużej zmienności, jakimi są uprawnienia EUA, realizując zyski i lokując środki na innych rynkach np. w bezpieczne aktywa (dolara, franka szwajcarskiego, czy złoto), ale też mocno drożejących rynkach gazu, węgla i ropy" - powiedział Jeszke.
Na wzrost cen surowców energetycznych mocno wpływają prowadzone dyskusje nad ograniczeniami dostaw z Rosji.
"To powoduje konieczność zastąpienia tych źródeł innymi surowcami, co może sprzyjać szybszemu zwiększeniu produkcji z OZE oraz powrotowi do atomu (co już zapowiedziały Niemcy). To z kolei może przyczynić się do zmniejszenia emisji, a zatem do zmniejszenia popytu na uprawnienia i rynek w tej chwili to wycenia" - powiedział Jeszke.
"Negatywnym nastrojom rynkowym mogła też sprzyjać zapowiedź reformy jedynego w tej chwili mechanizmu cenowego w EU ETS - art. 29a dyrektywy EU ETS, którego celem jest interwencja na rynku w przypadku, gdy ceny uprawnień rosną za szybko. W ramach toczących się w UE prac nad reformą systemu EU ETS pojawiło się już kilka propozycji dotyczących m.in. przyspieszenia działania tego mechanizmu. Niektórzy eksperci wyrażają obawy, że agresja Rosji na Ukrainę może negatywnie wpłynąć na reformę systemu EU ETS i ją opóźnić, bo teraz UE będzie miała inne priorytety, tj. większe zaangażowanie w pomoc Ukrainie oraz walkę z wysokimi cenami energii elektrycznej" - dodał ekspert KOBiZE.
Zauważył, że niektóre państwa członkowskie, takie jak Polska i Włochy, domagają się nawet zawieszenia systemu EU ETS.
"Wszystkie te czynniki mogły przyczynić się do paniki rynkowej" - ocenił Robert Jeszke.
Jego zdaniem, dla operatorów funkcjonujących w systemie EU ETS tak drastyczny spadek cen CO2 może być bardzo dobrą okazją do kupna uprawnień po stosunkowo niskiej cenie, w szczególności w perspektywie konieczności rozliczenia emisji za ubiegły rok (termin do końca kwietnia).
"Pojawienie się popytu ze strony instalacji może przyczynić się do utrzymania długoterminowego trendu wzrostowego. Na taki scenariusz wskazują wciąż mocne fundamenty tego rynku - uprawnień z roku na rok będzie coraz mniej na rynku, a zapotrzebowanie na energię w Europie (czyli na emisje) wciąż powinno pozostawać na wysokim poziomie, dopóki trwa ożywienie pocovidowe" - powiedział ekspert.
"Z drugiej strony nie można również wykluczyć dalszego pogłębienia spadków. Wydaje się, że w tym przypadku kluczowe będą nastroje inwestorów zależne od dalszego rozwoju sytuacji na Ukrainie. W tej chwili sentyment rynkowy na rynku uprawnień EUA jest bardzo negatywny" - dodał Jeszke.
Biznes INTERIA.PL na Twitterze. Dołącz do nas i czytaj informacje gospodarcze