Koło zamachowe branży OZE. Rozwój tego źródła energii dogania cele zielonej transformacji
Produkcja paneli słonecznych, ta obecna i zapowiedziana przez poszczególne państwa, prawie osiągnęła już poziom określany jako niezbędny do osiągnięcia celów zmniejszania emisji gazów cieplarnianych. Do tego za kilka lat wielkość mocy zainstalowanej z energii słonecznej będzie już nie tylko większa, niż mocy z farm wiatrowych, ale i z gazu oraz z węgla. Ale na stwierdzenie, że to słońce, a nie wiatr będzie kołem zamachowym rozwoju energetyki odnawialnej może być jeszcze za wcześnie.
Obecna i planowana produkcja nowych akumulatorów EV i paneli słonecznych jest już prawie wystarczająca, aby osiągnąć poziom, do którego potrzebujemy dojść do 2030 roku. Tak wskazuje Międzynarodowa Agencja Energetyczna (MAE). Agencja oszacowała, jak szybko musi przybywać mocy z poszczególnych technologii OZE, jeśli świat chce zmniejszyć emisje do poziomów zakładanych w porozumieniu paryskim. Obliczyła też, jaka skala produkcji paneli musi towarzyszyć rozwojowi energetyki słonecznej.
"Ogłoszone plany dotyczące produkcji akumulatorów EV i paneli słonecznych są prawie wystarczające, aby osiągnąć poziomy przewidywane na rok 2030 w strategii ograniczania emisji. Nadal istnieją natomiast duże luki w przypadku kluczowych technologii, takich jak elektrolizery" - wskazuje agencja.
Na świecie przybywa nie tylko samych paneli słonecznych, ale także mocy, jaką dzięki nim można uzyskać w energetyce.
Jeszcze w 2021 roku, czyli roku, za który dostępne są już pełne dane, produkcja energii ze słońca nie dorównywała produkcji energii z wiatru. Jak podaje MAE, produkcja energii ze słońca wyniosła w tamtym roku roku 1002,9 terawatogodzin (TWh), czyli 3,6 proc. światowej produkcji. To ilość energii, która wystarczyłaby całej Polsce na pokrycie zapotrzebowania na energię elektryczną na sześć lat.
Energii z wiatru świat wyprodukował w 2021 roku z kolei bo 1870,3 TWh. To o 273 TWh więcej, niż w 2020 roku, co oznacza wzrost o 17 proc. w ujęciu rocznym.
Ale już w 2021 roku energii słonecznej przybywało szybciej, niż wiatrowej. Produkcja energii z fotowoltaiki wzrosła wtedy o rekordowe 179 TWh, czyli o 22 proc. w ujęciu rocznym. To poziom już bliski tego, jaki jest założony w kalkulacjach MAE dotyczących osiągnięcia celu redukcji emisji. Żeby go zrealizować, mocy z fotowoltaiki powinno przybywać w tempie 25 proc. rocznie. Do tego w trudnym 2022 roku kraje postawiły na mocne przyspieszenie inwestycji w niskoemisyjne źródła energii.
Szacunki MAE pokazują, że energii ze słońca przybywa obecnie najszybciej. Już w tym roku energia słoneczna moc zainstalowana paneli słonecznych ma przekroczyć tę z farm wiatrowych - szacuje agencja. A przez kolejne lata ma jej przybywać tak szybko, że w 2026 roku będzie jej więcej, niż mocy z gazu. W 2027 roku przebije także moc pochodzącą z węgla. Prognozowaną dynamikę mocy pochodzącej z poszczególnych źródeł do 2027 roku MAE prezentuje na poniższym wykresie:
Energia słoneczna jest też prawdziwym kołem zamachowym, jeśli chodzi o powstawanie nowych miejsc pracy w energetyce odnawialnej. To właśnie w tej części sektora najszybciej przybywa nowych pracowników. Jak podaje Międzynarodowa Agencja Energetyki Odnawialnej, w 2021 roku dzięki OZE przybyło na świecie 700 tys. miejsc pracy. Za ok. 300 tysięcy z tego odpowiadała energia słoneczna. Ogółem daje ona 4,3 mln miejsc pracy na całym świecie (spośród 12,7 mln miejsc pracy w całym sektorze OZE).
Także Polska wydaje się stawiać na energię słoneczną, przynajmniej do tej pory. Przyrost nowych mocy z fotowoltaiki w 2022 rok w Polsce wyniósł aż 104 procent. W tym samym czasie mocy wiatrowych przybyło 22 procent.
Rozwój energetyki wiatrowej był jednak dotychczas mocno ograniczony limitem określającym, gdzie można postawić nowe farmy wiatrowe. Wiatraki mogły powstawać w odległości co najmniej dziesięć razy takiej, ile wynosiła ich wysokość.
Teraz ma to się szanse zmienić: we wtorek 14 marca prezydent Andrzej Duda podpisał ustawę, która liberalizuje zasady stawiania nowych wiatraków na lądzie. Odległość od budynków mieszkalnych, w której będzie można je stawiać, została zmniejszona do 700 metrów. Branża OZE oraz samorządy postulowały jeszcze dalej idące zmiany i zmniejszenie limitu do 500 metrów.
Ustalenie limitu na 700 metrów, a nie 500 metrów sprawi, że potencjalna powierzchnia kraju, gdzie będą mogły powstać nowe farmy wiatrowe, będzie nawet dwa razy mniejsza, niż oczekiwała tego branża. Mimo to, poluzowanie zasad i tak otworzy wiatrakom możliwości, których do tej pory im brakowało. Energii z wiatru przybędzie także, gdy pierwsze polskie farmy wiatrowe powstaną na Bałtyku.
Wzrost mocy zarówno z energii wiatrowej, jak i słonecznej jest niezbędny dla celów zielonej transformacji. Jak podaje MAE, cały świat potrzebuje rocznie kilkukrotnie więcej energii z OZE, niż teraz wytwarzamy. W przeciwnym razie nie osiągniemy celów zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. W scenariuszu dekarbonizacji energetyki nie ma miejsca na wykluczanie któregokolwiek ze źródeł odnawialnej energii. Zwłaszcza, że chociaż obecnie panele słoneczne są w wielu krajach najtańszą dostępną formą inwestycji w OZE, rozwój tej technologii może napotkać bariery polityczne.
Jak wskazują badania, dominującym ośrodkiem badań nad technologiami związanymi z energią słoneczną pozostają Chiny. Chiny odpowiadają także za 84 proc. wartości światowego łańcucha dostaw, jeśli chodzi o produkcję paneli słonecznych i ich podzespołów. To może rodzić trudności w wypadku napięć geopolitycznych na linii Europa-Państwo Środka czy skutkować nierównowagę cenowo-podażową.
Wspólnym problemem dla całej energetyki odnawialnej jest też zdolność przesyłowa sieci. Jeśli OZE ma się rozwijać w wymaganym tempie, w skali świata potrzeba trzykrotnego zwiększenia zdolności przesyłowej sieci energetycznych już w perspektywie 2030 roku.
Martyna Maciuch