Komentarz: Jedna wielka niewiadoma
Zrozumiałe, że w tak poważnym kryzysie jak obecny, zarazem kryzysie gospodarczym, chcemy wiedzieć, jak źle to się skończy. Tyle że prognozy są w tych czasach bezwartościowe - uważa Henrik Böhme z redakcji ekonomicznej Deutsche Welle.
Trochę to tak jak z prognozą pogody. Kiedy ciągle świeci słońce, nikt się nią tak naprawdę nie interesuje. Ale jeżeli pogoda jest paskudna, wszyscy chcą wiedzieć, kiedy się nareszcie poprawi.
Podobnie jest teraz w czasach koronakryzysu, kiedy połowa ludzi na naszym globie jest konfrontowana z zakazem opuszczania domu, a gospodarka w znacznej części zastygła w bezruchu.
Jeśli chodzi o gospodarkę, jest to też godzina wielkich liczb. Komputery ekonomistów są rozgrzane do czerwoności, dzień w dzień karmione furami danych, których nie przewidział żaden model obliczeniowy. Bo też z takim zewnętrznym szokiem - tak nazywają naukowcy rzeczy nieprzewidywalne - nikt nie miał jeszcze do czynienia. Nawet typowi prorocy zagłady. "Nadchodzi krach!“ - przepowiadają nieustannie. Ale to żadna sztuka.
Każdy, kto chce być traktowany przynajmniej w miarę poważnie, musi przyznać: sytuacja jest bezprzykładna. Uzmysławiają to niezliczone wykresy, na przykład ten, prezentujący rozwój rynku pracy w USA, który rozpowszechnia na Twitterze od początku kwietnia politolog Ian Bremmer.