"Komornik" miałby dzisiaj co robić
Ponad miliard złotych - to kwota wierzytelności polskich szpitali, o które w każdej chwili mogą upomnieć się komornicy. Ministerstwo Zdrowia chce ratować szpitale przed egzekutorami, zamieniając długi placówek na obligacje.
Scena zajęcia sprzętu u na oddziale intensywnej terapii w głośnym filmie "Komornik" może wydarzyć się w rzeczywistości, w którymś z zadłużonych szpitali. Komornicy mogą upomnieć się o pieniądze, ponieważ zostały one już zasądzone przez sądy. Z danych Ministerstwa Zdrowia wynika, że zadłużenie to dotyczy 31 najbardziej zadłużonych placówek w Polsce (w całym kraju jest 781 szpitali, w tym 611 publicznych i 170 niepublicznych (w tym przekształconych w spółki samorządowe).
Pozostałe placówki mają mniejsze zadłużenie. W sumie, polskie szpitale są zadłużone na ok. 4,4 mld zł i są to zobowiązania wymagalne, ale jeszcze nie zasądzone bądź np. takie, co do których szpitale zawarły porozumienie z wierzycielami.
Szpitale bez specjalnej ochrony
Zgodnie z wtorkowym wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego, zapisy Kodeksu postępowania cywilnego, które chronią szpitale przed wierzycielami, są niezgodne z konstytucją. TK orzekł, że wierzytelności od państwowych jednostek organizacyjnych nie mogą być bardziej uprzywilejowane i chronione przed egzekucją. Oznacza to, że komornicy w każdej chwili mogą zwrócić się do szpitali o zwrot należności.
Ministerstwo chce zaradzić tej sytuacji.
- Chodzi o to, aby krótkoterminowe wierzytelności szpitali, których koszty obsługi są ogromne, zamienić na wierzytelności długoterminowe kosztujące kilka proc. rocznie - powiedział wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Dodał, że spłata takiego długu powinna być rozłożona co najmniej na 10 lat.
Jak wyjaśnił, krótkoterminowe wierzytelności są obłożone podwójną lombardową stopą procentową wynoszącą kilkanaście proc. w skali roku, a także "potężnymi" prowizjami komorniczymi.
Sekurytyzacja długów
Według Piechy, eksperci finansowi uważają, że należy dokonać sekurytyzacji - czyli zamiany długów na obligacje dostępne na rynku, finansowane przez konsorcjum banków i gwarantowane np. przez Skarb Państwa lub samorządy. Piecha poinformował, że obecnie trwa selekcja najbardziej zadłużonych szpitali, w przyszłym tygodniu nastąpi ogólna ocena sytuacji.
- Później decyzja będzie należała do ministra finansów i rządu - wyjaśnił wiceminister. - Program jest bardzo poważny - i nie ma co ukrywać kosztowny - dodał. Jego zdaniem, dobrze byłoby, gdyby ruszył jeszcze w tym roku. - Nie możemy zwlekać - oświadczył Piecha.
Najbardziej zadłużoną placówką w Polsce jest Szpital Wojewódzki w Gorzowie. Dyrektor lecznicy, Leszek Wakulicz mówi, że obecnie jego dług sięga 276 mln zł. Dodał, że w tej kwocie jest ok. 40 mln zł zabezpieczonych przez komornika na spłatę należności u dostawców.
Zdaniem Wakulicza, jedynym sposobem na zmniejszanie tak ogromnego zadłużenia jest prowadzona obecnie restrukturyzacja szpitala.
- Strata na sprzedaży usług w 2002 roku wyniosła ok. 14,5 mln zł, natomiast teraz jest to 7,1 mln zł. Niestety obsługa finansowa długu jest bardzo droga, a co za tym idzie efekty restrukturyzacji nie będą natychmiastowe - powiedział Wakulicz.
Dyrektor niebawem ma stracić stanowisko, ponieważ jego praca nie podoba się nowemu zarządowi województwa lubuskiego (urząd marszałkowski jest organem założycielskim dla szpitala). Rzeczniczka zarządu woj. lubuskiego Barbara Kuraszkiewicz-Machniak informuje, że we wtorek (16 stycznia) zarząd województwa ma podjąć uchwałę o odwołaniu Wakulicza ze stanowiska dyrektora szpitala w Gorzowie.
Wicemarszałek lubuska Elżbieta Płonka (PiS) powiedziała, że głównym powodem odwołania dyrektora jest ocena wyników finansowych szpitala.
Wakulicz odpiera zarzuty i twierdzi, że już rozpoczął się proces restrukturyzacji placówki. Polega ona m.in. na połączeniu trzech niezależnych szpitali oraz ograniczaniu zatrudnienia. Z prawie 2,5 tys. pracowników w 2002 roku obecnie w szpitalu pracuje 2078 osób.
Zdaniem Wakulicza, który zarządzał gorzowskim szpitalem od ponad trzech lat, możliwość zajmowania przez komorników większej puli pieniędzy niż dotychczas nie odbije się znacząco na kondycji finansowej lecznicy w Gorzowie, gdyż zawarła ona porozumienia ze swoimi wierzycielami.