Konfesjonał czy ściana płaczu?
Unia Europejska nie radzi Polsce zwlekać z urealnieniem jej zadań finansowych do ostatniego momentu, tzn. do grudniowego szczytu w Kopenhadze, bo wtedy może już być za późno na dotrzymanie daty poszerzenia.
Jeśli premierowi Leszkowi Millerowi wydaje się, że przechytrzy prezydenta Francji Jacquesa Chiraca i wynegocjuje dla polskich rolników o wiele lepsze warunki od tych, na które zgodziła się « piętnastka» podczas szczytu w Brukseli to się myli - twierdzili unijni dyplomaci przed poniedziałkowymi konsultacjami Polski z UE.
Małgorzata Grzelec z Brukseli
Poniedziałkowe spotkanie, na które przybędzie liczna delegacja polskich negocjatorów, w intencji UE ma służyć głównie przedstwieniu «urealnionego polskiego stanowiska» dotyczącego dopłat bezpośrednich dla rolników. Unia Europejska podczas niedawnego szczytu w Brukseli po długich targach zgodziła się przyznać rolnikom z krajów kandydujacych 25 proc.dopłat bezpośrednich w pierwszym roku członkostwa.
Margines swobody jest niewielki - być może Unia zgodzi się dorzucić jeszcze 5 pkt proc., ale niewiele wiecej - twierdzą eksperci Komisji Europejskiej. I dodają, że nie radzą Polsce upierać się przy o większych dopłatach, bo to burzyłoby kompromis zawarty podczas brukselskiego szczytu «piętnastki» i wymagałoby nowego porozumienia. A na to nie ma po prostu czasu, bo do szczytu w Kopenhadze, podczas którego Polska i inni kandydaci powinni zakończyć negocjacje (jeśli chcą wejść do UE w 2004 r.) zostało już tylko 5 tygodni. Chyba, że Polska chce odłożyć swoje członkostwo na później - twierdzą przedstawiciele Komisji Europejskiej.
Poniedziałkowe spotkanie, które ma trwać ok. 3 godzin zostało pomyślane jako przegląd spraw i ustalenie rozbieżności, co do końcowego pakietu finasowego - powiedziała minister ds.w europejskich Danuta Huebner. Zdaniem dyplomatów duńskich, których kraj do końca br. przewodniczy UE, ma to być raczej «konfesjonał», w którym każdy z 10 kandydatów przedstawi swoje priorytety. Ale nie chcielibyśmy po raz kolejny wysłuchiwać wyliczanki tych samych, nierealistycznych zadań - mówią przedstawiciele Unii.
Wszyscy podkreślają, że zostało już bardzo niewiele czasu, tym bardzej, że Polska nie zakończyła jeszcze negocjacji w rozdziale poświęconym polityce konkurencji oraz sprawom sanitarno-weterynaryjnym.
Sporny problem w restrukuryzacji hutnictwa to - zdaniem UE - zbyt mała redukcja mocy produkcyjnych oraz ciagle za duże zatrudnienie. Polska zadeklarowała, że do 2006 r. w zamian za pomoc w wysokości 3,3 mld zł udzieloną hutom zredukuje moce o 901 tys. ton. Zdaniem Unii, nie gwarantuje to uzyskania rentowności przez polski sektor stalowy i nie zapewni mu po 2006 r., gdy przestanie być dozwolone udzielanie pomocy państwa, zdolności do konkurencji i przetrwania na rynku UE.
Drugi sporny problem to pomoc publiczna w specjalnych strefach ekonomicznych - Polska domaga się, by firmy, które zainwestowaly w SSE w 2000 r. miały możliwość otrzymania pomocy publicznej w wysokosci 75 proc. wartości inwestycji, a Komisja Europejska zgadza się jedynie na 50 proc. Na taki pułap pozwala bowiem ustawodawstwo unijne, które weszło w życie 1 stycznia 2000 r.
Polskę i UE dzieli także pogląd na wysokość pomocy dla branży samochodowej. Polska chiałaby, żeby Opel, Volkswagen, Nissan i Fiat mogły skorzystać z pomocy w wysokości 30 proc. wartości inwestycji, na co Unia dotąd się nie zgadzała. Być może uda się jednak takie ustepstwo uzyskać, gdyż podobną zgodę UE przyznała VW, który przeniósł produkcję seatów do Słowacji.
Głównym problemem, który dotąd nie pozwolił zamknąć negocjacji weterynaryjnych jest zbyt długa - zdaniem UE - lista zakładów, które choć są już dostosowane do unijnych wymogów produkcji, z braku dostatecznej ilości mleka klasy ekstra chciałyby po wejściu do Unii nadal produkować z surowca niespełniajacego standardów UE. Początkowo Polska przedstawiła listę 226 zakładów, ostatnio została ona skrócona do 155, ale zdaniem UE liczba mleczarń nie powinna przekroczyć liczby dwucyfrowej, gdyż jeśli będzie ich ponad sto, unijni inspektorzy nie zdołają ich skontrolować i wtedy może stanąć pod znakiem zapytania ich prawo do eksportu na rynek UE.