Konkurencja, konkurencja, konkurencja

- Kryzys europejskiej gospodarce nie grozi, ale trzeba widzieć zagrożenia i mieć świadomość korekt wzrostu gospodarczego - powiedział Janusz Steinhof odpowiadzając na tytułowe pytanie semiarium w "Romanówce".

- Kryzys europejskiej gospodarce nie grozi, ale trzeba widzieć zagrożenia i mieć świadomość korekt wzrostu gospodarczego - powiedział Janusz Steinhof odpowiadzając na tytułowe pytanie semiarium w "Romanówce".

Prezes Centrum Banku Sląskiego był moderatorem panelu z udziałem m.in. Jana Krzysztofa Bieleckiego, dyrektora wykonawczego EBOiR i Dariusza Rossatiego, członka Rady Polityki Pienięznej.

W dyskusji Dariusz Rossati mówił, że jeżeli elity zachodnieuropejskie nie porzucą modelu państwa opiekuńczego, to kryzys jest nieunikniony. Podał przykład Niemiec, którym grozi załamanie się systemu ubezpieczeń spowodowany starzeniem się społeczeństwa. Jedynym wyjściem jest otworzenie się rynku niemieckiego na imigrację.

Odpowiadając na pytanie z sali, co Polacy mogą wnieść do gospodarki unijnej J, K. Bielecki odparł: "Konkurencja, konkurencja, jeszcze raz konkurencja". - Kiedy otworzono rynek przed Irlandczykami - mówił - to Irlandczycy wyparli wszystkich, teraz polskie firmy wymiatają Irlandczyków, bo Polacy są tańsi.

Reklama

Zdaniem Bieleckiego Polacy zawojowaliby Francję i Niemcy, gdyby tylko te rynki otworzyły się przed polskimi firmami, a w kraju nie uciskałby ich gorset podatkowy. Konkurencję, która jest stymulatorem zdrowego rozwoju gospodarki, krępują wszelkiego rodzaju certyfikaty, kontygenty itd. Gdy w Europie zachodniej zliberalizowano rynek energetyczny, to ceny energii natychmiast spadły o 30 proc.

Zgadzając się ze swoim przedmówcą, że liberalizacja i konkurencja są warunkami rozwoju gospodarczego Janusz Steinhoff ubolewał nad silną pozycją w Polsce związków zawodowych, hamujących zmiany. Niewielka jest także mobilność przestrzenna Polaków. Polacy są przywiązani do miejsca zamieszkania. W poszukiwaniu pracy nie nauczyli się jeszcze przenosić w inne rejony kraju.

Podsumowaując dyskusję Steinhof stwierdził, że w krótkim okresie na kondycję gospodarki europejskiej wpłynie sytuacja na Bliskim Wschodzie i cena ropy. Liczyć się będzie także stan gospodarki amerykańskiej i japońskiej. Amerykańskie korporacje, których wizerunek nadwyrężyły afery z tzw. kreatywną księgowością muszą odzyskać wiarygodność, a gospodarka japońska powinna stać się bardziej mobilna.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kryzys | konkurencja | Janusz
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »