Konsolidacja musi poczekać na zakończenie porządków

ARP nie zgadza się, by Stocznia Gdynia spłacała długi za pieniądze Skarbu Państwa. Mają one iść na rozwój produkcji.

ARP nie zgadza się, by Stocznia Gdynia spłacała długi za pieniądze Skarbu Państwa. Mają one iść na rozwój produkcji.

Stocznia Gdynia przedstawiła wczoraj Agencji Rozwoju Przemysłu (ARP) nowelizację programu restrukturyzacji. Jerzy Lewandowski, prezes stoczni, podkreśla, że z powodu opóźnień w dokapitalizowaniu spółki aktualność straciły zapisy dotyczące wskaźników ekonomicznych. Stąd konieczność aktualizacji programu.

Dzięki zmianom stocznia będzie mogła skorzystać z zapisów znowelizowanej ustawy o pomocy publicznej dla przedsiębiorstw o szczególnym znaczeniu dla rynku pracy.

Gdyńskie pieniądze

Arkadiusz Krężel, prezes ARP, podkreśla, że równie ważnym argumentem nowelizacji programu naprawczego stoczni jest konieczność zmiany celu jej dokapitalizowania. Zgodnie z dotychczasowym planem, co najmniej 80 mln zł ze 120 mln zł, którymi stocznię ma wesprzeć Skarb Państwa (SP), ma być przeznaczone na dofinansowanie spółek i spłatę długów.

Reklama

- Będziemy dążyć, aby pieniądze z podwyższenia kapitału zostały przeznaczone na rozwój produkcji. Wydanie ich na spłatę długów mija się z celem i nie rozwiązuje żadnych problemów stoczni - mówi Arkadiusz Krężel.

Jego zdaniem, uczestnictwo SP w dokapitalizowaniu to nie renacjonalizacja, lecz krok w kierunku nakłonienia innych wierzycieli do objęcia akcji stoczni.

- Stocznie nie będą restrukturyzowane tylko z pieniędzy publicznych. Akcjonariusze i wierzyciele też powinni uczestniczyć w tym procesie. Stocznia Gdynia wymaga restrukturyzacji zobowiązań, a wierzyciele muszą zrozumieć, że firma może normalnie funkcjonować, a oni mogą nadal zarabiać na kooperowaniu. Powinni jednak zgodzić na umorzenie, rozłożenie na raty i konwersję jej zobowiązań - uważa prezes ARP.

Wierzyciele, podobnie jak SP, mogą otrzymać uprzywilejowane akcje stoczni, która ma zostać dokapitalizowana 30-300 mln zł. Jeśli znajdą się firmy, które wezmą udział w podwyższeniu kapitału, wówczas SP może nie otrzymać strategicznego pakietu stoczni.

Szczecińskie dylematy

W Stoczni Szczecińskiej Nowa natomiast, należącej do ARP, pierwszoplanowym działaniem jest wykupienie od syndyka majątku produkcyjnego. Za majątek Porty Holding syndyk chce ponad 600 mln zł. Mimo że naciskają na niego związkowcy, nie chce obniżyć ceny. Podkreśla, że jego obowiązkiem jest zabezpieczenie interesów wierzycieli.

- Majątek jest wart tyle, ile chce zapłacić kupujący. Cenę dyktuje rynek, a nie oczekiwania wierzycieli - uważa Arkadiusz Krężel.

Ten rok obie stocznie przeznaczą na działania restrukturyzacyjne. Kolejnym etapem będzie konsolidacja sektora. Warto przypomnieć, że rządprzygotował jej harmonogram w ubiegłym roku. Aktywa stoczni miały być wniesione do ARP do końca czerwca 2004 r. Plan połączenia jest nadal aktualny, ale z jego realizacją trzeba poczekać.

- Warto przypomnieć to, co kiedyś powiedział Jacek Piechota, wiceminister gospodarki - jeśli połączymy dwóch chorych, to w najlepszym przypadku stworzymy szpital, a przecież nie o to chodzi. Dzięki restrukturyzacji i konsolidacji chcemy zbudować podmiot atrakcyjny dla inwestorów i mogący konkurować ze stoczniami azjatyckimi - podkreśla Arkadiusz Krężel.

Puls Biznesu
Dowiedz się więcej na temat: Stocznia | stoczni | one | konsolidacja | Gdynia | wierzyciele | stocznia gdynia | ARP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Finanse / Giełda / Podatki
Bądź na bieżąco!
Odblokuj reklamy i zyskaj nieograniczony dostęp do wszystkich treści w naszym serwisie.
Dzięki wyświetlanym reklamom korzystasz z naszego serwisu całkowicie bezpłatnie, a my możemy spełniać Twoje oczekiwania rozwijając się i poprawiając jakość naszych usług.
Odblokuj biznes.interia.pl lub zobacz instrukcję »
Nie, dziękuję. Wchodzę na Interię »