Do katastrofy doszło we wtorek rano, kiedy kontenerowiec Dali uderzył w filar mostu Francisa Scotta Key. Konstrukcja runęła do wody. Sześciu członków ekipy remontowej, którzy w momencie katastrofy naprawiali na moście jezdnię, uznano za zaginionych. Kontenerowiec jest obsługiwany przez Synergy Group z siedzibą w Singapurze, ale do przewozu ładunków został wyczarterowany przez Maersk - duńskiego giganta żeglugowego. Singapur potwierdził, że statek był w dobrym stanie technicznym.
Joe Biden składa obietnicę
Most Francisa Scotta Key zainaugurowano w marcu 1977 roku. Był to najdłuższy czteropasmowy most w Baltimore. Według szacunków, rocznie przejeżdżało przez niego około 11,5 miliona pojazdów. Powstał przy wejściu do portu - dziewiątego w Stanach Zjednoczonych pod względem międzynarodowych przewozów towarowych. "W 2023 r. przeładowano tam rekordowe 52,3 mln ton o wartości 80,8 mld dolarów” - informuje stacja telewizyjna CNN.
Obietnicę szybkiej odbudowy mostu złożył prezydent Joe Biden. Zapewnił, że jego administracja "poruszy niebo i ziemię" aby szybko odbudować port i most. Ostrzegł jednak, że zajmie to trochę czasu. Podania przybliżonej daty oczyszczenia kanału i ponownego otwarcia portu odmówił Pete Buttigieg, sekretarz transportu USA. Oświadczył jedynie, iż "nie ma wątpliwości, że będzie to miało poważny i długotrwały wpływ na łańcuchy dostaw".
Samochody, cukier, gips i gaz
Ich przerwania obawiają się m.in. producenci samochodów. Baltimore zajmuje pierwsze miejsce wśród amerykańskich portów pod względem transportu samochodów osobowych i lekkich ciężarówek. "W 2023 r. obsłużył rekordową liczbę 850 tys. pojazdów" - informuje CNN. Były to głównie marki amerykańskie i europejskie, m.in. General Motors, Jaguar Land Rover, Nissan, Fiat i Audi. Volkswagen, który w zeszłym roku wysłał przez Baltimore do amerykańskich dealerów około 100 tys. pojazdów w wydanym oświadczeniu ostrzegł, że "mogą wystąpić opóźnienia w transporcie ciężarówek, ponieważ ruch w tym obszarze zostanie przekierowany".
Zakłócony może też zostać łańcuch dostaw skroplonego gazu ziemnego (LNG), który był wysyłany przez zamknięty port. Eksperci wskazują, że problemy z dostawami gazu będą odczuwalne w Europie. "Co miesiąc Baltimore opuszcza około pół miliona ton LNG, więc konsekwencje tego, co się stało, są znaczące i będą narastać, zanim będziemy w stanie przywrócić Baltimore do działania" - donosi BBC.
Baltimore to najgłębszy port w zatoce Chesapeake. Dlatego właśnie tam trafiały z całego świata ładunki cukru i gipsu. Tam też ładowane były statki przewożące węgiel. O możliwych zakłóceniach w eksporcie tego surowca ostrzegły swoich klientów przedsiębiorstwa kolejowe i węglowe.
Zatory w portach, droższy transport
Eksperci ostrzegają, że przekierowanie ładunków płynących do Baltimore spowoduje wzrost cen transportu drogowego i kolejowego i doprowadzi do zatorów w alternatywnych portach. "Jeśli rzeczywiście powstaną zatory i statki będą czekać, może to spowodować opóźnienia dla importerów korzystających z tych portów. Zagęszczenie ruchu może również wywrzeć presję na podwyżkę stawek za fracht w Azji i wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych oraz za transatlantyckie przewozy towarowe" - informuje CNN.
Według danych stanu Maryland, terminal generuje co roku średnio 3,3 mld dolarów dochodu i płaci 400 mln dolarów podatków. Korzysta z niego 50 przedsiębiorstw żeglugowych. W porcie zatrudnionych jest bezpośrednio ponad 15 tys. osób, a ponad 139 tys. to pracownicy firm zewnętrznych.