Kontrakt na dostawy norweskiego gazu uzasadniony
Podpisanie kontraktu na dostawy gazu z Norwegii było uzasadnione - wynika z raportu NIK-u. Izba uznała, że konieczna jest renegocjacja kontraktów gazowych z Rosjanami, bo Polska płaci za gaz zakontraktowany, a nie odebrany.
NIK ostrzega ponadto, że import gazu z jednego źródła (rosyjskiego), to poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego kraju.
Umowa na dostawy rosyjskiego gazu do Polski została zawarta w połowie lat 90. przez rządzącą wówczas koalicję SLD-PSL. Wtedy została nazwana szumnie "kontraktem stulecia". Po latach okazało się, że umowa jest wręcz niemożliwa do realizacji - dostawy są gigantyczne, drogie i płyną tylko z jednego źródła, co - jak mówią politycy różnych opcji - zagraża bezpieczeństwu energetycznemu kraju.
Dziś potwierdziła to opinia NIK-u. Jej zdaniem rząd musi zrobić wszystko, by Polska nie była zdana wyłącznie na dostawy rosyjskiego gazu. Dlatego - twierdzi wiceprezes NIK-u Krzysztof Szwedowski - dobrze się stało, że zawarliśmy kontrakt z Norwegami (od 2005 roku Polska otrzymywałaby 5 mld m3 gazu): "Właściwym było podpisanie tego kontraktu, zarówno kontraktu norweskiego, jak i duńskiego. Tymczasem minister gospodarki Jacek Piechota kwestionuje kontrakt z Norwegią, a to może oznaczać całkowite uzależnienie od dostaw z Rosji.
Na podstawie "kontraktu stulecia" Polska sprowadza więcej gazu niż jest zużyć lub zmagazynować (magazyny mieszczą nieco ponad 1 mld m3 gazu). Umowa jest jednak tak skonstruowana ("Bierz lub płać"), że nawet jeśli nie odbierzemy zakontraktowanego gazu, to i tak musimy za niego zapłacić. Najważniejszą więc sprawą jest uregulowanie tej kwestii. Przedstawiciele rządu zapewniają, że "problem rozumieją", ale rozmowy z Rosjanami trwają i trwają, a jednym efektem jest zapowiedź dalszych rozmów. Jeśli ta sprawa nie zostanie rozwiązana, to gaz norweski tym bardziej nie będzie nam potrzebny. (w sumie dostaniemy o 30 % gazu więcej niż potrzebujemy).